Największymi ofiarami epidemii koronawirusa stały się jak dotąd biura podróży i linie lotnicze, które muszą odwoływać kolejne wyjazdy i wycieczki – albo z powodu małego popytu, albo przez odgórne nakazy rządów. Kolejne kraje zamykają bowiem swoje granice, zakazując podróżowania do Chin i przyjmowania chińskich turystów.

CZYTAJ TEŻ: Linie lotnicze tracą miliardy

Światowa Rada Podróży i Turystyki (WTTC) uważa jednak, że te radykalne działania nie zahamują rozprzestrzeniania się koronawirusa a wywołają potężne starty branży turystycznej. Szefowa WTTC Gloria Guevara zwróciła się z apelem do rządów, by nie przesadzały z „nieproporcjonalnymi środkami walki” z koronawirusem COVID-19.

– Rządy i ludzie u władzy nie powinni dążyć teraz do dławienia podróży i handlu. Zamykanie granic, powszechne zakazy podróży i wprowadzanie bardziej restrykcyjnych ograniczeń nie są odpowiedzią na powstrzymanie rozprzestrzenienia koronawirusa – zaznaczyła Guevara, cytowana przez dziennik „The Guardian”. Dodała, że zdarzenia z przeszłości udowodniły, że tego typu radykalne działania zwykle okazują się nieefektywne.

Guevara zachęciła jednocześnie rządy, by szukały lepszych sposobów zwalczenia niebezpiecznego wirusa, które nie uderzają w miliony ludzi i w firmy, dla których podróże są ważną częścią działalności.

Jak pisaliśmy wczoraj, Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych szacuje, że linie lotnicze zanotują w tym roku spadek przychodów o prawie 30 miliardów dolarów. Ich spadek na giełdach jest już widoczny. Na ostatniej sesji w Londynie największe straty ze spółek FTSE 100 poniosła linia lotnicza EasyJet, której akcje potaniały aż o 16,7 procent, z kolei akcje IAG, właściciela British Airways, zanurkowały o ponad 9 procent.