Szus, sznycel, sznaps i skarpety

Z roku na rok liczba Polaków na alpejskich stokach wyraźnie rośnie. Przed podjęciem decyzji o najbliższym zimowym wypadzie warto sprawdzić, co nowego oferują regiony i stacje narciarskie

Publikacja: 24.11.2011 15:29

Panorama Alp z punktu widokowego Schaufelespitze na wysokości 3333 m n.p.m.

Panorama Alp z punktu widokowego Schaufelespitze na wysokości 3333 m n.p.m.

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Red

Zeszłej zimy po austriackich stokach jeździło 225 tys. Polaków, o 8 proc. więcej niż dwa lata temu. Średni czas pobytu to pięć dni. – Coraz więcej regionów nastawia się na obsługę polskiego narciarza. Polska jest na ósmym miejscu (spośród turystów z całego świata), jeśli chodzi o wykupione w Austrii noclegi. W związku z tym coraz więcej regionów stara się zadbać o komfort naszych rodaków. W szkółkach narciarskich można spotkać polskich instruktorów i prospekty w naszym języku, a strony internetowe również coraz częściej są przygotowywane po polsku – mówi Tomasz Krupa z Austria.info, instytucji promującej austriacką turystykę.

Tyrolska piątka rządzi

Najchętniej odwiedzanym przez nas krajem związkowym jest Tyrol – jeździ tam 40 proc. naszych turystów odwiedzających Austrię zimą.

Sztandarowy produkt narciarski Tyrolczyków to tzw. wielka piątka, czyli pięć tyrolskich lodowców położonych w Kaunertal, Pitztal, Sölden, Stubaital i Hintertux.

Zawiązano specjalne porozumienie, by wspólnie zachęcać narciarzy do uprawiania tego sportu właśnie tu, i to od wczesnej jesieni do późnej wiosny. Jego namacalnym efektem jest karnet White 5, który obowiązuje we wszystkich pięciu regionach, przez dziesięć dowolnie wybranych dni w okresie od 1.10.2011 r. do 15.05.2012 r. i kosztuje 325 euro. Oznacza to, że można go wykorzystać za jednym zamachem lub podzielić np. na dwa okresy pięciodniowe lub pięć dwudniowych. To dobry sposób na poznanie wszystkich 314 km tras zjazdowych, które obejmuje. W niektórych miejscach jeździć można nawet w czerwcu, ale większość ośrodków zaprasza do połowy maja. Na snowboardzistów czekają fun parki, na biegaczy wielokilometrowe szlaki.

Tyrolczycy podzielili się rolami – każdy region przygotowuje ofertę dla innej grupy turystów. Kaunertal stawia na młodzież, w tym miłośników freeskiingu i snowboardu. Pitztal oprócz narciarzy zjazdowych zaprasza także biegaczy i łyżwiarzy, chwali się też nowoczesnym systemem naśnieżania, który pozwala „produkować" śnieg w wyższych temperaturach niż dotychczas.

Stubai to według rankingu ADAC SkiGuide 2011 najbardziej przyjazny rodzinom lodowcowy region narciarski Austrii: dzieci do dziesiątego roku życia pod opieką rodziców jeżdżą tu na nartach bezpłatnie. Sölden stawia na użytkowników nowych technologii, kamer na kaskach i tym podobnych nowinek. Wreszcie Hintertux, jedyny całoroczny lodowiec Austrii, gdzie na 18 kilometrach tras narciarskich ze świeżym śniegiem można szusować nawet w pełni lata.

Efekty albo zwrot pieniędzy

Na obsługę rodzin z dziećmi nastawia się położona po południowej stronie austriackich Alp Karyntia. Jej atuty to łagodna i słoneczna, ale śnieżna zima i dobrze utrzymane trasy: w sumie ponad 1000 km w 32 ośrodkach narciarskich. Początkujący i rodzice z małymi dziećmi powinni pomyśleć nad urlopem w dolinie Lavanttal, sporo tu łatwych tras, od których można zacząć przygodę z narciarstwem.

