Burmistrz wyjaśnia, co – poza klimatem i pięknym położeniem – stało za turystycznym sukcesem Platres. – Brytyjczycy doprowadzili tu drogi asfaltowe, wodę i elektryczność, zainstalowali telefony i zbudowali pocztę. Na początku XX wieku to były prawdziwe luksusy, dlatego Platres szybko stało się sławne i modne. Cały brytyjski rząd przenosił się tu na lato – mówi Papadopoullos.
Pierwsze hotele pojawiły się już w 1900 roku, a o ich okazałości rozpisywała się prasa. Niemal wszystkie osobistości, które odwiedzały Cypr, zatrzymywały się w Platres. Dziś najczęściej wspomina się o królu Egiptu Faruku, który wynajmował całe piętro we wciąż działającym hotelu Forest Park (powstała w nim receptura słynnego cypryjskiego koktajlu brandy sour), członkach brytyjskiej rodziny królewskiej, brytyjskiej poetce Daphne du Maurier i greckim poecie Jorgosie Seferisie, laureacie literackiej Nagrody Nobla za rok 1963.
Dzięki takiej klienteli Platres nabrało kosmopolitycznego charakteru. – Mieliśmy tu brytyjską popołudniową herbatkę, taniec brzucha z Egiptu i operetkę z Włoch. Ulubioną rozrywką było granie w karty. Platres było jednym wielkim kasynem, wiele pieniędzy przez nie przepłynęło – opowiada Papadopoullos.
Burmistrz zabiera nas na przejażdżkę po Platres. Jedziemy krętymi drogami, oglądając uczepione stromych zboczy, skryte w sosnowym lesie rezydencje cypryjskich milionerów. – Architektura to znak rozpoznawczy Platres. Mamy obok siebie budowle w sześciu stylach: niemieckiego bauhausu, stylu maltańskiego, alpejskiego, kolonialnego, monakijskiego i angielskiego stylu wiejskiego – wylicza.
Znakiem rozpoznawczym Platres jest stylowa architektura, swoje rezydencje ma tu wielu cypryjskich milionerów
Foto: Nelly Kamińska
Po odzyskaniu przez Cypr niepodległości w 1960 roku, co zapoczątkowało przemiany społeczno-gospodarcze, turystyka przeniosła się z gór na wybrzeża, a Platres utraciło pozycję na rzecz rozrastających się z każdym rokiem kurortów nadmorskich.
– Nagle staliśmy się biedni, spadliśmy na dno – mówi Papadopoullos. – Dlatego kiedy w 2012 roku pierwszy raz zostałem burmistrzem, postawiłem sobie za cel ściągnięcie do Platres inwestorów. Za unijne fundusze zorganizowaliśmy prezentacje w różnych krajach. Udało się pozyskać czterech miliarderów, którzy w ciągu pięciu lat zainwestują w Platres ponad 500 milionów euro, między innymi w budowę nowych hoteli. Chcemy przywrócić Platres dawną świetność, odzyskać należne miejsce na turystycznej mapie Cypru – wyjaśnia były burmistrz.
Temu celowi ma służyć również Festiwal Lawendy. – Festiwal się rozwija, turyści mogą poznawać lecznicze, kosmetyczne, smakowe, zapachowe i dekoracyjne właściwości lawendy – przekonuje Papadopoullos. – A dlaczego akurat lawenda? Bo to część naszej historii.
Platres nazywane jest „lawendową stolicą Cypru”. Ulubiona roślina królowej Wiktorii, przywieziona ponad sto lat temu przez Brytyjczyków, bardzo dobrze się w górach Trodos przyjęła. Miejscowi zaczęli ją wszechstronnie wykorzystywać, tradycją stało się na przykład witanie lawendą gości.
W Platres działa też instytucja promująca lawendowe tradycje – Lavender Thematic Centre. Organizuje degustacje produktów z lawendą, pokazy destylacji olejku lawendowego i różnego rodzaju warsztaty (darmowe), które odbywają się w każdy weekend.
