Biznes turystyczny wciąż na granicy upadku

Samo odmrażanie działalności to za mało, by uratować turystykę. Potrzebne są kolejne transze pomocy finansowej i kilkuletni plan odbudowy wypracowany wspólnie przez branżę i rząd.

Publikacja: 02.06.2020 20:20

Biznes turystyczny wciąż na granicy upadku

Foto: Fot. Filip Frydrykiewicz

Mimo kolejnych etapów odmrażania gospodarki, branże związane z turystyką toną. 60 procent hoteli dalej jest zamkniętych, a w dużej części tych, które zaczęły otwierać się przed miesiącem, zajętych jest 6–7 procent miejsc. Turystyka przyjazdowa stoi: polscy przewoźnicy autokarowi wożący turystów zagranicznych (w Europie jesteśmy w tej branży potentatem) od połowy lutego nie realizują już żadnych zamówień, a najbliższe zlecenia mają zaplanowane na kwiecień 2021 roku. W hibernacji pozostaje sektor organizowania wydarzeń, konferencji i targów. Firmy wciąż nie wiedzą, czy w kolejnych miesiącach będą mogły dalej liczyć na wsparcie państwa. – Wkrótce skończy się rządowa pomoc w postaci odroczenia spłat składek ZUS i dopłat do utrzymania miejsc pracy. Jeśli nie będzie przedłużenia działań o charakterze pomocowym, w końcu czerwca zaczną się zwolnienia – ostrzega Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego i wiceprezes Orbisu.

CZYTAJ TEŻ: Branża turystyczna: Premierze szykuj tarczę dla turystyki

Fatalne perspektywy

O pilną pomoc do rządu wystąpiła w końcu ub. tygodnia grupa 31 organizacji reprezentujących szeroko pojętą branżę turystyki. Ostrzegają one, że osłabienie sektorów biznesu turystycznego otworzy go na zagraniczne przejęcia. „Perspektywy w każdym segmencie naszego przemysłu są fatalne i stawiają pod znakiem zapytania los kilkuset tysięcy miejsc pracy” – stwierdzono w apelu do premiera Mateusza Morawieckiego, ministra rozwoju Jadwigi Emilewicz i prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju Pawła Borysa.

– Jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie, nie będziemy się zastanawiać, czy nasze branże zaczną upadać, tylko w jakim stopniu ulegną zniszczeniu – ostrzega Bartosz Bieszyński, koordynator sztabu kryzysowego reprezentującego 31 organizacji. Jak podkreśla, łączny potencjał organizatorów i agentów turystycznych, hoteli, branży organizacji wydarzeń, przewozów autokarowych i lotniczych, targów, przewodników, turystyki szkolnej i przyjazdowej wypracowuje około15 procent PKB i zapewnia około półtora miliona miejsc pracy.

Sztab kryzysowy branży domaga się powołania wspólnego międzyresortowego zespołu, który miałby opracować dodatkowy pakiet pomocowy i pięcioletni plan odbudowy polskiego przemysłu turystycznego. Chodzi m.in. o uruchomienie kolejnych transz pomocy finansowej, jeśli spadek sprzedaży będzie się utrzymywał powyżej 6 miesięcy, pełne gwarancje Banku Gospodarstwa Krajowego dla linii kredytowych, wydłużenie „postojowego” ZUS do końca 2020 r., upublicznienie założeń wprowadzenia tzw. bonu turystycznego. Kwestia tego ostatniego, wcześniej szeroko omawiana przez przedstawicieli rządu i polityków partii rządzącej, nagle ucichła, choć branża turystyczna mocno liczyła na realizacje tego pomysłu. Pojawiły się spekulacje, że bon może wrócić jako element kampanii prezydenta Andrzeja Dudy w wyborach.

ZOBACZ TEŻ: Rzecznik rządu: Bon turystyczny jeszcze poprawiany

Na bon mocno liczą hotele. Według szacunków Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego tylko w kwietniu branża hotelowa straciła na braku przychodów od 830 milionów do miliarda złotych. O skali strat świadczą także dane STR pokazujące drastyczny spadek frekwencji. W kwietniu w Trójmieście obłożenie hoteli zmalało do 3,5 z 67,3 procent rok wcześniej, w Krakowie do 1,3 z 79,2 procent, w Poznaniu do 2,7 z 55,5 procent, a w Warszawie do 7,8 z 69,5 procent.

