Posłowie opozycji: Kolejki do wyciągów zdrowsze niż do sklepów

Ferie trzeba wydłużyć, otworzyć hotele i dopuścić wydawanie posiłków na wynos i ewentualnie przy stolikach na świeżym powietrzu – to postulaty posłów z komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki, samorządowców i przedsiębiorców, którzy rozmawiali dzisiaj w Sejmie o sytuacji w górach.

Publikacja: 01.12.2020 18:08

Posłowie opozycji: Kolejki do wyciągów zdrowsze niż do sklepów

Foto: Komisja obradowała w trybie zdalnym, część członków i gości pozostawałac w innych pomieszczeniach i łączono się przez internet.

Przewodniczący komisji Ireneusz Raś (Koalicja Obywatelska) nie ukrywał, że zwołał posiedzenie, aby omówić sezon zimowy, zagrożony jego zdaniem przez decyzje rządu o skróceniu do dwóch tygodni ferii zimowych i zamknięciu obiektów noclegowych dla gości nie podróżujących służbowo.

CZYTAJ TEŻ: Platforma Obywatelska: Stwórzmy małą tarczę dla turystyki

– Niedawno minister zdrowia groził palcem ludziom w kolejce do wyciągu narciarskiego. Dlaczego nie groził ludziom w kolejkach do sklepów w galeriach handlowych? – zastanawiał się głośno.

Przedstawiciele przedsiębiorców turystycznych wskazywali, że pozostawienie otwartych wyciągów – na co rząd się ostatecznie zgodził – nie pozwoli branży turystycznej przeżyć. A sytuacja firm żyjących z turystyki, w tym szczególnie z turystyki zimowej, jest dramatyczna. Ich zdaniem wyciągi jako atrakcja turystyczna są silnie powiązane z noclegami i gastronomią. Jeśli jedno z ogniw tego łańcucha będzie wyłączone, ucierpią pozostali.

Deklarowali, że są gotowi spełnić nawet najostrzejsze wymogi sanitarne, łącznie z testowaniem na obecność koronawirusa pracowników, żeby tylko pozwolono im działać zimą.

Postulowali, żeby nie ograniczać swobody podróżowania ozdrowieńców, którzy są już liczną grupą w społeczeństwie.

ZOBACZ TEŻ: Rząd rozważa objęcie pomocą z tarczy 6.0 pilotów i przewodników

A przede wszystkim domagają się wydłużenia ferii z obecnie planowanych dwutygodniowych między 4 a 17 stycznia do dziesięciu tygodni – od 4 stycznia do 14 marca. – To właśnie kumulowanie całego ruchu w krótkim czasie grozi wzrostem zachorowań – wskazywał wójt gminy Kościelisko Roman Krupa, reprezentujący też samorządy gmin górskich.

Podał jeszcze inny argument na rzecz niezamykania ruchu turystycznego – jeśli zrobi to Polska, to polscy turyści wyjadą na narty do Czech, Słowacji lub do krajów alpejskich i tam zostawią pieniądze. Tymczasem rząd będzie musiał płacić rekompensaty za utracone przychody rodzimym przedsiębiorcom.

– Bezpieczny sezon zimowy jest możliwy – zapewniał Krupa. – Jeśli będzie możliwość etap stabilizacji (część planu „100 dni solidarności”, ogłoszonego przez premiera Mateusza Morawieckiego) należałoby przyspieszyć o tydzień.

Burmistrz Karpacza Radosław Jęcek ostrzegał, że pomoc rządu zapisana w kolejnych tarczach nie uratuje branży turystycznej, jeśli ta straci sezon zimowy. – Czeka nas cała masa bankructw i nieszczęść ludzkich – zapowiadał.

Zarazem podał przykład z lata, kiedy to Karpacz i okolice odwiedziło dwa miliony turystów. Branża turystyczna przestrzegała zasad sanitarnych i w całym powiecie jeleniogórskim zaraziło się koronawirusem jedynie 16 osób.

On również wskazał, że polscy turyści skorzystają z okazji i pojadą w zimie do innych krajów. – Powiem wprost, nie bądźmy frajerami Europy – apelował do rządzących.

Posłanka Jagna Marczułajtis-Walczak (KO) zwracała uwagę, że rząd pogłębił chaosem decyzyjnym w sprawie wyciągów zdenerwowanie przedsiębiorców, którzy w sezon zimowy inwestują wiele tygodni wcześniej. Apelowała o otwarcie turystyki z zachowaniem reżimu sanitarnego i luzowanie obostrzeń wraz ze zmieniającą się sytuacją epidemiczna.

– Rząd zafundował gigantyczny chaos decyzyjny, a jego ofiarą padła turystyka – grzmiał Jakub Rutnicki (KO). – Premier nieodpowiedzialnie, bez konsultacji, odwołał ferie. Ta decyzja może zlikwidować tysiące miejsc pracy.

