Górskie miejscowości potrzebują kroplówki. Liczą na rząd

Samorządowcy z południa Polski mają nadzieję, że rząd otworzy hotele na sylwestra i zmieni termin ferii zimowych. Inaczej – wskazują – wielu ludzi straci pracę, zasilą szeregi bezrobotnych.

Publikacja: 17.12.2020 07:48

Górskie miejscowości potrzebują kroplówki. Liczą na rząd

Foto: Fot. Grzegorz Rutkowski

Włodarze miejscowości górskich apelują do rządu o rozszerzenie terminów ferii zimowych i otwarcie hoteli i pensjonatów. Chcą też wiedzieć, co z sylwestrem. Czy mogą liczyć na poluzowanie obostrzeń? Boją się, że zakazy pogłębią już i tak duże bezrobocie w regionie.

Bez corocznych żniw

W Muszynie, Szklarskiej Porębie, Karpaczu czy Krynicy Górskiej z dużą obawą patrzy się w przyszłość. Wszystkie te miejscowości żyją z turystyki, a ta przez pandemię ucierpiała najbardziej.

– W zimie w górach zawsze są żniwa. W tym roku może być zupełnie inaczej – uważa burmistrz Muszyny Jan Golba.

– Dla nas zamknięcie hoteli, restauracji i sanatoriów to katastrofa. Z roku na rok przyjeżdżało zimą do Muszyny coraz więcej turystów. Na początku tego roku było ich aż o 16 procent więcej niż przed rokiem. Jak będzie teraz? Na pewno dużo gorzej. W marcu i kwietniu było źle. W wakacje dobry był tylko lipiec, w sierpniu było fatalnie, ponieważ zostaliśmy objęci czerwoną strefą – wylicza burmistrz Muszyny. – Kiepski sezon zimowy nas dobije. Już teraz w Muszynie i w innych miejscowościach turystycznych panuje marazm i nic się nie dzieje. Praca jest tylko tam, gdzie działają rozlewnie wód mineralnych – dodaje.

CZYTAJ TEŻ: Gminy górskie: Zaostrzymy reżim sanitarny, ale dajcie nam pracować

Nie lepiej jest w innych miejscowościach.

– Szklarska Poręba jest typowym ośrodkiem narciarskim. Dla nas zawsze najważniejszy był sezon zimowy – mówi Agnieszka Rozenek z Urzędu Miasta w Szklarskiej Porębie. – Mamy dużą bazę noclegową. Zawsze zimą było pełne obłożenie. Miejsca w hotelu trzeba było rezerwować nawet z rocznym wyprzedzeniem. Pierwszy raz w naszej historii hotele stoją puste. Przyjeżdżają tylko sportowcy i jednodniowi turyści z Dolnego Śląska. Tymczasem całe miasto żyje z turystów, od właścicieli hoteli, małych kramików, restauracji, taksówkarzy po wypożyczalnie nart – wylicza Agnieszka Rozenek.

Narzekają również w stolicy Tatr. – Turystyka i wszystkie z nią związane branże usługowe zostały zamrożone. Jest to sytuacja bardzo trudna, grożąca przedsiębiorcom naszego regionu zapaścią ekonomiczną – mówi Zofia Kiełpińska z Urzędu Miasta Zakopane.

Gdzie tu logika?

Samorządowcy bardzo krytycznie oceniają wprowadzone obostrzenia. I cały czas liczą po cichu, że rząd pochyli się nad ich postulatami. Pomoże przetrwać pandemię.

– Obostrzeniom brakuje spójności i racjonalności. Zamyka się na przykład pensjonaty przy jednoczesnym otwarciu galerii handlowych. Kumulacja wypoczynku zimowego w jednym terminie z wielu względów jest w naszej ocenie chybiona. W wielu krajach alpejskich wszystkie działania zmierzają raczej w stronę wydłużenia i rozproszenia wypoczynku zimowego. Jesteśmy zaniepokojeni brakiem konsultacji z samorządami i z branżą turystyczną zarówno w sprawie ograniczeń, jak również proponowanych instrumentów wsparcia – mówi zastępczyni burmistrza Karpacza Kamila Cyganek.

– Z dużym poczuciem niesprawiedliwości przyjęliśmy także informacje o podziale środków w ramach Funduszu Inwestycji Lokalnych. Kryterium zamożności gmin jest bardzo krzywdzące, bo opiera się na wskaźnikach ekonomicznych z okresu prosperity, a nie sytuacji bieżącej. Karpacz postrzegany jako miasto o wysokich dochodach jest największym przegranym – nie dość, że utracił wpływy do budżetu na skutek pandemii, to nie może uzyskać wsparcia ze względu na iluzoryczną zamożność – dodaje rozgoryczona Kamila Cyganek.

