Danuta Walewska: Za kilka dni rozpoczyna się szczyt przewozów wakacyjnych. Co chciałby pan powiedzieć pasażerom? Na co mogą liczyć, a czego obawiać?
Alexandre de Juniac: Po pierwsze, muszą pamiętać, że transport lotniczy jest najbardziej bezpiecznym sposobem poruszania się na dłuższe dystanse i cała branża naprawdę poświęca coraz większą uwagę, żeby było jeszcze bezpieczniej. Po drugie, z całym przekonaniem mogę także powiedzieć, że IATA robi wszystko, aby przejście z odprawy biletowo-bagażowej do samolotu było prostsze, a sam bagaż tak bezpieczny jak pasażer. Po trzecie, dążymy, żeby podróżni na całym świecie mieli jednolity dokument uprawniający do podróży. Już mamy bilety elektroniczne, o których mówiono kiedyś, że są pomysłem z kosmosu. I to działa. Czemu więc nie ma działać cała reszta? Po czwarte, naciskamy na obniżenie opłat i dopłat związanych z podróżą lotniczą. To jest możliwe, bo przecież linie lotnicze były w stanie zmniejszając koszty, obniżyć ceny biletów. Teraz to czeka resztę branży. I wreszcie po piąte, nieustannie inwestujemy w technologie, tak żeby nasi pasażerowie byli lepiej poinformowani o możliwościach wyboru.
Nie wspomniał pan o strajkach, które są zmorą pasażerów linii lotniczych. Falę protestów mamy już za sobą?
IATA nie ma tutaj nic do powiedzenia. To są problemy linii lotniczych i lotnisk. I to one muszą się z nimi uporać.
IATA mówiła, że jeśli bilety lotnicze zdrożeją, to podwyżki będą minimalne. Nie obawia się pan, że drogie paliwo może doprowadzić do kolejnej fali bankructw linii lotniczych?