Betlej: Słoneczna pogoda równie ważna dla turystyki, jak szczepienia

50 – 60 procent – na tyle można szacować tegoroczny ruch w turystyce wyjazdowej, w porównaniu z rokiem 2019. Wcześniej niektórzy touroperatorzy liczyli na 70 – 80 procent, ale okazuje się, że szczepienia nie są tak skutecznym antidotum na pandemię, jak sądzono – pisze ekspert.

Publikacja: 06.03.2021 21:44

Betlej: Słoneczna pogoda równie ważna dla turystyki, jak szczepienia

Foto: Fot. AFP

We wstępie do najnowszego, cotygodniowego materiału poświęconego sytuacji turystyki wyjazdowej w warunkach pandemii koronawirusa prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej pisze, że polski rząd zbyt śmiało cofnął niektóre obostrzenia, czym przyczynił się do rozniecenia kolejnej fali koronawirusa.

„Nawet bez złożonych modeli cyfrowych można było przewidzieć, że dość energiczne – jak na ostrożne decyzje i rozwiązania stosowane w otaczających nas krajach – poluzowywanie wprowadzonych wcześniej ograniczeń i obostrzeń doprowadził do znacznego pogorszenia sytuacji epidemicznej w kraju” – pisze Betlej.

CZYTAJ TEŻ: Betlej: Czy trzecia fala pozwoli polecieć na majówkę?

Działania polskich władz raczej nie przypominają rozsądnych działań antyepidemicznych, ale coś w rodzaju niedostatecznie przygotowanej ofensywnej szarży husarskiej, która wprawdzie może czasem przynieść sukces, ale równie dobrze skończyć się wpadnięciem w poważne kłopoty – dodaje.

Nic więc dziwnego, że trzecia fala zakażeń koronawirusem stała się już faktem. W trzecim tygodniu lutego pierwszy raz od początku grudnia zeszłego roku wskaźnik zakażeń 2w Polsce był wyższy od średniej dla naszej części Europy, potem sytuacja zmieniła się jeszcze na niekorzyść.

Szczyt trzeciej fali zakażeń jest już półoficjalnie sytuowany w okolicach przełomu marca i kwietnia. Wprawdzie maksymalna dzienna liczba zachorowań była szacowana jeszcze niedawno na około 18 tysięcy (minister Waldemar Kraska), ale teraz zmierza raczej ku 25 tysiącom.

Jej późniejszy spadek (po Wielkanocy) pozwoliłby na ostrożne otworzenie działalności gastronomicznej w ogródkach restauracyjnych, działających na świeżym powietrzu.

Słońce skuteczniejsze niż szczepienia?

Nie tyle szczepienia, ile słońce i wysokie temperatury mogą poprawić sytuację epidemiczną w lecie – uważa Betlej. I przypomina sytuację sprzed roku, kiedy to wprawdzie najzimniejszy od 30 lat maj opóźnił poprawę sytuacji epidemicznej w Europie Środkowej, ale w kolejnych miesiącach, mimo rozluźniania ograniczeń i restrykcji, „polepszyła się do tego stopnia, że z dzisiejszego punktu widzenia z łatwością uznalibyśmy, że epidemia została już niemal definitywnie zwalczona”.

O pozytywnym wpływie letniej aury – przekonuje autor – pośrednio świadczy też bardzo silna jesienna fala epidemii. Wirusolodzy ostrzegali wprawdzie przed wzrostem zachorowań, ale nie drastycznym i często przedstawiano to jako skutek połączenia działania koronawirusa z wirusem zwykłej grypy sezonowej.

Rzecz jednak w tym, że skala zachorowań wzrosła kilkudziesięciokrotnie (do 60 razy!) i to mimo że nie było jeszcze nowych mutacji koronawirusa. Takiej sytuacji wirusolodzy prawie na pewno nie brali pod uwagę, gdyż biliby na alarm, a nie wypowiadali się „w dość mało energicznej formie”.

Aura przez wiele miesięcy hamowała postępy wirusa. Gdy jej zabrakło, a dodatkowo życie ludzi przeniosło się do pomieszczeń zamkniętych, nastąpiła prawdziwa eksplozja zachorowań. Sytuację dodatkowo pogorszył brak zrozumienia tego mechanizmu przez decydentów w wielu krajach, którzy zbyt późno zdecydowali o zamknięciu restauracji, pubów kawiarni i miejsc rozrywki – opisuje ekspert.

