Jak podają lokalne media, w zapełnieniu niewykorzystanych miejsc pomóc mają przeceny, w niektórych wypadkach sięgające nawet 25 procent. Francisco Marín ze Stowarzyszenia Hotelarzy w Playa de Palma uważa jednak, że mniejsza liczba klientów nie musi przełożyć się na wynik finansowy gorszy niż rok temu. Choć zarazem przyznaje on, że nie udało się osiągnąć założonego średniego obłożenia.

Federacja Hotelarzy Majorki tłumaczy, że wyspa nie może konkurować na cenę z niektórymi kierunkami. Tu nie ma żadnego zaskoczenia, od początku było wiadomo, że na rynku pojawi się wiele lepszych ofert, ponieważ touroperatorzy przekierują część klientów do krajów, które wcześniej były przez turystów odrzucane z uwagi na obawy o bezpieczeństwo.

Media podają, że niemieccy i brytyjscy touroperatorzy prowadzący rozmowy na temat przyszłego lata oczekują obniżki kosztów zakwaterowania o co najmniej 5 procent.

Z kolei dane o liczbie pasażerów lotniczych wskazują na wzrost przyjazdów. Aena, firma zarządzająca hiszpańskimi lotniskami, tłumaczy, że turyści po prostu zostają na wyspie krócej. Mówił też o tym niedawno Alvaro Middelmann, były prezes linii lotniczej Air Berlin na Hiszpanię i Portugalię, obecnie związany z linią Thomas Cook Airlines Balearics. Jego zdaniem krótsze pobyty oznaczają więcej gości, ale mniejsze obłożenie w hotelach.