Znowu zapachniało rewolucją w Tunezji

Kilkuset aresztowanych, wojsko wysłane do kontrolowania nadmorskich kurortów i prowincjonalnych miast. Tunezyjskie władze próbują zapanować nad gwałtownymi protestami

Publikacja: 11.01.2018 21:37

Znowu zapachniało rewolucją w Tunezji

Foto: AFP

Wybuchły one w poniedziałek, prawie równo siedem lat po rozpoczęciu rewolucji, która doprowadziła do obalenia dyktatora Zina al-Abidina Ben Alego. Tunezja jest jedynym arabskim krajem, w którym po buntach 2011 roku można mówić o zwycięstwie demokracji. Jednak boryka się on z trudnościami gospodarczymi.

– Mamy bez wątpienia kryzys ekonomiczny, rząd musiał przyjąć oszczędnościowy budżet na 2018 rok, a to oznacza podniesienie cen i podatku VAT. Wizja pogorszenia się standardu życia i pogłębiającego się bezrobocia stała się powodem protestu – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Ahmed Abderrauf Unajes, emerytowany dyplomata, który był szefem tunezyjskiego MSZ zaraz po obaleniu Ben Alego.

Jak twierdzi były szef dyplomacji, władze mają dowody, że do nowej rewolucji wzywał wpływowy biznesmen powiązany z dawną dyktaturą, który od kilku tygodni siedzi w więzieniu za przewodzenie wielkiej siatce korupcyjnej.

Nie oznacza to, że była to próba kontrrewolucji, ludzie dawnego reżimu (poza najbliższym otoczeniem dyktatora, który żyje na uchodźstwie w Arabaii Saudyjskiej) normalnie funkcjonują w polityce. Stworzona przez nich świecka partia Nida Tunis wygrała z dużą przewagą ostatnie wybory w 2014 roku i współtworzyła rząd, który wsparło też największe islamistyczne ugrupowanie, Nahda.

Nahda, która opowiedziała się za rozdziałem państwa i meczetu, jest krytykowana przez radykalnych islamistów.

Dwóch znanych imamów, którzy radykalizują młodzież, wsparło obecny bunt. – Ale, jak się wydaje, to nie oni wyprowadzili ludzi na ulice. Skorzystali raczej z sytuacji i podburzali protestujących, ale wątek islamistyczny jest tu marginalny – mówi Unajes.

Protesty w wielu miejscach przerodziły się w grabieże, podpalenia i ataki na budynki rządowe, w tym jedną z lokalnych siedzib służb bezpieczeństwa. Płonęły oddziały tych samych banków, które atakowano siedem lat temu. W Tunisie tłum splądrował, tak jak wówczas, supermarket francuskiej sieci.

Najostrzejszy przebieg bunt ma na głębokiej prowincji w pobliżu granicy z Algierią (około 200 km na południowy zachód od stolicy) – w tym w miastach, które odegrały szczególną rolę w rewolucji przeciw Ben Alemu. W Sidi Bu Zajd, gdzie w grudniu 2010 roku podpalił się na znak protestu przeciwko warunkom życia i skorumpowanym władzom obwoźny sprzedawca warzyw Mohamed Buazizi. Zidentyfikowały się z nim dziesiątki tysięcy młodych Tunezyjczyków, którzy mimo ukończenia szkół nie mogli uzyskać pracy gwarantującej utrzymanie rodziny. Oraz w pobliskim Kasserine, gdzie władze zabiły siedem lat temu najwięcej protestujących (co najmniej 15 osób).

Teraz w całej Tunezji jest jedna ofiara śmiertelna.

Niespokojnie jest także w znanych turystom miastach nad Morzem Śródziemnym Susie i Bizercie. We wtorek obrzucona koktajlami Mołotowa została synagoga na także popularnej wśród turystów wyspie Dżerba, niegdyś goszczącej wpływową społeczność żydowską.

Aresztowano kilkaset osób za, jak podało MSW, „akty sabotażu i grabież”. Według agencji AFP za kraty trafiło około 200 demonstrantów, inne źródła mówiły nawet o 330.

Rząd zmuszony do oszczędności między innymi przez zagranicznych pożyczkodawców niewiele może zaproponować protestującym. Premier Jusef Szahed obiecał, że po 2018 roku sytuacja się poprawi.

Wybuchły one w poniedziałek, prawie równo siedem lat po rozpoczęciu rewolucji, która doprowadziła do obalenia dyktatora Zina al-Abidina Ben Alego. Tunezja jest jedynym arabskim krajem, w którym po buntach 2011 roku można mówić o zwycięstwie demokracji. Jednak boryka się on z trudnościami gospodarczymi.

– Mamy bez wątpienia kryzys ekonomiczny, rząd musiał przyjąć oszczędnościowy budżet na 2018 rok, a to oznacza podniesienie cen i podatku VAT. Wizja pogorszenia się standardu życia i pogłębiającego się bezrobocia stała się powodem protestu – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Ahmed Abderrauf Unajes, emerytowany dyplomata, który był szefem tunezyjskiego MSZ zaraz po obaleniu Ben Alego.

Pozostało 80% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Selfie w hiszpańskim zabytku? Już można robić, ale nie bez ograniczeń
Zanim Wyjedziesz
Obcokrajowcy zalewają Malagę. Mieszkańcy mają dość. „Śmierdzi turystą”
Zanim Wyjedziesz
Internet w telefonie na wakacjach za granicą już nie taki drogi - dzięki karcie eSIM
Zanim Wyjedziesz
Najpiękniejsze zabytkowe domy dla turystów - szukaj ich na Dolnym Śląsku i Roztoczu
Zanim Wyjedziesz
Najlepsze targi z lokalnym jedzeniem na świecie? Jeden znajduje się w Polsce