Lotnicze strajki utrudnią powroty ze świąt

Załogi Ryanaira i Air France dotrzymały słowa – z powodu ich strajków obydwie linie zmuszone były do odwołania lotów 30 marca, czyli w szczycie przedświątecznego ruchu. Z powrotami klienci będą też mieli kłopoty

Publikacja: 01.04.2018 18:22

Lotnicze strajki utrudnią powroty ze świąt

Foto: AFP

Air France odwołał w ostatni piątek połowę swoich lotów długodystansowych i mniejszą liczbę rejsów średnio- i krótkodystansowych.

Na tym protesty lotnicze się nie zakończyły. Załogi Air France zapowiedziały strajki na 3 i 7 kwietnia. Domagają się 6-procentowych podwyżek, zarząd oferuje im zaledwie 1 procent. Linia informuje, że protestują jedynie załogi AF i niskokosztowego Joona, ale nie spółki córki Hop!, KLM czy Delty, można więc liczyć, że w wypadku odwołania lotu znajdzie się miejsce w samolotach którejś z tych trzech linii. „Nie będziemy jednak mogli zagwarantować, że polecą wszyscy, którzy mieli zarezerwowane loty w czasie, kiedy załogi strajkują” – czytamy w komunikacie przewoźnika. Przy tym linia elastycznie podeszła do zmiany rezerwacji na inne terminy i sugeruje, że najlepszym wyjściem jest rezygnacja z podróży między 31 marca a 5 kwietnia. Od pasażerów, którzy zdecydują się na taką zmianę, linia nie będzie wymagać dopłat, nawet kiedy przełożą podróż na czas po 5 kwietnia, bądź zdecydują się na rozpoczęcie jej z innego kraju, niż zapisano to na bilecie. Jeśli natomiast zrezygnują z lotu w ogóle, linia oferuje im ważny przez rok voucher na kolejny bilet w Air France, KLM lub Hop!. Niemożliwy będzie natomiast zwrot gotówki.

W wypadku opóźnionych lub odwołanych lotów, przewoźnik ma obowiązek zapewnienia pasażerom, noclegu, wyżywienia, i rozmów telefonicznych. Tym razem jednak podróżnym nie należy się odszkodowanie, bo przyczyny nie były zawinione przez linię, a pasażerowie byli uprzedzani wcześniej.

Z kolei portugalskie załogi Ryanaira zdecydowały się na strajk 29 marca, a potem jeszcze 1 i 4 kwietnia. Przewoźnik w związku z tym ostrzegł, że mogą pojawić się zakłócenia w rozkładzie lotów. Portugalczycy protestują przeciwko odmowie Ryanaira na podpisywanie umów o pracę zgodnie z portugalskim prawem. Zdaniem związkowców, strajk jest jedyną metodą walki o prawa pracownicze, ponieważ nawet rząd nie chce im pomóc. Portugalskie załogi Ryanaira uważają, że pracują na bardzo niekorzystnych warunkach, a dodatkowo jeszcze ponoszą konsekwencje finansowe, kiedy nie wyrabiają wyśrubowanych norm sprzedaży towarów na pokładach samolotów. Ryanair odmawia także dni wolnych rodzicom, których dzieci zachorowały. Podkreślają jednocześnie, że uodpornili się już na groźby, że Irlandczycy zamkną im portugalskie bazy.

Ryanair uznał strajk za „całkowicie niepotrzebny”, skoro wysłał do związkowców list, zapraszający ich na rozmowy 9 kwietnia w Dublinie. Zdaniem prezesa linii, Michaela O’Leary’ego, strajk jest organizowany przy wsparciu konkurencyjnych linii easyJet i TAP. Ale stosunki zarządu z pracownikami są napięte od dłuższego czasu.

Przed Bożym Narodzeniem 2017 Ryanair zmuszony był do uznania związków zawodowych, a w marcu 2018 związkowcy ze wszystkich baz w których stacjonuje Ryanair podpisali porozumienie o współpracy, gdyby zaszła potrzeba zorganizowania skoordynowanej akcji.

Air France odwołał w ostatni piątek połowę swoich lotów długodystansowych i mniejszą liczbę rejsów średnio- i krótkodystansowych.

Na tym protesty lotnicze się nie zakończyły. Załogi Air France zapowiedziały strajki na 3 i 7 kwietnia. Domagają się 6-procentowych podwyżek, zarząd oferuje im zaledwie 1 procent. Linia informuje, że protestują jedynie załogi AF i niskokosztowego Joona, ale nie spółki córki Hop!, KLM czy Delty, można więc liczyć, że w wypadku odwołania lotu znajdzie się miejsce w samolotach którejś z tych trzech linii. „Nie będziemy jednak mogli zagwarantować, że polecą wszyscy, którzy mieli zarezerwowane loty w czasie, kiedy załogi strajkują” – czytamy w komunikacie przewoźnika. Przy tym linia elastycznie podeszła do zmiany rezerwacji na inne terminy i sugeruje, że najlepszym wyjściem jest rezygnacja z podróży między 31 marca a 5 kwietnia. Od pasażerów, którzy zdecydują się na taką zmianę, linia nie będzie wymagać dopłat, nawet kiedy przełożą podróż na czas po 5 kwietnia, bądź zdecydują się na rozpoczęcie jej z innego kraju, niż zapisano to na bilecie. Jeśli natomiast zrezygnują z lotu w ogóle, linia oferuje im ważny przez rok voucher na kolejny bilet w Air France, KLM lub Hop!. Niemożliwy będzie natomiast zwrot gotówki.

Przejazdy
Bruksela: Zmusić koleje do sprzedawania biletów przez agentów internetowych
Przejazdy
Lotnisko Chopina – w lipcu najlepsze wyniki od początku pandemii
Przejazdy
Wizz Air: W sierpniu będziemy latać jak przed pandemią
Przejazdy
Lotnisko Chopina: W marcu czartery rosły nam najmocniej
Przejazdy
Zakaz lotów przedłużony do końca roku