A przecież narciarz, jak mało kto, jest chroniony przed wirusem. Ma kombinezon, rękawice, gogle, kask i jest cały czas na świeżym powietrzu – argumentował. – Tymczasem w centrach handlowych, kasynach i kościoła istnieje większe ryzyko zakażenia się, a mimo to są otwarte. – To się kupy nie trzyma – mówił.

Jak wskazywał, ludzie i tak zaczną obchodzić przepisy, stworzy się szara strefa i fikcja, jeśli chodzi o przestrzeganie przepisów. Zakazy uderzą w przedsiębiorców, instruktorów narciarstwa, wypożyczalnie nart itp.

– Otworzyliśmy centra handlowe, nie zamykajmy polskich gór – zakończył.

Z kolei Tomasz Zimoch (KO) miał pretensje do Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, że nie przygotował planu działania na zimę i to najlepiej w kilku wariantach jeszcze latem. – Błądzicie, nie macie strategii. Dzisiaj powinniśmy już mówić, co będzie z turystyką za pół roku – przekonywał.

Zgłosił własne pomysły, które miałby zapewnić bezpieczeństwo turystów i pozwolić na zimowe wyjazdy. Robienie pracownikom wyciągów narciarskich i hoteli testów przesiewowych (rząd miałby je przekazać), sprzedawanie biletów na wyciągi przez internet, robienie w ciągu dnia przerw na zdezynfekowanie urządzeń, ograniczanie liczby korzystających według przepustowości kolejki, a nie powierzchni całego ośrodka narciarskiego. Dla restauracji miał postulat podawania menu w aplikacji, żeby klient nie musiał brać do ręki tradycyjnej karty dań.

WARTO: Traveldata: Zagraniczne ferie jeszcze tańsze

Rządu bronił poseł Marek Matuszewski (PiS), wiceprzewodniczący komisji i przewodniczący podkomisji turystyki (wiceminister Andrzej Gut-Mostowy działa doskonale, podejmuje trudne decyzje, jest wybitnym ministrem turystyki na tle europejskich kolegów, a sytuacja w epidemii jest dynamiczna, rządowi trudno więc coś zaplanować). Choć i on zakończył pewnym postulatem: – Apeluję zrobić tak, jak u sąsiadów. Czesi otwierają (decyzja ma zapaść w tym tygodniu), to my też otwórzmy.

Jak zapewniał w odpowiedzi wiceminister rozwoju Andrzej Gut-Mostowy, priorytetem rządu – jak obecnie każdego w Europie – jest bezpieczeństwo zdrowotne społeczeństwa. Żeby to osiągnąć, trzeba opanować epidemię. – Jest perspektywa, że za kilka miesięcy, kiedy już w użyciu będzie szczepionka na koronawirusa, fala zakażeń opadnie, a wtedy turystyka wróci do dawnego poziomu, a może nawet odbije się z nadwyżką – przekonywał.

Jednocześnie zarówno on, jak i zastępca Generalnego Inspektora Sanitarnego Krzysztof Saczek, zostawili cień nadziei, że w miarę cofania się epidemii, władze będą mogły rozważyć wcześniejsze poluzowanie obostrzeń. Jednak, jak podkreślił Saczek, decyzja należy do ministra zdrowia i premiera.

Zamykając dyskusję przewodniczący Raś stwierdził, że ma nadzieję, że decyzja premiera, podjęta bez konsultacji z przedsiębiorcami i samorządowcami, nie jest ostateczna i dopuszcza on wysłuchanie argumentów za wydłużeniem ferii i organizowaniem wypoczynku rodzinnego, przy zachowaniu reżimu sanitarnego.

Zgodnie z wnioskiem Tomasza Zimocha, posłowie mają wystosować do premiera dezyderat, w którym zbiorą wszystkie swoje wnioski odnośnie do wypoczynku zimowego Polaków.

Przewodniczący komisji Ireneusz Raś (Koalicja Obywatelska) nie ukrywał, że zwołał posiedzenie, aby omówić sezon zimowy, zagrożony jego zdaniem przez decyzje rządu o skróceniu do dwóch tygodni ferii zimowych i zamknięciu obiektów noclegowych dla gości nie podróżujących służbowo.

CZYTAJ TEŻ: Platforma Obywatelska: Stwórzmy małą tarczę dla turystyki

Pozostało 94% artykułu
Popularne Trendy
Turyści w kwestiach klimatycznych są jak schizofrenicy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Popularne Trendy
Amerykanie planują wakacje. Na szczycie listy marzeń europejska stolica
Popularne Trendy
Badanie. 60 procent Polaków nie planuje wyjazdu na majówkę
Popularne Trendy
Nowy rok - nowy rekord Polaków w Chorwacji. „Między nami są dobre wibracje”
Popularne Trendy
Polacy mają plany na majówkę. Polska wygrywa z zagranicą, a góry z morzem