Prezes Net Holiday: Z rodzinami nam po drodze

Do naszych hoteli, których większość mamy na wyłączność, przekonuje się coraz więcej rodzin. To jest dla nas cenne, bo właśnie o tę grupę klientów zabiegamy najbardziej – opowiada prezes biura podróży Net Holiday Adam Goc

Publikacja: 20.11.2018 02:02

Adam Goc, prezes Net Holiday

Adam Goc, prezes Net Holiday

Foto: archiwum prywatne

Filip Frydrykiewicz: Za nami dość trudny sezon turystyki wyjazdowej. Touroperatorzy raczej liżą rany niż otwierają szampany. Jak podsumowanie wypada w Net Holiday?

Adam Goc, prezes Net Holiday: Choć nie obyło się bez turbulencji, sezon zaliczam do całkiem udanych. Turbulencje to mistrzostwa świata w piłce nożnej w Rosji, które w czerwcu i na początku lipca spowodowały zmniejszenie popytu na wyjazdy, piękna pogoda przez większość lata w Polsce, ale najważniejszy czynnik, który osłabił wyniki minionego sezonu, to konkurencja cenowa. Touroperatorzy przeszacowali chłonność polskiego rynku turystycznego i zakontraktowali za dużo miejsc. Wpłynęła na to znakomita sprzedaż w first minute, szczególnie fenomenalna w styczniu, co dało wielu biurom przekonanie, że trzeba zwiększyć liczbę miejsc w hotelach na gwarancjach. Ostatnim czynnikiem, który odbił się negatywnie na ostatnich miesiącach było zniknięcie z rynku linii lotniczej Small Planet.

Uważam, że udało nam się z tych zawirowań wyjść obronną ręką. Kiedy rok temu kontraktowaliśmy ofertę na rok 2018 założyliśmy pewien wzrost. I później, gdy po styczniu na rynku zapanowała euforia i wielu touroperatorów zwiększało swoje oferty, my utrzymaliśmy swój plan. A ponieważ znaczną część ofert sprzedaliśmy w okresie wczesnej sprzedaży po satysfakcjonujących nas cenach, nie mieliśmy wielkiego problemu z nadpodażą.

Oczywiście, nie obyło się bez sprzedawania części ofert w last minute, czyli po dużo niższych cenach niż zakładaliśmy, ale nie była to znacząca część naszych miejsc gwarancyjnych.

Jaki więc wzrost zrealizowaliście?

Obsłużyliśmy ponad 30 procent klientów więcej, niż w roku 2017.

A co z przychodami?

Przychody urosły niecałe 30 procent.

To oznacza, że spadła średnia cena oferty.

Tak, ale główną przyczyną nie były czynniki, o których mówiłem. Obniżenie średniej ceny wynikało w dużej mierze ze zmian w strukturze naszych klientów. Od kilku lat obserwujemy rosnący udział rodzin z dziećmi w ogólnej puli obsłużonych turystów. W tym roku jednak wpływ programu 500 plus na domowe budżety musiał być wyjątkowo silny, bo mieliśmy wyraźnie więcej rodzin z dwojgiem i trojgiem dzieci. A, jak wiadomo, dzieci w ogóle nie płacą za wyjazd lub płacą dużo mniej (tylko za przelot) niż dorośli. Liczą się jednak do liczby klientów.

Cieszymy się z dużo większego udziału rodzin, bo to od początku istnienia naszego biura podróży najważniejszy dla nas klient. Będziemy chcieli pozyskać ich jeszcze więcej. Ten cel przyświeca nam w przygotowaniach do kolejnego sezonu.

Czy w tej sytuacji rok zakończycie z zyskiem?

Tak, chociaż nie będzie on taki, jak w rekordowym w polskiej turystyce wyjazdowej roku 2017 (Net Holiday zamknął go z 2,4 miliona złotych na plusie – red.). Jak wiadomo każdy rok w naszej branży jest inny i nie zawsze udaje się zrealizować sto procent założeń.

Wasz właściciel, czeska spółka Alexandria Group, inwestuje w hotele w Bułgarii. Czy Bułgaria to jest właśnie najważniejszy kierunek Net Holiday?

Z Bułgarii jesteśmy bardzo dumni, ale najwięcej klientów wyjeżdżało z nami w tym roku do Grecji – około 40 procent. Mamy w ofercie wszystkie najpopularniejsze w Grecji miejsca: Kretę, Rodos, Korfu, Zakintos, Kos, Riwierę Olimpijską, Chalkidiki i rejon zatoki Korynckiej.

A co z Bułgarią?

To nasz motor, jeśli chodzi o dynamikę wzrostu, w sumie w tym roku wysłaliśmy tam na wakacje 25 – 30 procent naszych klientów.

