Nowa linia, która na razie jeszcze się nazywa Charlie Airlines otrzymała właśnie certyfikat, ale czeka jeszcze na licencję na wykonywanie lotów pasażerskich. Rzecznik Grupy S7 zapowiada, że przewoźnik wkrótce zacznie sprzedawać bilety. Na razie ma opóźnienie, bo oczekiwano, że wszystkie formalności z tym związane uda się załatwić jeszcze przed końcem 2016 roku.

Początki nowych Cyprus Airways są bardzo skromne. Linia ma zaledwie jednego airbusa 319 od spółki matki – S7. Samolot będzie miał bazę na międzynarodowym lotnisku w Larnace. Drugi A319 ma dolecieć wkrótce, w zamian S7 wzbogaci się o dwie większe maszyny, A321. I na razie dalsza rozbudowa floty nie jest planowana.

O planach uruchomienia linii lotniczej na Cyprze właściciel S7 Wladislaw Filiew mówił jeszcze w połowie 2016 roku. Przewoźnik miał latać na bardzo obłożonych, zwłaszcza podróżami biznesowymi, trasach między Rosją a Cyprem, a także między Cyprem i Wielką Brytanią oraz kilkoma portami w Europie kontynentalnej. Nie udało się jednak uruchomić ani jednego lotu między Moskwą Demodiedowem i Larnaką, a te połączenia miały wystartować jako pierwsze.

Charlie Airlines zostały założone w styczniu 2016, 40 procent udziałów ma w nich S7, reszta należy do cypryjskiej spółki Charlie Holdings, należącej do Filiewa. Taka koncepcja wynika z unijnych przepisów, które nie pozwalają żadnemu podmiotowi spoza Unii Europejskiej posiadać więcej niż 49 procent udziałów w linii lotniczej.

Po bankructwie Cyprus Airways nie pozostała wyspie próżnia. Powstały tam dwie nowe linie – Tus Airways, której właścicielami są Amerykanie i Cypryjczycy oraz Cobalt Air, których mniejszościowym udziałowcem jest Andrew Pine, lotniczy ekspert, założyciel uziemionej już rosyjskiej linii niskokosztowej Avianova. Z Cobalt Air, który uważa się dzisiaj za narodowego przewoźnika na wyspie, Pine odszedł rok temu. Teraz jest doradcą w islandzkich liniach niskokosztowych WOW!. A największą linią operującą dzisiaj z Cypru są greckie Aegean Airlines, linia członkowska Star Alliance.