Co z czwartą falą?

W warunkach tylko częściowego zaszczepienia społeczeństw i całkiem realnej utraty odporności przez część ludzi zaszczepionych wcześniej (okres działania szczepionki wynosi według różnych opinii od 4 lub 6 do 8 miesięcy), a także zaniku działania promieniowania słonecznego, wysokich temperatur, a zwłaszcza powrotu ludzi do spędzania dużej ilości czasu w pomieszczeniach zamkniętych, może pojawić się kolejny duży wzrost liczby zachorowań.

Prawdopodobieństwo i negatywne skutki czwartej fali epidemii można będzie na szczęście próbować ograniczyć wykorzystując wcześniejsze doświadczenia. Sytuację mogłaby również poprawić koordynacja decyzji na szczeblu europejskim, aby uniknąć niweczenia wysiłków podejmowanych w jednych krajach przez inne – wskazuje autor.

Po czym przechodzi do sytuacji bieżącej w Polsce. Bo jak pisze, Polska nie jest już krajem o korzystniejszej sytuacji epidemicznej niż kraje sąsiednie. I publikuje wykres, pokazujący wskaźniki epidemiczne w unijnych krajach otaczających Polskę.

""

turystyka.rp.pl

Jak pisze, warto zauważyć, że bardzo podobna jeszcze kilka tygodni temu do polskiej, sytuacja epidemiczna w Niemczech zmieniała się systematycznie na korzyść tych ostatnich. Taki trend zmiany sytuacji może wynikać z utrzymywania niezmienionych warunków lockdownu u naszych zachodnich sąsiadów przy jednoczesnym dość szybkim luzowaniu antyepidemicznych obostrzeń w Polsce.

Niemcy nadal, mimo coraz korzystniejszej sytuacji epidemicznej, utrzymują dużo więcej ograniczeń i to przez znacznie wydłużony okres, czyli do 28 marca (lockdown trwa tam już od grudnia) – przypomina.

Czechy ciągle najbardziej zainfekowane

Z kolei Czechy już od połowy września utrzymują się w ścisłej czołówce najbardziej zainfekowanych krajów kontynentu. Tę mało chwalebną pozycję utrzymują z powodu kilku korzystnych dla rozwoju koronawirusa czynników. Należą do nich chwiejna polityka rządu w zakresie wprowadzania i wycofywania antyepidemicznych restrykcji i obostrzeń oraz mała dyscyplina społeczeństwa w ich przestrzeganiu.

Dodatkowymi czynnikami sprzyjającymi rozprzestrzenianiu się choroby jest historycznie uwarunkowane (czasy komunizmu) przeludnienie mieszkań i pośrednio, związana z nim, wielopokoleniowość rodzin.

„Jednak ważniejszym od nich i relatywnie mało znanym niekorzystnym czynnikiem wydają się przepisy prawa pracy, zgodnie z którymi pracownikowi na chorobowym należy się jedynie 60 procent wynagrodzenia. Powoduje to, że wiele z osób bezobjawowo lub skąpoobjawowo chorych na koronawirusa nie chcąc tracić zarobków nadal przychodzi do pracy i w ten sposób zaraża innych pracowników.

Prawdopodobnie z tego powodu czeski rząd zdecydował o wprowadzeniu we wszystkich zakładach pracy obowiązkowych testów na obecność koronawirusa. Zakłady pracy zatrudniające więcej niż 250 pracowników muszą przetestować załogę do 12 marca, a te od 50 do 249 osób muszą to zrobić do 15 marca”.

Portugalia – imponująca odmiana sytuacji

W przeciwieństwie do Czech Portugalia, która była na najgorszej pozycji, potrafiła odwrócić tę tendencję. Imponujący zwłaszcza był błyskawiczny spadek wskaźnika nowych zakażeń, który tylko w ostatnich pięciu tygodniach spadł ponad 12-krotnie – z 8470 do 690 przypadków na milion mieszkańców – relacjonuje prezes Traveldaty. Dzięki temu ma najmniej nowych zakażeń po Niemczech.

Jej sukces świadczy, że twardy i powszechnie przestrzegany lockdown jest najbardziej efektywną metodą walki z epidemią – podsumowuje ten wątek autor.