Wszystkie szkoły narciarskie w Karyntii prowadzą trzydniowe kursy z gwarancją skutecznej nauki dla dzieci (od sześciu lat) i dorosłych. Koszt szkolenia w zależności od terminu to 99 lub 129 euro, w razie niepowodzenia – zwrot pieniędzy.

Jeszcze dalej idzie Ski amadé: jeśli po tygodniowym kursie jazdy na nartach uczestnik nie zrobił żadnych postępów, otrzyma zwrot pieniędzy za kurs, wynajem nart, karnet narciarski i połowę kosztów noclegu.

W Karyntii zaawansowani narciarze mogą się zmierzyć z najdłuższą, czarną (czyli najtrudniejszą), trasą zjazdową w Alpach: w Goldeck. Przy długości 8,5 km różnica wysokości wynosi tu 1600 m, a prędkości, jakie można osiągnąć, przyprawiają o zawrót głowy.  Spragnieni odmiany od jeżdżenia z góry na dół mogą spróbować skialpinizmu, powożenia psim zaprzęgiem, wędrowania na rakietach śnieżnych, wreszcie wspinaczki po zamarzniętych wodospadach lub lodowych rynnach pod okiem wykwalifikowanych przewodników.

I jeszcze dwie propozycje dla prawdziwych twardzieli: kurs robienia skarpetek na drutach albo „chłopski lifting", czyli kąpiel w świeżej serwatce, która podobno świetnie działa na skórę. To nie żart, wystarczy odwiedzić jedno z alpejskich gospodarstw agroturystycznych, a po wszystkim przemyśleć, czy na pewno chcemy się pochwalić znajomym, co robiliśmy podczas urlopu...

Polski hotel

Stanisław i Monika Choma kilka lat temu zadomowili się w miejscowości Fieberbrunn, otwierając tu trzygwiazdkowy polski obiekt Gasthaus Auwirt. Fieberbrunn leży w regionie PillerseeTal, określanym przez mieszkańców jako „najbardziej schowany". Położenie między okolicznymi szczytami sprawia, że wiatry są tu dużo słabsze i wieją rzadziej, przez co śnieg leży dłużej niż gdzie indziej.

– To już będzie nasz czwarty sezon zimowy – opowiada Monika Choma.

Nasi rodacy przyjeżdżają do Auwirt choćby ze względu na brak bariery językowej. W pobliżu mają do dyspozycji lokalne centrum narciarskie, większe ośrodki (np. Kitzbuhel, Ski Welt czy St. Johann) oddalone są o kilkanaście minut jazdy samochodem.

Goście polskiego hotelu mogą ponadto bezpłatnie korzystać ze znajdującego się naprzeciwko aquaparku. W telewizji mają polskojęzyczne kanały, a w razie potrzeby tłumacza i przewodnika mówiącego w rodzimym języku, często o pośrednictwo w porozumieniu proszą bowiem pracownicy serwisów narciarskich, wypożyczalni sprzętu albo sklepikarze. Do gości z Polski coraz częściej dołączają tu Holendrzy i Niemcy, wśród których pocztą pantoflową roznosi się, że warto zatrzymać się „u Polaka".

Pomysł na otwarcie polskiego hotelu w Austrii to po części sposób na życie, ale także na całoroczne wykorzystanie potencjału zawodowego – latem oboje prowadzą własny pensjonat w Krynicy Morskiej.

Efektem ubocznym tej aktywności są wzajemne wizyty i rewizyty polskich i austriackich hotelarzy. – Dzięki temu i bieżącej współpracy oni też wyrabiają sobie inne spojrzenie na Polskę i Polaków. Większość z nich nie miała do tej pory zielonego pojęcia o naszym kraju. Gościliśmy już Austriaków nad polskim morzem, często były to ich pierwsze wizyty w Polsce i byli zachwyceni – mówi Choma.

