Jak mówi rzecznik LOT Adrian Kubicki, jego firma gwarantuje zatrudnienie każdemu pilotowi i członkowi personelu pokładowego ze Small Planet, którzy przejdą weryfikację, na przykład testy na symulatorze i badania psychofizyczne (piloci). Pierwsze rozmowy z nimi już się odbyły.

Kubicki przypomina, że LOT ciągle się rozwija, potrzebuje więc więcej załóg. Przewoźnik stale prowadzi rekrutację. Do końca przyszłego roku chce zatrudnić 300 pilotów, którzy beda pracować w Polsce i w Budapeszcie, gdzie LOT ma bazę.

Piloci linii czarterowej latali dotąd na airbusach A320 i A321. LOT najbardziej potrzebuje jednak pilotów do prowadzenia bombardierów Q400 i embraerów 170 i 190. Ale obiecuje, że jesli ktoś pełnia podstawowe kryteria będzie mógł przejść szkolenia, bez ponoszenia kosztów. A w przyszłości przeszkolić się także do pilotowania boeingów. Kubicki zapewnia też, że u narodowego przewoźnika nie będą traktowani jako pracownicy gorszego sortu, bo nie liczy się ich staż pracy czy skąd przychodzą, ale wyłącznie umiejętności. A ich zarobki nie będą gorsze od tych, jakie mają obecne załogi współpracujące z LOT-em. Obecnie firma ma 700 pilotów.

Polska spółka z litewskiej grypy Small Planet ogłosiła we wtorek, że zawarła sądowy układ z wierzycielami i teraz musi przejść restrukturyzację. Na początek ma dwa samoloty (wcześniej 12). Przyznała, że będzie musiała zwolnić część ze 100 pilotów i 300 osób personelu pokładowego.

Czytaj: „Small Planet zwija biznes i szuka inwestora”.