Lawendowe tradycje Platres pielęgnuje Lavender Thematic Centre
Foto: Nelly Kamińska
Lavender Thematic Centre jest częścią większej placówki kulturalnej – Platres Cultural Centre – pełniącej funkcję zarówno muzeum (stała wystawa „Poeta i obywatel” poświęcona Jorgosowi Seferisowi i jego związkom z Platres), jak i centrum edukacyjnego i eventowego.
Aby poczuć klimat dawnego Platres, wstępujemy na chwilę do hotelu New Helvetia. Założył go w 1929 roku jeden z pierwszych cypryjskich hotelarzy Nicolas Kypriotis. Hotel stoi na krawędzi głębokiego, zalesionego wąwozu. Uwagę zwraca 250-letnia sosna wkomponowana w lobby i przebijająca jego dach.
Zdjęcia rodzinne, stylowe meble, przedwojenny telefon i maszyna do pisania, kominki i skrzypiące drewniane podłogi, a do tego wspaniałe widoki z okien i werand – New Helvetia łączy w sobie klimat vintage z ponadczasowym urokiem.
– Ten hotel został zbudowany ludzkimi rękami, nie za pomocą maszyn. To bardzo solidna konstrukcja, zachowana w świetnym stanie, o czym przekonaliśmy się przy okazji niedawnego remontu – mówi właściciel hotelu George Mattheou. – Kiedyś robiło się rzeczy solidnie. Mamy tu przedmioty pamiętające początki hotelu. Te austriackie krzesła mają 97 lat i wciąż nam służą. Tymczasem połowa krzeseł w restauracji, kupionych 20 lat temu, już się połamała – dodaje.
George Mattheou należy do czwartego pokolenia rodziny założycieli (do przejęcia hotelu przygotowuje się piąte pokolenie). Czego o hotelowym biznesie nauczył się od swoich przodków? Jakie zasady wpoili mu przed przekazaniem biznesu?
– Naczelną zasadą jest gościnność. Trzeba być miłym, uprzejmym, powitać gościa, poczęstować drinkiem, porozmawiać z nim. Współczesne hotelarstwo zapomniało o gościnności, każdy tylko liczy pieniądze. Ale kto myśli wyłącznie o pieniądzach, ostatecznie traci – dzieli się swoimi przemyśleniami Mattheou. Przyznaje zarazem, że prowadzenie hotelarskiego biznesu w górach nie jest dziś łatwe, a jego hotel zapełnia się głównie w weekendy.
Cypryjski styl życia w Krainie
Legend
Góry Trodos warte są eksploracji. To tu w pewnym stopniu przetrwały cypryjskie tradycje, obyczaje, rzemiosło i styl życia. W zamyśle Ministerstwa Turystyki mają być one istotnym uzupełnieniem oferty turystycznej, jako część niematerialnego dziedzictwa Cypru. Miejsca kultywujące dawne tradycje ministerstwo połączyło w szlak Kraina Legend (Heartland of Legends), który biegnie przez górskie i wiejskie obszary centralnego Cypru.
Poprzez udział w różnego rodzaju warsztatach, między innymi kulinarnych, zielarskich, hafciarskich czy garncarskich (w kalendarium warsztatów publikowanym na stronie heartlandoflegends.com są też warsztaty lawendowe w Platres), można tu „doświadczyć cypryjskiego stylu życia”. Warsztaty są bezpłatne, finansuje je bowiem Ministerstwo Turystyki.
To oferta dla turysty „nowej generacji”, który nie chce już spędzać czasu tylko w hotelu i na plaży, ale szuka różnorodnych doświadczeń, chce integrować się z lokalną społecznością i uczestniczyć w jej życiu, poszukuje też bliskiego kontaktu z naturą.
