Z nami lata polski biznes

W Polsce jest 1,5 miliona małych i średnich firm i nie ukrywam, że w tej chwili są naszym celem marketingowym – mówi szef Lufthansa Group na Europę Środkową, Wschodnią i Południowo-Wschodnią Peter Pullem

Publikacja: 11.05.2017 11:30

Peter Pullem, szef Lufthansa Group na Europę Środkową, Wschodnią i Południowo-Wschodnią

Peter Pullem, szef Lufthansa Group na Europę Środkową, Wschodnią i Południowo-Wschodnią

Foto: materiały prasowe

Rz: Czy w regionie jest jakiś inny kraj, gdzie ruch lotniczy rośnie tak szybko jak w Polsce?

Rzeczywiście Polska rośnie bardzo szybko, ale podobną dynamikę mamy także w Grecji czy Chorwacji. Tyle że w tych krajach ruch jest wyraźnie sezonowy, to typowe wakacyjne kierunki, które zaczęły być widoczne, kiedy ceny wakacji w Hiszpanii i Portugalii ostro poszły w górę. Natomiast w Polsce mamy popyt przez cały rok. Szybko rosną także Bułgaria i Rumunia, ale znów: polski rynek jest największy w tej części Europy. Dlatego planujemy w tym roku zwiększyć liczbę oferowanych miejsc o 9 procent, głównie przez podstawianie większych maszyn na najbardziej obleganych trasach.

Kto w Polsce wybiera Lufthansę?

60 procent naszych pasażerów latających z Polski, to osoby podróżujące w celach biznesowych. Podobnie jest w przypadku Belgii, ale tam przecież jest Bruksela, z siedzibą Komisji Europejskiej, NATO, wielu firm pozaeuropejskich, do której w celach służbowych zmierza nie tylko Europa, ale i świat. Nie ukrywam, że bardzo chciałbym, żeby takie propozycje pozostały i wszystko wskazuje na to, że tak rzeczywiście będzie. W tej chwili mamy w Polsce podpisane umowy z 8 tys. firm i ta liczba stale rośnie, średnio o 100 miesięcznie. Wiem także, że w Polsce jest 1,5 mln małych i średnich firm i nie ukrywam, że w tej chwili są naszym celem marketingowym.

Cieszy mnie także, kiedy słyszę, że wasze firmy zwiększają inwestycje za granicą, bo wiem, że wtedy wzrośnie także i ruch. Na przykład widzimy duży wzrost biznesowego popytu na podróże z Polski do Panamy. Popularnością cieszą się także takie kierunki, jak: Delhi, Mumbaj, Singapur. Nie ukrywam, że ucieszyłem się, kiedy przeczytałem, że prezydent Andrzej Duda złożył wizyty w Meksyku i Etiopii, bo z doświadczenia wiemy, że szybko pojawi się wzrost popytu także na tych konkretnych kierunkach.

Czy macie jakiś specjalny zespół osób, które wyszukują właśnie takie informacje?

Mamy komórkę planowania sieci połączeń. Jej pracownicy śledzą, co się dzieje nie tylko w Polsce czy w Europie, ale na całym świecie. Analizują, gdzie akurat jest popyt, z czego on wynika i czy opłaca się podstawić większe samoloty, bądź wręcz otworzyć nowe połączenie. Na przykład okazało się, że rejsy do serbskiego Niszu warto otwierać tylko z Zurychu, bo mieszka tam spora serbska społeczność. Z kolei do Bośni czy Albanii warto latać z Wiednia, bo tam mieszkają imigranci pochodzący z tych krajów.

W ubiegłym roku Lufthansa wielokrotnie zawiodła pasażerów z powodu strajków, głównie pilotów. Czy teraz wasi klienci mogą być pewni, że nie spotkają ich nieprzewidziane przerwy w podróży?

Podpisaliśmy umowy ze wszystkimi grupami pracowniczymi, także z pilotami. Dzięki temu mamy uregulowane sporne kwestie przynajmniej do 2022 roku włącznie.

Grupa Lufthansy ma specjalny program zachęt dla firm, by wybierały właśnie tę linię. Co decyduje, że jest tak skuteczny?

Po pierwsze, liczy się nasza siatka połączeń i dużo centrów przesiadkowych: we Frankfurcie, w Monachium, Zurychu i Wiedniu, wreszcie program lojalnościowy Miles & More, największy na świecie. To wszystko skłania firmy, żeby zapisywały się do Partner Benefit Plus.

A jak firmy korzystają z mil „wylatanych” przez pracowników – pozostawiają je na indywidualnych rachunkach czy raczej same korzystają z tego bonusu, obniżając koszty podróży?

Rzeczywiście, niektóre firmy gromadzą mile nagrodowe na jednym rachunku i w ten sposób mają darmowe bilety dla podróżujących pracowników. Płacą jedynie opłaty i podatki. Często się zdarza, że z tych mil korzystają, podnosząc klasę podróży, na przykład kupują bilet w klasie ekonomicznej, a zgromadzone mile umożliwiają im przesiadkę do biznesu. Zresztą na trasach długodystansowych popyt na podróże wyższymi klasami cały czas rośnie, dlatego w Polsce cały czas mamy tu dobre oferty. Na przykład w niektórych przypadkach podniesienie klasy podróży kosztuje jedynie 50 euro.

