Dzisiejsza konferencja premiera dotyczyła planowanego przez rząd wsparcia dla kredytobiorców, którzy przez inflację będą mieli problemy ze spłacaniem kredytów. Pytania dziennikarzy dotyczyły jednak głównie sytuacji na lotniskach w Warszawie i Modlinie. Przez konflikt kontrolerów z kierownictwem Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej istnieje groźba, że od 1 maja trzeba będzie ograniczyć liczbę samolotów w polskiej przestrzeni powietrznej. Rząd opublikował wczoraj rozporządzenie na wypadek takiej sytuacji. Samoloty mają latać tylko od godziny 9.30 do 17. W sumie około 300 lotów dziennie z około 1500 trzeba będzie odwołać.
Czytaj więcej
Rząd liczy się z koniecznością ograniczenia ruchu lotniczego nad Polską spowodowaną odejściem z pracy większości kontrolerów ruchu. Ogłosił rozporządzenie, w którym wskazuje, które kierunki będą miały pierwszeństwo.
Premier powtórzył, co mówił już wcześniej, że kontrolerzy lotów to stosunkowo nieduża grupa ludzi, którzy zarabiają dobrze, bo średnio w Warszawie 45 tysięcy złotych, a pracują stosunkowo mało, bo 30, a nie jak inni Polacy 40 godzin w tygodniu. Podkreślił też, że ma zaufanie do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, który prowadzi negocjacje (faktycznie negocjacje prowadzi zarząd PAŻP). Zaapelował do kontrolerów o "kompromisowe podejście" ze względu na bezpieczeństwo pasażerów i wojnę na Ukrainie.
Na pytanie, kto zapłaci klientom, którzy kupili bilety na samoloty za odwołane loty premier stwierdził, że ci ludzie dostaną rekompensaty. Nic więcej w tej sprawie nie dodał.