Nawiązuje jeszcze tradycyjnie do „pouczających sytuacji epidemicznych w Szwecji i Izraelu”. W tej pierwszej sytuacja epidemiczna jest nadal niekorzystna – jest ona szóstym najbardziej infekującym się krajem Europy. Wyprzedzają je jedynie Czechy (7690), Estonia (6017), Malta (3581), Słowacja (2898) i Węgry (2637).

„W porównaniu z poprzednim dramatycznym okresem oznacza to oczywiście postęp, ale w rzeczywistości sytuacja w tym kraju jest znacznie bardziej niekorzystna niż mogłoby się to na pierwszy ogląd wydawać. Jeśli porównać ją do sytuacji w innych krajach skandynawskich o podobnej gęstości zaludnienia, klimacie, warunkach mieszkaniowych i stosunkowo nielicznych rodzinach wielopokoleniowych, w których naturalne warunki dla szybkiej transmisji wirusa są znacznie korzystniejsze, to pod względem liczby zakażeń Szwecja wypada prawie 6-krotnie gorzej od Norwegii i 3,6-krotnie gorzej od Finlandii.

Co do Izraela, jego przykład nadal wskazuje na znacznie większy, niż przypuszczano, problem w zwalczaniu epidemii.

W minionym tygodniu liczba osób zaszczepionych jedną dawką osiągnęła już ponad 55 procent społeczeństwa (ok. 5,5 mln ludzi), a dwoma – ponad 39 procent (ok. 3,6 mln). Zaszczepionych jest już ponad 90 procent osób w wieku 60+.

Niepokój jednak może budzić, że nadal nie ma to wyraźnego wpływu na poprawę całościowego stanu epidemicznego kraju. Ogólny wskaźnik nowych zakażeń spada powoli (ostatnio nawet wyhamował). Wyraźna poprawa występuje głównie w grupie osób w wieku 60+.

„Warto też zwrócić uwagę, że zmiany sytuacji epidemicznej wspierane są przez wprowadzenie jeszcze jednego miesięcznego lockdownu i wzmocnienie go prawie całkowitym zakazem ruchu lotniczego. Oznacza to, że walka z epidemią koronawirusa toczy się tam dwutorowo, co z jednej strony wzmacnia jej rezultaty, ale z drugiej utrudnia precyzyjne wyodrębnienie samoistnego wpływu akcji szczepień na poprawę wskaźników epidemicznych kraju” – zwraca uwagę Betlej.

Mała wartość dodana szczepień

Sytuacja w Izraelu – kontynuuje – prowadzi do mało optymistycznej refleksji. Jeśli przeliczyć izraelską akcję szczepienną na warunki polskie oznaczałoby to już ponad 37 milionów dawek. „Zakładając nawet prawie dwukrotnie większą niż obecnie dostępność szczepionek i możliwość dokonywania miliona szczepień tygodniowo, oznacza to, że podobny wskaźnik zaszczepienia naszego społeczeństwa, jaki osiągnięto obecnie w Izraelu, mógłby zostać uzyskany dopiero w połowie października, czyli de facto już po zakończeniu sezonu lato 2021 i na początku potencjalnej czwartej jesienno–zimowej fali epidemii”.

„Jeszcze bardziej pesymistyczne jest to, że jak pokazują dane z Izraela, taka proporcja zaszczepionej części ludności może wcale nie gwarantować dostatecznej poprawy sytuacji epidemicznej bez dalszego równoległego utrzymywania ograniczeń i obostrzeń (tak jak jest to w Izraelu), a to będzie nadal utrudniało swobodny rozwój ruchu turystycznego” – wyjaśnia Betlej.

Prowadzi to do uprawnionego wniosku, że epidemiolodzy i politycy pokładają zbyt dużą nadzieję w pozytywnym wpływie szczepień na szybkie ograniczenie epidemii – dodaje.

Prawdopodobne jest natomiast przeciąganie się sytuacji dużego zagrożenia epidemicznego, które może prowadzić do znacząco słabszego sezonu w zorganizowanej turystyce wyjazdowej niż jeszcze do niedawna zakładano. Rainbow według informacji giełdowej z grudnia mówi o około 70 procentach ruchu turystycznego z 2019 roku, a Grupa TUI, też w giełdowym raporcie kwartalnym z 9 lutego 2021 roku, o 80 procentach.

