Niewiele pomogło minimalne podniesienie cen biletów. Przewoźnik nadal jednak podtrzymuje prognozę wyników za cały rok finansowy – zysk netto ma wynieść 1,25 – 1,35 miliarda euro, czyli mniej niż rekordowe 1,45 miliarda euro zanotowane w 2017 roku.
Zdaniem prezesa linii, Michaela O’Learyego, ludzie mniej podróżowali, niż wynikałoby to z prognoz, bo woleli obejrzeć mundial w domach, a dodatkowo jeszcze przez północną część Europy przeszła w czerwcu fala upałów, więc nie było powodu, żeby szukać słońca za granicą. Pasażerowie obawiali się także strajków – uważa O’Leary.
I nadal słusznie się ich obawiają. 24 lipca mają protestować piloci w Irlandii, a 25 i 26 lipca personel pokładowy w Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech i Belgii. „Nieustannie rozmawiamy z pilotami i załogami w całej Europie, nie zmienia to faktu, że oczekujemy kolejnych strajków w szczycie letnich podróży” napisał O’Leary w komentarzu do wyników. Nie ukrywał jednocześnie, że rozważa przeniesienie części samolotów zbazowanych w Wielkiej Brytanii, gdyby okazało się, że piloci nadal będą strajkować.
Jak wynika z systemu Ryanaira, 25 i 26 lipca odwołanych zostanie po 300 lotów. Odwołane zostaną także rejsy z i do Polski:
FR9172 Barcelona – Wrocław