Tyle że w Miles & More liczba mil zaliczanych na poszczególnych trasach maleje. Czy nadal warunki uczestnictwa w programie będą się pogarszać?

Liczba mil jest ściśle skoordynowana z ceną biletu i z tego, co wiem, rzeczywiście zachodzą w nim zmiany, tak, aby był atrakcyjny nie tylko dla pasażera, ale i dla przewoźnika. W każdym razie liczba uczestników Miles & More dochodzi do 30 milionów.

Słoweńska linia Adria dowoziła Lufthansie pasażerów z małych polskich portów. Teraz pojawiła się informacja, że kończy tę działalność i nie będzie już latała z Monachium do Łodzi. Czy macie jakiś pomysł na ściągnięcie pasażerów z tego miasta?

Natychmiast po otrzymaniu tej informacji skontaktowaliśmy się z naszym działem planowania siatki. Wiem, że rozpatrują różne możliwości, ale na razie nie wiadomo jeszcze, czy i jak to połączenie zostanie zastąpione. Czasami korzystamy z innych rozwiązań, na przykład Lufthansa przestała latać do Lublina, ale na nasze miejsce wszedł brytyjski przewoźnik BMI Regional, który lata stamtąd do Monachium.

Czy w takim razie Lufthansa nie zamierza otwierać połączeń z polskich miast, do których w tej chwili nie lata?

Latamy w tej chwili do ośmiu miast, a połowa ruchu pochodzi z portów regionalnych, nie z Warszawy. Jesteśmy także liczącym się pracodawcą – mamy swoje centra obsługi biznesu w Krakowie i Gdańsku, a w Środzie Śląskiej pod Wrocławiem budujemy wspólnie z General Electric zakład serwisowania silników samolotowych. Wartość tej inwestycji to 300 mln euro, a zatrudnienie znajdzie tam ok. 600 inżynierów.

W Polsce planowana jest budowa oddalonego o 40–50 km od Warszawy Centralnego Portu Komunikacyjnego, który docelowo ma obsługiwać nawet 60 mln pasażerów. Czy to dobry pomysł?

Zacznijmy od tego, że jest to projekt długoterminowy i nie jest naszą rolą komentowanie decyzji, które podejmują polskie władze. W tej chwili jesteśmy zadowoleni z infrastruktury na warszawskim Lotnisku Chopina i wiadomo, że do czasu powstania następnego lotniska, będziemy nadal latali z Warszawy. Wiadomo także, że firma zarządzająca Lotniskiem Chopina robi wszystko, aby je usprawnić i unowocześnić. Bo czy w 2030 r. powstanie Centralny Port Lotniczy, czy też nie, to jest oczywiste, że Lotnisko Chopina zbliża się do granicy swojej przepustowości, zmiany i udoskonalenia są więc nieuniknione. A ze strony Lufthansy mogę powiedzieć jedno: będziemy latać stąd, skąd jest popyt. Nadal więc ok. połowy naszego ruchu zapewne będzie pochodzić z portów regionalnych.

Peter Pullem jest odpowiedzialny w Grupie Lufthansa za nasz region od stycznia 2017 roku. Ma 56 lat, jest absolwentem Uniwersytetu Nauk Stosowanych w Rendsburgu. Z Lufthansą jest związany od 1986 roku. W 2000 roku przeszedł do biura podróży Thomas Cook. W 2004 roku wrócił do Lufthansy, a od 2007 do 2014 roku szefował Lufthansie Worldshop. W latach 2014–2017 był wiceprezesem Swissa, gdzie odpowiadał za sprzedaż i marketing.

Rz: Czy w regionie jest jakiś inny kraj, gdzie ruch lotniczy rośnie tak szybko jak w Polsce?

Rzeczywiście Polska rośnie bardzo szybko, ale podobną dynamikę mamy także w Grecji czy Chorwacji. Tyle że w tych krajach ruch jest wyraźnie sezonowy, to typowe wakacyjne kierunki, które zaczęły być widoczne, kiedy ceny wakacji w Hiszpanii i Portugalii ostro poszły w górę. Natomiast w Polsce mamy popyt przez cały rok. Szybko rosną także Bułgaria i Rumunia, ale znów: polski rynek jest największy w tej części Europy. Dlatego planujemy w tym roku zwiększyć liczbę oferowanych miejsc o 9 procent, głównie przez podstawianie większych maszyn na najbardziej obleganych trasach.

Pozostało 90% artykułu
Przejazdy
Bruksela: Zmusić koleje do sprzedawania biletów przez agentów internetowych
Przejazdy
Lotnisko Chopina – w lipcu najlepsze wyniki od początku pandemii
Przejazdy
Wizz Air: W sierpniu będziemy latać jak przed pandemią
Przejazdy
Lotnisko Chopina: W marcu czartery rosły nam najmocniej
Przejazdy
Zakaz lotów przedłużony do końca roku