Zaawansowana technologia

Wyróżnij się lub giń – tę marketingową zasadę wzięły sobie mocno do serca chyba wszystkie regiony, skutkiem czego każdy musi mieć coś „naj".

Na przykład Ski amadé określa się mianem najbardziej innowacyjnego, a na narty powinni się tu wybrać zwłaszcza uzależnieni od Internetu. Powód? Bezpłatny dostęp do bezprzewodowego Internetu dzięki

250 hotspotom w górach i w dolinach. Każde urządzenie umożliwiające dostęp do sieci – smartfon, iPad czy laptop – można bezpłatnie podłączyć w promieniu 150 metrów od hotspota.

Podobno jest to najbardziej rozległa i najobszerniejsza oferta tego typu w Alpach. Dzięki temu nawet na stoku nie trzeba się rozstawać z pocztą, Twitterem czy Facebookiem, a zdjęcia swoich narciarskich wyczynów można przesyłać znajomym jeszcze z wyciągu.

Inna atrakcja dla gadżeciarzy to aplikacja „Ski amadé Guide", bezpłatny elektroniczny przewodnik. Jego sercem jest system nawigacji, który prowadzi narciarza zgodnie z jego stylem jazdy, umiejętnościami i aktualną sytuacją pogodową na trasy, które – zdaniem urządzenia – będą mu najbardziej odpowiadać. Przejechane trasy można zapisać, żeby wieczorem lub po powrocie do domu przeanalizować pokonane odcinki.

Sölden stawia na rzeczy wielkie, i to dosłownie. Dumą regionu jest zaawansowana technologicznie kolejka na Gaislachkogl nazywana jedną z najbardziej niezwykłych kolejek linowych na świecie.

Karyntia na tym tle wypada nieco skromniej – chwali się „tylko" ogrzewanym jeziorem, w którym (tak naprawdę w jego niewielkiej części, co i tak jest technicznym majstersztykiem) nawet zimą temperatura wody nie spada poniżej 26 stopni. Ma także największe w Europie naturalne lodowisko, czyli zamarzniętą taflę jeziora Weissensee.

Życie nie kończy się na stoku

Narty to zazwyczaj główny, ale przecież niejedyny motyw zimowych wakacji. Walka o zadowolenie (i zawartość portfela) gościa nie kończy się na stoku. Bardzo dobrze widać to w Ischgl, zwanym nie bez racji alpejską Ibizą. Życie nocne toczy się tu w niezliczonych ilościach restauracjach, barach i klubach.

Nieco bardziej stateczną rozrywkę połączoną z regeneracją organizmu proponują w Karyntii.

W ofercie są tu: kąpiele w basenach termalnych, odnowa biologiczna, kąpiele w sianie albo sesja w saunie pływającej na Pressegger See, zakończona skokiem do lodowatego jeziora. Ekscentrycy z pewnością spróbują gry w golfa na lodzie, tradycjonaliści odwiedzą jedną z restauracji serwujących regionalną kuchnię.

Najbardziej ekskluzywny region narciarski to Lech Zürs i St. Anton. Chętnie bywają tam gwiazdy, celebryci oraz koronowane głowy. Okolice te odwiedzają członkowie holenderskiej (z królową na czele) i brytyjskiej rodziny królewskiej. Ich prywatność jest jednak chroniona, a region nie reklamuje się hasłami: „U nas na nartach jeżdżą królowie".

Dlatego też gwiazdy takie jak Michael Schumacher albo Madonna chętnie wpadają do Lech Zürs. To tu jest największe skupisko hoteli pięciogwiazdkowych na metr kwadratowy oraz niezliczona liczba ekskluzywnych restauracji. Zapewne także najwięcej paparazzich...

Polowanie na okazje

Jeśli chwilowo nie stać nas na urlop w Lech Zürs w towarzystwie holenderskiej królowej, przed podjęciem decyzji o tym, dokąd w Austrii wybrać się w tym sezonie na narty, warto poświęcić nieco czasu na przejrzenie ofert, bowiem im wcześniej i dokładniej zaplanujemy urlop, tym łatwiej upolujemy cenową okazję. Zniżki na zakwaterowanie lub karnety mogą obejmować całe rodziny, młodzież, seniorów albo tylko dzieci.

