Rząd rezygnuje z bułgarskich plaż

Kancelaria Premiera zamknęła swój jedyny dom wczasowy za granicą. Chce się go pozbyć, bo przynosi straty.

Publikacja: 27.08.2013 04:06

Jakaś kiełbasa, jakaś mielonka. Żadna rewelacja – poza ciepłym morzem – wspomina ośrodek na plaży po

Jakaś kiełbasa, jakaś mielonka. Żadna rewelacja – poza ciepłym morzem – wspomina ośrodek na plaży pod Warną były szef SLD Krzysztof Janik

Foto: Rzeczpospolita, Monika Rogozińska MR Monika Rogozińska

Lokalizacja przy szerokiej plaży i bliskość termalnych wód siarkowych – to główne atrakcje Polskiego Domu w Świętym Konstantynie pod Warną. W PRL wypoczywali w nim urzędnicy, a po 1989 r. władze próbowały przestawić go na działalność komercyjną. Nie udało się. Jak dowiedziała się „Rz", od marca nie jest w nim prowadzona działalność wypoczynkowa. Nieoficjalnie urzędnicy mówią, że rząd chce oddać nieruchomość Bułgarom, w zamian otrzymując inną. Oznaczałoby to przypieczętowanie losów jedynego rządowego ośrodka za granicą.

Jego historia sięga 1928 r., gdy car Bułgarii Ferdynand ofiarował Polakom skrawek wybrzeża za pomoc w usuwaniu skutków trzęsienia ziemi. Budowę ukończono w 1935 r., a przed wojną odwiedzało go około 500 gości z Polski rocznie.

Po wojnie pierwsi goście pojawili się w latach 60. Byli to wyłącznie urzędnicy z administracji centralnej. Jednak ośrodek szybko się degradował. Były szef SLD Krzysztof Janik, który wypoczywał w nim w 1989 r. opowiada, że już wtedy standard był niski.

– To był typowy socjalistyczny baraczek. Do jedzenia nic nadzwyczajnego. Jakaś kiełbasa, jakaś mielonka. Żadna rewelacja – poza ciepłym morzem – wspomina.

Po 1989 r. ośrodek otwarto dla wszystkich turystów, jednak miał problemy z rentownością. Rząd oszczędzał na remontach, a letników odstraszał fakt, że w niektórych okresach do Świętego Konstantyna latały cieszące się złą opinią rządowe tupolewy. – Na wybrzeżu rosła konkurencja, a gwoździem do trumny była budowa nowoczesnego hotelu przy samej plaży, zasłaniającego widok na morze – opowiada jeden z urzędników KPRM.

To z powodu problemów z rentownością rząd chce pozbyć się ośrodka. Jednak przepisy nie pozwalają mu go sprzedać, a jedynie komuś przekazać. Najpierw próbował więc zainteresować ośrodkiem władze Warszawy, bo to ona formalnie dostała w 1928 r. ziemię od cara. – Przeanalizowaliśmy niezbędne koszty, m.in. remontu generalnego, i uznaliśmy, że miasta na to nie stać – mówi Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza.

Wtedy pojawił się pomysł, by nieruchomość wymienić na inną. Centrum Informacyjne Rządu twierdzi, że w sprawie losów ośrodka „żadne ostateczne decyzje do tej pory nie zapadły". „KPRM wspólnie z resortami spraw zagranicznych oraz skarbu podejmuje działania mające na celu zagospodarowanie ośrodka w sposób uwzględniający jego dotychczasowe przeznaczenie oraz z poszanowaniem praw państwa bułgarskiego" – pisze CIR w odpowiedzi na pytania „Rz".

Urzędnicy KPRM nieoficjalnie mówią jednak, że decyzję już podjęto. Również poseł PiS Artur Górski mówi „Rz", że takie informacje otrzymał od osób związanych z ośrodkiem. – Nowo pozyskaną nieruchomość rząd będzie starał się sprzedać. MSZ pozbywa się wszystkiego, co nie jest mu koniecznie potrzebne, nawet zabytkowego budynku konsulatu w niemieckiej Kolonii – przypomina.

Pozbycie się ośrodka wpisałoby się w politykę rządu dotyczącą domów wczasowych. W 2005 r. NIK oceniła, że rządowe ośrodki są źle zarządzane. Dwa lata później akcję ich sprzedaży ogłosił ówczesny minister skarbu Aleksander Grad. Rząd wciąż jest właścicielem kilku ośrodków, m.in. w Łańsku pod Olsztynem. Jednak sąsiadujące z nim domy Kormoran i Cyranka poszły pod młotek.

– Sprzedaż domu w Bułgarii byłaby dowodem na to, że państwo polskie się zwija i jesteśmy w dramatycznej sytuacji finansowej – ocenia poseł Górski. Jednak Józef Oleksy z SLD, były premier i bywalec św. Konstantyna mówi, że łezka mu się w oku nie zakręci. – Standard tego ośrodka był nawet niżej niż przeciętny. Rząd słusznie idzie w kierunku jego likwidacji, bo dziś to już żadna atrakcja – ocenia.

Lokalizacja przy szerokiej plaży i bliskość termalnych wód siarkowych – to główne atrakcje Polskiego Domu w Świętym Konstantynie pod Warną. W PRL wypoczywali w nim urzędnicy, a po 1989 r. władze próbowały przestawić go na działalność komercyjną. Nie udało się. Jak dowiedziała się „Rz", od marca nie jest w nim prowadzona działalność wypoczynkowa. Nieoficjalnie urzędnicy mówią, że rząd chce oddać nieruchomość Bułgarom, w zamian otrzymując inną. Oznaczałoby to przypieczętowanie losów jedynego rządowego ośrodka za granicą.

Pozostało 85% artykułu
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek