W całej miejscowości zaroiło się od policji i straży granicznej. Grupa wsiadła do jednego z autobusów. Jak relacjonował jego kierowca, mówili oni cały czas "no problem, no problem".

Otrzymał on przez telefon polecenie, by jechał główną drogą, gdzie czekali już policjanci i pogranicznicy. Okazuje się, że interwencja była niepotrzebna, bo nie byli to uchodźcy z Afryki, ale turyści z Malty, którzy zwiedzali Karkonosze. Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej komendy policji powiedziała, że byli oni bardzo zdziwieni całym zamieszaniem.