W górach Trodos znajduje się też jedno z największych na obszarze dawnego Cesarstwa Bizantyjskiego skupisk kościołów i klasztorów bizantyjskich. Dziesięć z nich figuruje na liście światowego dziedzictwa UNESCO, w tym kościół św. Mikołaja z Dachu (Agios Nikolaos tis Stegis) kilka kilometrów od wioski Kakopetria. Swoją nazwę zawdzięcza on nietypowemu dwuspadowemu dachowi. Jego wnętrze niemal w całości pokrywają freski. Najstarsze pochodzą z IX wieku, a najpóźniejsze z XVII wieku. Ciekawostką jest dość rzadkie w ikonografii bizantyjskiej przedstawienie Matki Boskiej karmiącej Jezusa piersią.
Góry Trodos kryją wiele skarbów. Kościół św. Mikołaja z Dachu, figurujący na liście światowego dziedzictwa UNESCO, swoją nazwę wziął od nietypowego dwuspadowego dachu
Foto: Nelly Kamińska
W Pissouri halloumi pachnie tymiankiem
Z głębi wyspy przenosimy się znów na wybrzeże, wciąż jednak pozostając poza utartym szlakiem. Naszym celem jest Pissouri, gdzie spotykamy się z Harisem Stylianidesem i jego polską żoną Moniką, którzy w górnej, położonej na wzgórzu części wioski (jest jeszcze dolna, nad brzegiem morza) od 15 lat prowadzą tawernę.
– Pissouri nie jest wielkim centrum turystycznym, jak Larnaka, Limassol, Pafos i Ayia Napa, ale ma mnóstwo atrakcji, których nie można znaleźć nigdzie indziej – mówi Stylianides przy kawie i mahalepi (tradycyjny cypryjski deser na bazie mąki kukurydzianej, podawany z syropem różanym). – Niestety, nie jesteśmy mistrzami w ich promowaniu – przyznaje.
Pissouri znane jest z dwóch produktów: winogron odmiany sułtanka i sera halloumi.
– W latach 80. i 90. XX wieku Pissouri było jednym z największych na Cyprze centrów uprawy winogron. Wszystkie okoliczne doliny, które stąd widać, zajmowały winnice. Jednak po wejściu do Unii Europejskiej nowe regulacje i dotacje za trwałe wyłączenie winnic z produkcji, ale też starzenie się rolników i brak następców chętnych do przejęcia ich biznesu, skłoniły wielu plantatorów do likwidacji upraw. Dziś została nam jedna dwudziesta dawnej produkcji – opowiada Stylianides.
Do tych tradycji nawiązuje jedna z dziewięciu tematycznych tras pieszo-rowerowych w rejonie Pissouri – Sultanina Route.
– Pissouri słynie też z produkcji sera halloumi, który cieszy się na Cyprze wielką renomą. Niektóre nieuczciwe firmy podszywają się pod naszą markę, ale nie trzymają standardów. Do produkcji naszego halloumi używamy wyłącznie mleka koziego i owczego, nigdy krowiego. A zwierzęta wypasamy na łąkach porośniętych aromatycznymi ziołami i krzewami – zachwala Haris Stylianides.
Organizacja Limassol Tourism Board we współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami planuje stworzenie w Pissouri interaktywnego muzeum poświęconego najsłynniejszemu cypryjskiemu serowi i jego miejscu w historii i kulturze Cypru – House of Halloumi.
A już teraz Pissouri organizuje dla turystów degustacje lokalnych specjałów i win, wycieczki przyrodnicze z piknikiem, warsztaty artystyczne, przejażdżki konne, obserwację ptaków i gwiazd.
W uznaniu tych inicjatyw w ubiegłym roku Światowa Organizacja Turystyki (UN Tourism) umieściła Pissouri, wraz z inną cypryjską wioską Kalopanagiotis, na ogłaszanej co roku liście najlepszych turystycznych wiosek świata (Best Tourism Villages).
Do Pissouri warto przyjechać jeszcze z jednego powodu – bardzo malowniczego, klifowego wybrzeża. Na klify prowadzi nas, swoimi ścieżkami, Monika Stylianides.
Białe, wapienne urwiska opadające stromo ku wodom Zatoki Pissouri kontrastują z błękitem morza, który w zależności od pogody i prądów przybiera różne odcienie. Urody tego miejsca nie oddadzą żadne zdjęcia.