Obecnie pojawia się już coraz więcej głosów i opinii, że najbliższy sezon letni może być jednak słabszy niż wcześniej przewidywano, a obecne szacunki zaczynają najczęściej mówić o 50-60 procentach ruchu na kierunkach turystycznych, jaki miał miejsce w roku 2019 – podsumowuje Betlej.

Przegląd sytuacji epidemicznej

W kolejnej części materiału jak co tydzień przedstawia mapy i tabelę z danymi obrazującymi rozwój infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach. Robi to stosując podział na kraje będące tradycyjnie rynkami źródłowymi i rynkami i docelowym dla turystów.

""

turystyka.rp.pl

W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zgonów dla Polski podniósł się z 36,1 do 42,3, czyli o 17,2 procent (poprzednio spadł o 20,7 procent). Oznaczało to wyraźne pogorszenie się sytuacji naszego kraju na tle wskaźnika dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość nie tylko nie wzrosła, ale spadła o 21,2 procent (z 34 do 26,8).

W porównaniu z Polską największą zmianę na korzyść, czyli zdecydowany spadek wskaźnika odnotowano zwłaszcza w tych krajach, które nie eksperymentują zanadto lub wcale z ustawicznymi modyfikacjami obostrzeń i ograniczeń, a stabilnie utrzymują wprowadzone lockdowny i odnoszą dodatkowe korzyści ze znacznej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu. Należą do nich zwłaszcza Wielka Brytania (spadek wskaźnika z 50,2 do 33,4) i Dania (z 7,93 do zaledwie 3,97).

""

turystyka.rp.pl

""

turystyka.rp.pl

Wyraźnie widać – pisze Betlej – kontynuację cofania się wskaźnika dla zarażanej już w dużym stopniu nową odmianą wirusa Wielkiej Brytanii, który w ostatnim tygodniu stał się już wyraźnie niższy od średniej wartości prezentowanej przez europejskie zachodnie, a zwłaszcza środkowo-wschodnie kraje źródłowe.

Należy jednak w tym wypadku mieć na względzie pozytywne działanie restrykcyjnego w tym kraju lockdownu, który jest w znacznym stopniu przestrzegany przez tamtejsze społeczeństwo pełne obaw przed niekontrolowanym przebiegiem epidemii. Za kilka tygodni coraz większy wpływ na dalsze ograniczanie wskaźników epidemicznych w tym kraju zacznie mieć znaczny i szybko rosnący stopień zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa – pierwszą dawką zaszczepiono już ponad 30 procent Brytyjczyków.

Uzupełnione o najnowsze dane przebiegi wskaźników liczby nowych zakażeń i liczby zgonów zaczynają już wskazywać na nieco wyższą śmiertelność brytyjskiej odmiany koronawirusa, ale na razie w skali wyraźnie mniejszej niż szacunki ekspertów oscylujące najczęściej w szerokim przedziale 20-40 procent.

""

turystyka.rp.pl

Od czterech tygodni najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują już w tych krajach, do których najwcześniej dotarła nowa i zdecydowanie bardziej zaraźliwa odmiana koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (kolejny spadek z 899) i w Irlandii (spadek z 1117 do 926), ale we Francji (wzrost z 2144 do 2310). Sytuacja taka wydaje się być rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w pierwszych dwóch krajach, a w Wielkiej Brytanii dodatkowo ujawnia się już korzystny wpływ wysokiego stopnia zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa.

Najniższe wskaźniki mają obecnie Dania (624) i Niemcy (665), a więc kraje, które dość wcześnie wprowadziły daleko posunięte lockdowny i gdzie stopień ich przestrzegania jest znaczny.

We Francji nadal silny wydaje się pogląd, że mimo niekorzystnej sytuacji epidemicznej należy unikać trzeciego lockdownu i jednak zaakceptować dość swobodne rozprzestrzenianie się nowej odmiany koronawirusa. Sytuacja taka w prostej linii prowadzi do znacznego ryzyka poważnego zaostrzenia sytuacji epidemicznej w tym kraju i osiągnięcia mało chwalebnej pozycji epidemicznego lidera wśród dużych krajów Unii Europejskiej.