Alexandria Group jest w Bułgarii właścicielem pięciu hoteli – trzygwiazdkowego, czterogwiazdkowego i trzech, którym dajemy cztery i pół gwiazdki z racji bardzo dobrej obsługi. Wszystkie te hotele są już trzeci rok w naszej ofercie i fantastycznie się sprzedają.

Pozostałe bułgarskie hotele to obiekty bardzo starannie wybrane. Mamy w nich duży udział pokojów i niemal wszystkie oferujemy na wyłączność na polskim rynku, a do tego w większości prowadzimy Net Cluby z polską animacją dla dzieci i dorosłych.

Który kierunek z waszej oferty był trzeci pod względem liczby klientów?

Hiszpania. Oferowaliśmy prawie całe wschodnie wybrzeże Hiszpanii kontynentalnej – od Barcelony i Costa Brava po Costa de la Luz wokół Kadyksu, w tym nowość na polskim rynku Costa Calida, i Majorkę. W sumie ten kierunek wybrało 15 procent klientów.

Oczywiście to nie wszystko, bo oferujemy wypoczynek we wszystkich popularnych krajach nad Morzem Śródziemnym i w okolicy: we Włoszech, a Albanii, Portugalii, Egipcie, Turcji.

Poza Hiszpanią, która zanotowała nieduży spadek zainteresowania w porównaniu z poprzednim rokiem, wszystkie pozostałe kierunki odnotowały u nas zwiększony ruch.

Prowadzicie już od miesiąca sprzedaż nowego sezonu. Jakie są pierwsze wnioski? Zwykle pierwsze tygodnie to rodzaj balonu próbnego, pozwalającego wybadać nastroje i trendy wśród klientów.

Widać przesunięcie zainteresowania klientów w stronę kierunków, które ze względu na sytuację geopolityczną straciły na kilka lat dawną pozycję. Głównie chodzi o Turcję i Egipt.

To dla was chyba niekorzystne, skoro stawiacie na Bułgarię?

Bułgaria w dalszym ciągu jest u nas liderem w przedsprzedaży i z uwagi na oferowaną jakość cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem klientów. Ponadto dostosowujemy się do potrzeb rynku, rozbudowaliśmy więc ofertę, szczególnie tę w Turcji, w której z roku na rok jesteśmy coraz silniejsi

Co nowego przygotowaliście na przyszły rok?

Planujemy powtórzenie liczby turystów z tego roku, ewentualnie zwiększenie jej maksymalnie o pięć procent. Jeśli chodzi o kraje, do których latamy – oferta będzie bardzo zbliżona do tegorocznej, chociaż z innym rozłożeniem akcentów. Rezygnujemy z Tunezji, a także z części Hiszpanii – nie mamy już w ofercie Costa Calida i Majorki. Wszystkie siły skupimy na kierunkach, na których czujemy się mocni, czyli na Grecji, Bułgarii, Turcji, Albanii i Włoszech.

Oczkiem w głowie są dla nas hotele, w których działają nasze kluby pod marką Net Club. Jak mówiłem, najważniejszą dla nas grupą turystów są rodziny z dziećmi, planujemy więc obsadzić każdy klub co najmniej dwoma polskimi animatorami, a programy animacji urozmaicić i rozszerzyć.

Podkreśla pan znaczenie udziału w klubach polskich instruktorów, czy nie wystarczy, że w tych hotelach są już animatorzy czescy lub słowaccy?

Od początku istnienia wysyłamy do hoteli animatorów z kraju. Są na miejscu częścią zespołów klubów Alexandrii, ale tylko Polacy znają specyficzne potrzeby polskich klientów i ich poczucie humoru, a to jest niezbędne, żeby klienci byli zadowoleni. Poza tym chodzi o dzieci – w kontaktach z Czechami i Słowakami jednak czują one barierę językową.

Net Clubów będzie prawie trzydzieści, a więc o kilka więcej niż w sezonie 2018 roku, i będą czynne od 15 czerwca do 15 września przyszłego roku, a więc stosunkowo długo. Animatorzy będą brali też udział w wycieczkach fakultatywnych, żeby urozmaicać czas ich uczestnikom.

Jednym ze sposobów uniknięcia bezpośredniego starcia z konkurencją – co jest szczególnie istotne na tak agresywnym rynku, jak polski – jest uzbrojenie się w hotele na wyłączność.

Nowością w sezonie 2019 będzie, że już 85 procent pokojów w naszej ofercie to będą pokoje w hotelach, do których z Polski będzie można pojechać tylko z Net Holiday. Mamy je na wyłączność. To efekt polityki grupy Alexandria, która zawiera z hotelarzami kontrakty na wiele lat, dzięki czemu ma też większy wpływ na jakość obsługi, poprawę infrastruktury i inwestycje.

