Zaobserwował je Thomas Cook w raporcie przygotowanym na podstawie danych rezerwacyjnych z Wielkiej Brytanii. Wynika z nich, że jednym z wygranych kolejnych wakacji będzie Turcja. Już w tym roku kierunek zyskał bardzo na popularności i wszedł na drugie miejsce w rankingach sprzedaży touroperatora. Okazuje się, że turyści wcale nie poszukują tylko wielkich resortów z all inclusive, z których słynie ten kraj, ale chcą zamieszkać też w mniejszych miejscowościach i w niewielkich hotelach, oferujących nocleg i śniadanie. W tym pierwszym segmencie touroperator notuje 12-procentowy wzrost sprzedaży wyjazdów do Dalyanu i 7-procentowy do Ozdere. Zwiększyła się także liczba zamówień pobytów z samym śniadaniem (14 procent rok do roku) i bez wyżywienia (11 procent). Cook podkreśla też, że Turcja jest krajem, do którego powraca najwięcej klientów w porównaniu z innymi kluczowymi kierunkami.

Kolejnym trendem jest większa skłonność klientów Cooka do odkrywania Afryki Północnej. Już tego lata liczba wyjazdów rodzinnych do Tunezji wzrosła ponad dwukrotnie (Cook nie podaje konkretnych liczb), a na nadchodzącą zimę o 50 procent. Skumulowane wyniki pokazują wzrost sprzedaży tego kierunku o 25 procent rok do roku.

Rośnie też znaczenie Maroka, w tym sezonie letnim 49 procent rezerwacji dotyczyło rodzin, w przypadku Egiptu wskaźnik ten przekroczył nawet 50 procent. Klienci chętnie wybierają się na zwiedzanie suków w Marrakeszu i zamawiają wycieczki połączone z degustacją lokalnych dań serwowanych na pustyni.

Jako trzeci trend na przyszłe lato Thomas Cook wskazuje wyjazdy wielopokoleniowe. Chodzi o podróże, w których uczestniczą dziadkowie, rodzice i wnuki. Touroperator podaje, że 64 procent rodzin albo już podróżuje w ten sposób, albo to rozważa. Dla porównania w 2017 roku odsetek ten wyniósł 57 procent. W tym kontekście biuro zwraca jednak uwagę na pewną zmianę – ponieważ wakacje trwają dość długo i są kosztowne, w przyszłości więcej osób może decydować się wysłać na zagraniczne wczasy pociechy tylko z dziadkami. Firma podaje, że 37 procent Brytyjczyków albo stosuje już ten model, albo go rozważa.