Przy polskich lotniskach zaczynają wreszcie wyrastać hotele. W przyszłym miesiącu przetarg na budowę ogłosi port lotniczy w Pyrzowicach pod Katowicami, trwają prace koncepcyjne nad hotelem przy lotnisku w Poznaniu, w przyszłym roku gotowy będzie Hilton Garden Inn w podkrakowskich Balicach. Przybędzie także hoteli na warszawskim Okęciu: staną tam Renaissance by Marriott oraz Hampton by Hilton. Na razie jednak sytuacja podróżnych, którzy chcieliby przenocować przy którymkolwiek z polskich lotnisk, jest kiepska. – Hotel w zasięgu spaceru z bagażem jest w Polsce tylko jeden: Courtyard by Marriott w Warszawie. Tymczasem w pobliżu londyńskiego Heathrow znajduje się 30 hoteli, w tym dwa bezpośrednio przy terminalach, na paryskim Charles de Gaulle są trzy, podobnie jak przy porcie lotniczym w Pradze – wylicza Andrzej Szafrański, szef branżowego miesięcznika „Hotelarstwo". Według Janusza Mitulskiego, partnera w branżowej firmie doradczej Horwath HTL, lotniska w wielu polskich miastach mogą się stać dzięki inwestycjom hotelowym ważnymi ośrodkami biznesowymi. – Hotele przy lotniskach są bardzo często miejscem spotkań biznesowych i konferencji – podkreśla Mitulski. Równie często korzystają z nich osoby jadące na wakacje, dojeżdżają na lotnisko swoim autem. Ale problemem inwestycji przy mniejszych lotniskach jest zbyt mały ruch. – Z ogólnych wyliczeń wynika, że duży, posiadający ok. 250 lub więcej pokojów, hotel przy lotnisku o ruchu mniejszym niż 2 mln pasażerów rocznie jest przedsięwzięciem raczej nieopłacalnym – twierdzi Szafrański. Na razie w Polsce, poza Okęciem, więcej niż dwa miliony pasażerów rocznie obsługują jedynie lotniska w Katowicach i Krakowie.