Na razie efektem jest 2,5-krotnie większy wskaźnik tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań niż w Wielkiej Brytanii, która nadal objęta jest restrykcyjnym lockdownem. Wskaźniki liczny zgonów są w obu krajach jeszcze podobne, ale sytuacja i tu ulegnie zapewne zmianie, gdyż postępują one zwykle około trzy tygodnie za wskaźnikami liczby infekcji.

Odrębnym przypadkiem lekceważenia koronawirusa i przestrogą dla innych jest kraj, który w czerwcu zeszłego roku jako pierwszy hucznie ogłosił w mediach całkowite zwalczenie epidemii, czyli Słowenia. Obecnie niezmiennie od wielu tygodni jest tam najwyższy tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń w zachodniej części kontynentu, który w okresie kilku ostatnich tygodni wprawdzie istotnie się obniżył, ale i tak notuje – jak na obecny okres – wysoki poziom 2530 przypadków na milion mieszkańców.

W Polsce po przejściowej dużej obniżce wskaźnika zakażeń przed 23 tygodniami do 88 – z dzisiejszego punktu widzenia już abstrakcyjnie niskiego – w kolejnych ośmiu tygodniach wzrastał on stopniowo z 135 do 4425, w następnych sześciu tygodniach systematycznie zniżkował do 1458, by po dwutygodniowym wzroście do 1824, w kolejnych czterech ponownie spaść do minimalnej wartości 975 zakażeń na milion mieszkańców. W trzech ostatnich tygodniach wskaźnik liczby zakażeń odnotował wzrost do 1025, 1318 i 1805 przypadków na milion mieszkańców.

Pierwszy raz od ponad dwóch miesięcy na znacznie wyższym niż przeciętny poziomie (czwarty najwyższy wśród 20 krajów źródłowych) był w naszym kraju wskaźnik liczby zgonów, który w ostatnim tygodniu wzrósł z 36,1 do 42,4, czyli o 17,4 procent (przed tygodniem spadł o 20,7 procent). Zwyżka ta jest opóźnionym w czasie efektem wcześniejszych wzrostów liczby nowych zachorowań – relacjonuje autor raportu.

W Szwecji po zniżce wskaźnika liczby nowych zakażeń przed 23 tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 na milion, wzrastał on potem systematycznie z 170 do 5158, po czym w kolejnych trzech tygodniach silnie spadł do 1940, później po jednotygodniowym wzroście do 2090, wykazał ponowny spadek do 2015, a w dwóch ostatnich tygodniach wzrost do 2253 i 2588 przypadków na milion mieszkańców.

W porównaniu ze Szwecją kolejny raz zdecydowanie korzystniejsza była sytuacja w sąsiadujących z nią Norwegii (wzrost z 376 do 436) i Finlandii (wzrost z 491 do 715). Ogólnym rezultatem tych zmian było podniesienia się ogólnego wskaźnika zakażeń dla całej Skandynawii z 1338 do 1537 na milion mieszkańców.

""

turystyka.rp.pl

W tym roku zestaw krajów docelowych obejmuje też Włochy, które od pewnego czasu straciły już uzasadnienie dla oddzielnego monitoringu i zostały w tej roli zastąpione przez intensywnie zakażaną zmutowanym wirusem Wielką Brytanię.

Po czterech tygodniach z rzędu znaczącego wzrostu zbiorczego tygodniowego wskaźnika zachorowań w krajach docelowych czyli w takich do których udają się turyści, z 907 do 1536, w ostatnich pięciu doszło do jego znaczącego spadku najpierw do 1283, 960, 747, 739, a ostatnio do 727. Na taką dość stabilną sytuację w dużym stopniu wpłynęło znaczące obniżenie się wskaźników zakażeń w Hiszpanii (z 1917 do 915) i Portugalii (z 1154 do 690), a z drugiej strony kolejne istotne podniesienie się wskaźnika w drugim i trzecim z najludniejszych krajów tej grupy, czyli w Turcji (z 618 do 748) i Włoszech (z 1458 do 1922), przy mniej istotnych zmianach w pozostałych krajach docelowych.

W ostatnim tygodniu odnotowano kolejne istotne spadki tygodniowego liczby nowych zakażeń w wielu ważnych turystycznie regionach Hiszpanii. Dotyczy to zwłaszcza obszaru aglomeracji Madrytu (spadek 1473 do 1194), Katalonii (z 964 do 815), rejonu Walencja/Alicante (z 636 do 356), Balearów (z 408 do 301). Niewielkie pogorszenie sytuacji epidemicznej odnotowano natomiast na Wyspach Kanaryjskich, gdzie wskaźnik podniósł się z 511 do 532 nowych infekcji na milion mieszkańców. W znacznym stopniu obniżył się wskaźnik zakażeń w Hiszpanii jako całości, czyli z 1917 do 915 na milion mieszkańców.

Obok wymienionych już Turcji i Włoch w niektórych innych krajach docelowych odnotowano wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń np. w Bułgarii (z 1013 do 1503), Chorwacji (z 700 do 739), w Grecji (z 704 do 1037), na Malcie (z 2484 do 3581) i na Cyprze (z 859 do 1663). W pierwszym z wymienionych krajów wzrost może być rezultatem stopniowego znaczącego poluzowywania ograniczeń spowodowanego zamiarem poprawienia nastrojów społecznych przed wyborami zaplanowanymi na 4 kwietnia. W kilku krajach docelowych wskaźnik ten uległ w ostatnim tygodniu obniżeniu. Oprócz znacznych spadków w wymienionych wcześniej Portugalii i Hiszpanii niewielkie wystąpiły w Maroku (z 72,5 do 67,5), Tunezji (z 434 do 417) i Albanii (z 2473 do 2387).

Po kilku tygodniach spadków trzeci raz wzrósł i tak zdecydowanie najniższy w tej grupie kierunków wskaźnik nowych infekcji w Egipcie do 42,6 na milion mieszkańców (przed tygodniem 42,2). Równocześnie kolejny raz spadł bardzo niski w tym kraju wskaźnik liczby zgonów z 3,5 do 3,07. Oba te główne wskaźniki epidemiczne nadal pozostają zdecydowanie najniższe wśród wszystkich monitorowanych krajów docelowych i porównywalne są jedynie ze wskaźnikami krajów azjatyckich.

""

turystyka.rp.pl

Sytuacja epidemiczna w USA w ostatnim tygodniu uległa siódmej z rzędu, ale tym razem tylko niewielkiej, poprawie. Wskaźnik nowych zachorowań obniżył się z 1526 do 1503, czyli o 1,5 procent.

W Japonii w minionym tygodniu wskaźnik nowych zakażeń obniżył się z 79,4 do 57,2, czyli o 28 procent.

W Korei Południowej wskaźnik w przedostatnim tygodniu wzrósł dość niespodziewanie z 51,2 do 67,6, czyli o 32 procent, ale teraz ponownie opadł do 52,3, a zatem do poziomu bardzo zbliżonego do sprzed dwóch tygodni.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych wcześniejszych różnokierunkowych zmianach, a później po czterotygodniowym bardzo znaczącym wzroście z 2,26 do 15,3 i późniejszych coraz niższych wartościach w kolejnych czterech tygodniach (7,02, 7,59, 1,33 i 1,17) znów zanotował obniżkę tym razem do poziomu 1,07.

We wstępie do najnowszego, cotygodniowego materiału poświęconego sytuacji turystyki wyjazdowej w warunkach pandemii koronawirusa prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej pisze, że polski rząd zbyt śmiało cofnął niektóre obostrzenia, czym przyczynił się do rozniecenia kolejnej fali koronawirusa.

„Nawet bez złożonych modeli cyfrowych można było przewidzieć, że dość energiczne – jak na ostrożne decyzje i rozwiązania stosowane w otaczających nas krajach – poluzowywanie wprowadzonych wcześniej ograniczeń i obostrzeń doprowadził do znacznego pogorszenia sytuacji epidemicznej w kraju” – pisze Betlej.

Pozostało 97% artykułu
Tendencje
Chorwaci: Nasze plaże znikają, bo obcokrajowcy chcą mieć domy nad samym morzem
Tendencje
Ustka kontra reszta świata. Trwa głosowanie na najlepszy film promocyjny
Tendencje
Poranne trzęsienie ziemi na Krecie. Turyści wyszli bez szwanku
Tendencje
La Palma znowu przyjmuje samoloty