Wakacje sprawiają, że na drogach – również prowadzących przez tereny leśne – rośnie liczba samochodów. Według najnowszych danych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), w ubiegłoroczne wakacje (lipiec i sierpień) sezonowy wzrost ruchu na drogach o charakterze gospodarczym wyniósł ok. 9 proc., a na drogach turystyczno-rekreacyjnych 32–36 proc.

Więcej aut oznacza również większe prawdopodobieństwo zderzenia z dzikimi zwierzętami. Rocznie na drogach giną zarówno mniejsze gatunki (np. żaby, jeże czy wiewiórki), jak i większe (np. sarny, dziki, a także wilki, rysie czy łosie). Dokładne dane są trudne do ustalenia, bo wypadki ze zwierzętami często nie są zgłaszane ani dokumentowane. Szacuje się jednak, że rocznie ofiarami kolizji padają tysiące zwierząt. Choć do tych zdarzeń dochodzi najczęściej w okresach wzmożonej aktywności zwierząt, takich jak wiosna i jesień, to na drogach, szczególnie leśnych, na zwierzęta trzeba uważać przez cały rok. Do niespodziewanego spotkania z nimi może dojść najczęściej o zmroku, nocą lub o świcie.

Trzeba też pamiętać o możliwych tragicznych skutkach takiego zdarzenia dla ludzi. Jak podaje Polski Związek Łowiecki, siła kolizji z sarną ważącą 20-30 kg wynosi 500 kg, a z łosiem ważącym 200-300 kg to nawet 3,5 tony. Według statystyk, w Polsce, w wyniku kolizji ze zwierzętami rocznie 300 osób zostaje rannych, a 14 traci życie. Nawet jeśli udaje się uniknąć obrażeń, to uszkodzeniu, często poważnemu, ulega samochód.

Jak uniknąć takich zdarzeń? Aby zwrócić uwagę kierowców na ten problem, Polski Związek Łowiecki (PZŁ) prowadzi kampanię społeczną „Noga z gazu! Zwierzęta nie znają znaków drogowych”, którą objęły patronatem GDDKiA oraz Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

Akcja przypomina o konieczności zachowania szczególnej ostrożności na drogach turystycznych i rekreacyjnych prowadzących przez tereny leśne oraz na wszystkich innych, gdy zobaczymy znak A-18b, ostrzegający o możliwości napotkania dzikich zwierząt. Znak ten stosuje się w miejscach, w których często przekraczają one jezdnię, np. przy wjazdach do lasów lub w pobliżu szlaków migracyjnych.

Celem kampanii jest zwiększenie bezpieczeństwa na drogach – ochrona zarówno życia ludzi, jak i dzikich zwierząt poprzez promowanie odpowiedzialnego stylu jazdy i unikanie niebezpiecznych sytuacji. Akcja prowadzona jest od 2022 r., została wpisana w Strategię zrównoważonego łowiectwa w Polsce do roku 2030 z perspektywą do 2035 r.

Polacy dostrzegają również inne działania myśliwych wpływające na bezpieczeństwo na drogach. Z opublikowanego w marcu badania „Opinia społeczna na temat myśliwych oraz Polskiego Związku Łowieckiego” przygotowanego przez PBS na zlecenie PZŁ wynika, że aż 56 proc. respondentów uważa, że działania myśliwych w zakresie odstrzału dzikich zwierząt łownych mogą zmniejszyć liczbę kolizji. Takie przekonanie deklarują najczęściej osoby z miast powyżej 200 tys. mieszkańców (71 proc.).

Z kolei 62 proc. wskazuje, że działania te są szczególnie uzasadnione w miejscach narażonych na kolizje z dziką zwierzyną. Ponownie najczęściej taki pogląd deklarują mieszkańcy miast powyżej 200 tys. ludności (77 proc.). Tylko 22 proc. badanych twierdzi, że odstrzał nie pomoże zmniejszyć liczby kolizji.

Co powinniśmy zrobić, gdy do takiego zdarzenia dojdzie? Przede wszystkim, jeśli jesteśmy świadkami, musimy udzielić pomocy ludziom. Niezależnie od tego, czy jesteśmy sprawcami (gdy nic nam się nie stało), czy świadkami zdarzenia, zgodnie z prawem naszym obowiązkiem jest udzielenie pomocy potrąconemu zwierzęciu. Z kolei obowiązkiem gminy, na której terenie doszło do kolizji, jest zapewnienie całodobowej opieki weterynaryjnej w przypadkach zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt, zarówno domowych, gospodarskich, jak i dzikich.

Widząc potrącone zwierzę, mamy obowiązek zatrzymania się i sprawdzenia, w jakim jest stanie. Musimy przy tym włączyć światła awaryjne i ustawić trójkąt ostrzegawczy. Powinniśmy zabezpieczyć zwierzę przed zagrożeniem ze strony innych pojazdów i, w miarę możliwości, nie ruszać go do przyjazdu służb. Należy pamiętać, że ranne zwierzę, szczególnie dzikie, może być niebezpieczne, należy więc zachować szczególną ostrożność.

Prawo nie przewiduje odpowiedzialności za nieumyślne potrącenie zwierzęcia. Jednak odpowiadamy już za nieudzielenie pomocy po potrąceniu lub niezawiadomienie jednej ze służb, które wskazuje ustawa o ochronie zwierząt (PZŁ, organizacja społeczna, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, policja, Straż Ochrony Kolei, Straż Gminna, Straż Graniczna, Służba Leśna, Służba Parków Narodowych, Państwowa Straż Łowiecka, strażnik łowiecki lub Państwowa Straż Rybacka). Za nieudzielenie pomocy rannemu zwierzęciu lub niezawiadomienie jednej z uprawnionych służb grozi kara grzywny do 5 tys. zł lub do 3 lat więzienia.

A co z odszkodowaniem za uszkodzone auto? Sprawa jest skomplikowana, a każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie. Warto jednak wiedzieć, że jeśli nie było innych osób ani okoliczności, które wpłynęły na zdarzenie, to przy uderzeniu w dzikie zwierzę ubezpieczenie OC nie pokrywa kosztów naprawy. Wymagane jest wówczas AC.

Warto pamiętać, aby zabezpieczyć na miejscu zdarzenia dowody, które będą pomocne przy ubieganiu się o odszkodowanie – powinniśmy wezwać policję i zrobić zdjęcia (dokumentujące np. brak znaku ostrzegawczego A-18b) oraz spisać dane ewentualnych świadków.

MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z POLSKIM ZWIĄZKIEM ŁOWIECKIM