Zresztą grupa wiele sama inwestuje. W Primorsku całkowicie odnawia hotel Belveder Alexandria Club, który po zmianach będzie miał cztery i pół gwiazdki, zjeżdżalnie i kompleks basenów. W naszym flagowym hotelu Hermes, a według nowej nazwy Hermes Ultra All Inclusive Net Club, powstanie aquapark. Z kolei na Rodos Alexandria Group buduje od podstaw czterogwiazdkowy hotel Evita Mare, tuż przy plaży. Ta pierwsza inwestycja planowana jest na 2020 rok, ale dwie pozostałe przyjmą gości już w 2019.

Inwestujemy, żeby mieć hotele tylko do swojej dyspozycji. Ta polityka pozwala nam między innymi nie brać udziału w wyścigu „kto da niższą cenę”, jaki obserwujemy często w systemach rezerwacyjnych, kiedy ten sam obiekt oferuje kilku touroperatorów.

Zresztą warto powiedzieć, że nie celujemy w najtańszego klienta, raczej w tego który ceni sobie jakość. Udało nam się w Polsce wypromować kilka hoteli na naprawdę wysokim poziomie. Klienci zrozumieli, że są one warte swojej ceny. Te obiekty sprzedają się w pierwszej kolejności.

Czy nowy sezon przynosi też jakieś nowości w waszych kontaktach z biurami agencyjnymi?

Agenci są dla nas najważniejszym kanałem sprzedaży. Mamy też sprzedaż online i ona w naturalny sposób dynamicznie rośnie, ale, podkreślam, agenci są dla nas najważniejsi.

Naszym atutem są cotygodniowe spotkania z agentami, prowadzone w formie webinariów. Ta forma szkoleń i prezentacji bardzo nam się sprawdziła, agenci chętnie z niej korzystają. Szczególnie spotkania z menedżerami produktu, którzy opowiadają o poszczególnych kierunkach i hotelach oraz przekazują wiele dodatkowych informacji, których nie można znaleźć w katalogach, cieszą się ich zainteresowaniem.

Żeby ułatwić dostęp do naszej oferty, wraz ze startem sprzedaży sezonu 2019 uruchomiliśmy możliwość jej rezerwowania za pośrednictwem systemu Blue Vendo, drugiego najpopularniejszego systemu obok Merlina. Jednocześnie wprowadziliśmy zasadę, że każdy agent ma teraz w obsługującym nas banku osobny rachunek. Dzięki temu wspólne rozliczenia są łatwiejsze i przejrzystsze.

Blue Vendo pozwoliło nam też uruchomić pakietowanie dynamiczne pod marką Net Booking. Inna marka ma wyraźnie odróżniać tę formę wyjazdów od tradycyjnych produktów czarterowych spod znaku Net Holiday. Tak zwane prepakiety dynamiczne obejmują nie tylko tradycyjne w naszej ofercie kierunki w basenie Morza Śródziemnego, ale też dalekie destynacje, egzotyczne, uzupełniające naszą letnią ofertę. Do ich tworzenia wykorzystujemy zarówno loty liniami regularnymi jak i low costami, noclegi z bed banków i ubezpieczenia.

Filip Frydrykiewicz: Za nami dość trudny sezon turystyki wyjazdowej. Touroperatorzy raczej liżą rany niż otwierają szampany. Jak podsumowanie wypada w Net Holiday?

Adam Goc, prezes Net Holiday: Choć nie obyło się bez turbulencji, sezon zaliczam do całkiem udanych. Turbulencje to mistrzostwa świata w piłce nożnej w Rosji, które w czerwcu i na początku lipca spowodowały zmniejszenie popytu na wyjazdy, piękna pogoda przez większość lata w Polsce, ale najważniejszy czynnik, który osłabił wyniki minionego sezonu, to konkurencja cenowa. Touroperatorzy przeszacowali chłonność polskiego rynku turystycznego i zakontraktowali za dużo miejsc. Wpłynęła na to znakomita sprzedaż w first minute, szczególnie fenomenalna w styczniu, co dało wielu biurom przekonanie, że trzeba zwiększyć liczbę miejsc w hotelach na gwarancjach. Ostatnim czynnikiem, który odbił się negatywnie na ostatnich miesiącach było zniknięcie z rynku linii lotniczej Small Planet.

Pozostało 91% artykułu
Biura Podróży
Touroperator skraca tydzień pracy. Chce mieć zadowolonych pracowników
Biura Podróży
Travelplanet.pl zapowiada ekspansję. Ma 100 salonów i zamierza otwierać nowe
Biura Podróży
300 x Wakacje.pl. Największy agent turystyczny otworzył kolejny salon
Biura Podróży
Ceny wakacji w Turcji, Grecji i na Kanarach - w górę. Padły nowe rekordy
Biura Podróży
Strona internetowa Itaki doceniona w konkursie Mobile Trends Awards