– Cały czas bacznie obserwujemy sytuację, są to dla nas trudne rozwiązania – mówi burmistrz Krynicy-Zdroju Piotr Ryba. – Wiemy także, że dobrem najwyższym jest ludzkie życie. Liczymy jednak, że z uwagi na stabilizację sytuacji epidemicznej i obiektywne kryteria epidemiczne rząd najpóźniej od 28 grudnia 2020 roku poluzuje obostrzenia tak, aby w rygorach sanitarnych branża turystyczna, hotelowa i gastronomiczna mogła zacząć funkcjonować – twierdzi burmistrz Krynicy.

Mieliśmy udany sezon letni. Przyjechało dużo turystów. I uważam, że zdaliśmy egzamin z odpowiedzialności. Reżim sanitarny był przestrzegany. Nie było dużo przypadków zachorowań. Podobnie może być i teraz. Rząd wprowadził zakazy tylko do 27 grudnia. Nie wiemy, co z sylwestrem. Czy można przyjmować rezerwacje, czy możemy się do niego szykować? Potrzebujemy informacji – apeluje do rządu Agnieszka Rozenek ze Szklarskiej Poręby.

Samorządowcy nie mają też złudzeń, że zdesperowani mieszkańcy będą starać się omijać zakazy, by mieć z czego żyć. – Część turystów i tak przyjedzie niby odwiedzić swoich krewnych czy na rzekome wyjazdy służbowe. Ludzie są bowiem bardzo zdesperowani, a przepisy dziurawe. A przecież nie o to chodzi, by omijać zakazy. Przedstawiciele rządu powinni usiąść z nami przy jednym stole i wypracować wspólne rozwiązania – podkreśla Jan Golba.

Przedstawiciele miejscowości górskich zarzucają również rządzącym sianie chaosu.

Panuje duży chaos prawny i finansowy. Właściciele obiektów nie wiedzą, w jaki sposób mają weryfikować, czy gość składający oświadczenie faktycznie jest w podróży służbowej. Zarówno gestorzy, jak i goście nie wiedzą również, jak sytuacja będzie wyglądać po 27 grudnia. To ogromny paraliż decyzyjny skutkujący drastycznym spadkiem rezerwacji. Brak jasnego planu działania – uważa Kamila Cyganek.

Jest alternatywa

W swoim apelu do premiera samorządowcy przedstawili propozycje rozwiązań, między innymi wydłużenie ferii, by zapewnić większe rozproszenie odwiedzających górskie miejscowości turystów. Ale nie tylko.

– Postulowaliśmy także wprowadzenie poprawek do tarczy 6.0 i uwzględnienie wszystkich podmiotów z branży. Ważne jest wsparcie dla samorządów, które utraciły znaczną część dochodów bieżących – w wypadku Karpacza to prawie 3 miliony złotych. Bez pomocy rządu nie jesteśmy w stanie wspierać lokalnego biznesu. Jesteśmy również przekonani, że możliwe jest otwarcie branży z zachowaniem odpowiednich norm sanitarnych, a to pozwoliłoby nam wszystkim przetrwać. Przy utrzymaniu obecnych ograniczeń, przy braku przewidywalności działań może się okazać, że pojawi się nowy model turystyki zimowej i ludzie spragnieni wypoczynku będą wyjeżdżać nie na narty w góry, a na wypoczynek przy basenie w Tunezji czy Egipcie – ostrzega Kamila Cyganek.

Włodarze miejscowości górskich apelują do rządu o rozszerzenie terminów ferii zimowych i otwarcie hoteli i pensjonatów. Chcą też wiedzieć, co z sylwestrem. Czy mogą liczyć na poluzowanie obostrzeń? Boją się, że zakazy pogłębią już i tak duże bezrobocie w regionie.

Bez corocznych żniw

Pozostało 95% artykułu
Tendencje
Chorwaci: Nasze plaże znikają, bo obcokrajowcy chcą mieć domy nad samym morzem
Tendencje
Ustka kontra reszta świata. Trwa głosowanie na najlepszy film promocyjny
Tendencje
Poranne trzęsienie ziemi na Krecie. Turyści wyszli bez szwanku
Tendencje
La Palma znowu przyjmuje samoloty