Inny chiński turysta został ranny. Trafił do szpitala. Świadkowie zdarzenia opowiadali, że dwaj turyści podeszli zbyt blisko zwierzęcia. Pogryziony mężczyzna został błyskawicznie zabrany do szpitala. Obficie krwawił i zmarł w wyniku poniesionych obrażeń. Drugi z mężczyzn, Wu Peng Te, został tylko lekko ranny.
David Kilo, przewodniczący Lake Naivasha Boat Owners Association, powiedział gazecie "Kenya Star", że wzrost poziomu wody ograniczył obszary pastwisk dla hipopotamów, zmuszając ich do przemieszczania się w kierunku farm i terenów hotelowych oraz zwiększając kontakt między tymi ssakami i ludźmi.
Jezioro Naivasha leży w południowo-zachodniej Kenii, na wysokości 1884 m n.p.m. Jest znaną atrakcją turystyczną. Można tam obserwować hipopotamy, różowe flamingi, pelikany i liczne gatunki gazeli i żyrafy.
W tym samym regionie, ale kilka kilometrów dalej, zginął niedawno kenijski rybak, również poturbowany przez hipopotama. - Mężczyzna miał obrażenia klatki piersiowej, rany od ugryzienia były poważne, zmarł kilka minut po tym, jak został wyłowiony z jeziora - powiedział Gideon Kibunja, szef badań kryminalnych w Rift Valley.
Od początku roku w wyniku ataków hipopotamów życie straciło sześć osób. Największe zagrożenie dla ludzi stanowią hipopotamy i samotne bawoły. Było już wiele ataków, w których ginęli sami Kenijczycy, a nawet strażnicy - wyjaśnił rzecznik służb ochrony przyrody Paul Udoto.