Śnieżyca objęła gęsto zaludnione obszary zamieszkiwane przez ok. 50 milionów ludzi. Najbardziej ucierpieli mieszkańcy stanów Nowy Jork, New Jersey, Connecticut i Pensylwania. Do tej pory odwołano 4 tysiące lotów.
W Nowym Jorku, gdzie spodziewane są 60-centymetrowe opady śniegu, zamknięto wszystkie szkoły publiczne, a burmistrz miasta Bill de Blasio poinformował, że na ulice metropolii skierowano 1600 pługów śnieżnych i 689 piaskarek.
„Burza śnieżna dekady” dała znać o sobie nawet w wielkiej polityce; z powodu zbliżającej się śnieżycy prezydent USA Donald Trump i kanclerz Niemiec Angela Merkel postanowili przełożyć planowane rozmowy z wtorku na piątek.
Trump po wczorajszej ceremonii podpisania kolejnego rozporządzenia wykonawczego podkreślił, że wszystkie resorty są dobrze przygotowane na nadejście śnieżycy. Później na Twitterze zaapelował do obywateli, aby „dostosowali się do zarządzeń miejscowych władz i słuchali ich porad”. Większości pracowników federalnych nakazano pozostanie dziś w domu.
Mieszkańcy stolicy USA, gdzie śnieżyca dotarła około godz. 3 nad ranem czasu polskiego, pocieszają się, przywołując starą zasadę: „jeśli nie podoba ci się pogoda w Waszyngtonie, poczekaj 15 minut – będzie inna!”. Synoptycy ostrzegają jednak, że tym razem waszyngtończycy będą musieli poczekać na inną pogodę trochę dłużej niż 15 minut, bo przynajmniej do środy.