Związek Niemieckich Przedsiębiorców Lotniczych (Die Deutsche Luftverkehrswirtschaft – BDL) podsumował pierwszą połowę tego roku. Analiza pokazała, że wzrost ruchu pasażerskiego między styczniem a czerwcem (w stosunku do tego samego okresu roku poprzedniego) wyniósł na świecie 7,9 procent, w Europie – 8,8 procent, a w Niemczech – 6,1 procent. Niemieckie lotniska zanotowały w tym czasie 6,4-procentowy wzrost (110 milionów przylatujących i odlatujących).

– Liczba pasażerów urosła mocniej niż w poprzednich latach. Jednak niemieckie linie i porty lotnicze rozwijają się słabiej niż cały rynek. Tym samym trend do zmniejszania się udziałów niemieckich przedsiębiorstw lotniczych obserwowany w poprzednich latach trwa nadal – mówi prezes BDL Stefan Schulte. Jak podaje, od 2011 roku tamtejsi przewoźnicy stracili na krajowych lotniskach 6 procent rynkowego udziału. Obecnie wynosi on 56 procent.

Podsumowanie pokazało też, że na niemieckich lotniskach zagraniczni przewoźnicy rozwijają się szybciej niż rodzimi. Największy wzrost zanotowano w grupie tanich linii lotniczych, które od 2011 roku urosły o 120 procent. BDL podkreśla, że w pierwszej połowie tego roku British Airways i Air France powiększyły swoje europejskie siatki połączeń o 8 procent, tymczasem Lufthansa i Air Berlin zmniejszyły ofertę o 23 procent. Częściowo spowodowane było to jednak tym, że obaj przewoźnicy przerzucili niektóre połączenia do własnych spółek lowcostowych.

Powodem wspomnianego spadku są – zdaniem BDL – opłaty nakładane na niemieckie przedsiębiorstwa. Mowa o podatku lotniczym i kosztach wynikających z potrzeby zwiększenia bezpieczeństwa lotów. Przedsiębiorcy od lat walczą ze zniesieniem tego pierwszego obowiązku. Ich zdaniem do kosztów za ochronę lotów dorzucić powinien się zaś rząd.