""

turystyka.rp.pl

Problemem będzie brak turystyki biznesowej. O ile w hotelach położonych w atrakcyjnych miejscowościach wypoczynkowych stosunkowo szybko przybywa teraz rezerwacji na sezon wakacyjny, o tyle hotele w dużych miastach, nastawione na gości firmowych i organizację wydarzeń oraz konferencji świecą pustkami. Ocenia się, że popyt w tym segmencie może zacząć rosnąć w najlepszym przypadku jesienią.

– Biznes pojawi się dopiero w 2021 roku. Tymczasem trzeba pamiętać, że hotelarze mają do spłacenia kredyty w bankach. A te choć mogą odroczyć spłaty, to nigdy ich nie umorzą, co przy hotelach, gdzie segment spotkań i konferencji jest bardzo ważny, może oznaczać spore trudności – twierdzi Dariusz Futoma, partner zarządzający Horwath HTL w Polsce.

Na powrót do wcześniejszych dobrych wyników cała branża hotelowa będzie czekać o wiele dłużej. – Aby odbudować ruch gości do poziomu z ub. roku potrzebne będą cztery, pięć lat – uważa Węgłowski.

Wyhamowany biznes

Wiele wskazuje, że odzyskanie klientów biznesowych będzie dla branży hotelowej kłopotem nie tylko przez epidemię. Podróże służbowe będą ograniczane przez zmianę funkcjonowania części firm, gdzie sprawdziła się organizacja telekonferencji, pozwalająca oszczędzać czas i pieniądze.

Wciąż kluczowym problemem są zamknięte granice i ograniczenia w ruchu lotniczym. We wtorek do wznowienia lotów międzynarodowych wezwały działające w naszym kraju bilateralne izby handlowe podkreślając, że wpłynie to na ocalenie dziesiątek tysięcy miejsc pracy w Polsce. Z ich badania wynika, że prawie 60 proc. firm międzynarodowych w Polsce widzi duży wpływ zamrożenia lotów międzynarodowych na swoją działalność. Należą do nich także wielkie sieci hotelowe, które praktycznie zdominowały polski rynek. – Mając na uwadze potrzeby całego międzynarodowego środowiska biznesowego, postanowiliśmy zaapelować do Ministerstwa Infrastruktury, a także do wicepremier Jadwigi Emilewicz o jak najszybsze wznowienie lotów międzynarodowych – powiedział Lars Gutheil, członek zarządu Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Andrzej Hulewicz, wiceprezes Mazurkas Travel

Turystyka przyjazdowa do Polski, która przynosi znaczące wpływy do budżetu, potrzebuje pomocy do marca, kwietnia przyszłego roku. Zaproponowane wsparcie na trzy miesiące nic nie da, bo klienci pojawią się dopiero na wiosnę 2021 roku. Tymczasem firmy nie wytrwają tak długo, będą upadać jeszcze w trzecim i czwartym kwartale tego roku. Przy takim scenariuszu jest zagrożenie, że branża będzie przejmowana przez operatorów zagranicznych.

WARTO: Betlej: Ratujmy biura podróży. 180 dni szybko się skończy

Mimo kolejnych etapów odmrażania gospodarki, branże związane z turystyką toną. 60 procent hoteli dalej jest zamkniętych, a w dużej części tych, które zaczęły otwierać się przed miesiącem, zajętych jest 6–7 procent miejsc. Turystyka przyjazdowa stoi: polscy przewoźnicy autokarowi wożący turystów zagranicznych (w Europie jesteśmy w tej branży potentatem) od połowy lutego nie realizują już żadnych zamówień, a najbliższe zlecenia mają zaplanowane na kwiecień 2021 roku. W hibernacji pozostaje sektor organizowania wydarzeń, konferencji i targów. Firmy wciąż nie wiedzą, czy w kolejnych miesiącach będą mogły dalej liczyć na wsparcie państwa. – Wkrótce skończy się rządowa pomoc w postaci odroczenia spłat składek ZUS i dopłat do utrzymania miejsc pracy. Jeśli nie będzie przedłużenia działań o charakterze pomocowym, w końcu czerwca zaczną się zwolnienia – ostrzega Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego i wiceprezes Orbisu.

Pozostało 83% artykułu
Tendencje
Chorwaci: Nasze plaże znikają, bo obcokrajowcy chcą mieć domy nad samym morzem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Tendencje
Ustka kontra reszta świata. Trwa głosowanie na najlepszy film promocyjny
Tendencje
Poranne trzęsienie ziemi na Krecie. Turyści wyszli bez szwanku
Tendencje
La Palma znowu przyjmuje samoloty