Wiele ośrodków w określone dni sprzedaje karnety po obniżonej cenie albo rozdaje je gratis, pod warunkiem zakupienia innych świadczeń. Podstawą są specjalne pakiety, czyli połączenie kilkudniowego noclegu o określonym standardzie i skipassu. Oczywiście w czasie świąt, sylwestra czy ferii zimowych nie ma co liczyć na bonusy – pojęcie szczytu sezonu obowiązuje tutaj jak wszędzie. Za to w okresach mniej licznie odwiedzanych przez gości łatwo upolować korzystną ofertę.

Przykładowe oferty promocyjne

Ski amadé

Pakiet 4=3: Cztery dni jeżdżenia na nartach i cztery noclegi w hotelu w cenie trzech. Z pakietu można skorzystać w wybranych hotelach we wszystkich pięciu regionach należących do Ski amadé podczas specjalnych okresów promocyjnych. Przykładowa cena: cztery noclegi w trzygwiazdkowym hotelu w dwuosobowym pokoju ze śniadaniem i z obiadokolacją oraz czterodniowy karnet narciarski od 267 euro/os. Szczegóły: www.skiamade.com/4=3

Pakiet Sixty Plus: oferta dla wszystkich osób, które ukończyły 60. rok życia. Obejmuje specjalny siedmiodniowy program w korzystnej cenie, a hotele biorące udział w promocji oferują w prezencie sześciodniowy karnet narciarski. Z oferty można skorzystać w okresie od 27.11. do 24.12.2011. Przykładowa cena: siedem noclegów w pensjonacie w dwuosobowym w pokoju ze śniadaniem oraz sześciodniowy karnet narciarski na osobę od 576 euro.

Tyrol

Silberregion Karwendel organizuje bezpłatne kursy jazdy na nartach dla dzieci w wieku od 4 do 12 lat w terminie od 17 grudnia 2011 do 17 marca 2012, z wyjątkiem dwóch tygodni: od 24 do 30 grudnia 2011 i od 18 do 24 lutego 2012 r.

Kurs narciarski dla dzieci obejmuje następujący pakiet usług:

– bezpłatny kurs narciarski każdorazowo od niedzieli do piątku,

– bezpłatną wypożyczalnię sprzętu narciarskiego,

– karnet na wyciągi dla początkujących na okres kursu.

Kaunertal

Trzy noclegi w apartamencie z trzydniowym karnetem narciarskim od 118 euro.

Pitztal

Trzy noclegi z trzydniowym karnetem narciarskim od 155 euro.

Polskie zimowe TOP 10 w Austrii, czyli gdzie najchętniej wypoczywamy

(w nawiasie liczba noclegów)

1. Neustift im Stubaital     (50 092)

2. Sölden     (39 843)

3. Kaprun     (36 602)

4. Längenfeld     (30 985)

5. Tux     (25 645)

6. Bad Kleinkirchheim     (25 368)

7. Bad Hofgastein     (24 989)

8. Zell am See     (24 186)

9. Mayrhofen     (23 404)

10. Ischgl     (20 671)

źródło: austria.info

Zeszłej zimy po austriackich stokach jeździło 225 tys. Polaków, o 8 proc. więcej niż dwa lata temu. Średni czas pobytu to pięć dni. – Coraz więcej regionów nastawia się na obsługę polskiego narciarza. Polska jest na ósmym miejscu (spośród turystów z całego świata), jeśli chodzi o wykupione w Austrii noclegi. W związku z tym coraz więcej regionów stara się zadbać o komfort naszych rodaków. W szkółkach narciarskich można spotkać polskich instruktorów i prospekty w naszym języku, a strony internetowe również coraz częściej są przygotowywane po polsku – mówi Tomasz Krupa z Austria.info, instytucji promującej austriacką turystykę.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10