– To jest moje miejsce na ziemi – mówi nasza przewodniczka.
Okolice Pissouri to jeden z najbardziej malowniczych odcinków południowego wybrzeża Cypru
Foto: Nelly Kamińska
Cypr od dawna zmaga się z niedoborem wody, a ostatnie lata suszy jeszcze pogłębiły problem. Turyści wypoczywający w hotelach go nie odczuwają, ale zwykli mieszkańcy już tak.
– Z wodą jest źle, nie mamy rezerw. W wielu regionach woda jest racjonowana, dlatego wszyscy mają na dachach zbiorniki na wodę. Władze wciąż apelują, żeby nie używać wody z kranu do podlewania. Za umycie samochodu grozi 400 euro kary. Samochody myjemy tylko w myjniach, które mają obieg zamknięty – opowiada Monika Stylianides. Dlatego Cypr dużo inwestuje w ostatnich latach w technologie odsalania wody morskiej.
Do Pissouri chętnie przyjeżdżają także Polacy, zwłaszcza ci bazujący w Pafos. – Choćby na jeden dzień, bez noclegu. Bardzo lubię polskich gości. Szczególnie czekam na tych, którzy przyjeżdżają jesienią i zimą, bo wiadomo, że tacy nie leżą na plaży, ale zwiedzają – opowiada.
Monika Stylianides nie jest jedyną Polką na stałe mieszkającą na Cyprze, jaką spotykamy podczas tej podróży. Swoją życiową przystań odnalazła tu też Magdalena Gocal, którą poznajemy w ośrodku golfowym Minthis (nadzoruje w nim pracę recepcji i concierge). Na Cyprze mieszka od 21 lat, z czteroletnią przerwą, i planuje zostać już na stałe.
Gocal zauważa, że w ostatnich latach Polacy chętnie kupują na Cyprze domy, głównie w celach inwestycyjnych. A turystów jest już tak dużo, że w restauracjach pojawiają się menu po polsku.
Zastanawiamy się wspólnie, skąd wzięła się tak duża popularność Cypru w Polsce. Dzięki tanim lotom z wielu miast Cypr stał się dostępny dla przeciętnego turysty, zauważa Gocal, a potem już działa magia Cypru – trudno ją precyzyjnie zdefiniować, ale można powiązać ze smakowaniem życia bez pośpiechu i stresu, słońcem i dobrym jedzeniem.
Wspólne biesiadowanie to jedna z ulubionych rozrywek Cypryjczyków. Kolacja w tawernie w Kukli z występem zespołu tanecznego
Foto: Nelly Kamińska
Akamas – dzikie oblicze Cypru
Jak już wiele razy zdążyliśmy się przekonać, Cypr ma wiele twarzy. Jedną z najpiękniejszych, jakie widzieliśmy podczas tej podróży, jest półwysep Akamas.
Można go przemierzać pieszo lub na rowerze (na przykład szlakami Afrodyty i Adonisa), ale my objeżdżamy go samochodem terenowym w towarzystwie specjalizującego się w tego rodzaju wycieczkach przewodnika Panikkosa Neofytou. W swojej ojczyźnie najbardziej lubi on jednak góry Trodos i to tam najchętniej wozi turystów.
Podróż z Panikkosem, z którym spędziliśmy w sumie dwa dni, była prawdziwą ucztą dla oczu (widoki), uszu (cykady) i nosa (zapachy). Panikkos wystawiał rękę przez okno samochodu, zrywał a to liście drzewa cytrynowego albo pistacji kleistej, a to gałązki anyżu i dawał do powąchania. Bo Cypr pachnie – oszałamiająco!
Nie udaje nam się dotrzeć do największej atrakcji Akamas – bajkowej zatoczki zwanej Błękitną Laguną (Blue Lagoon). Od strony lądu dostęp do niej ograniczają klify, dlatego płynie się do niej łodzią, dziś jednak z powodu wzburzonych wód rejsy są odwołane.
U nasady półwyspu oglądamy za to wrak frachtowca Edro III, który w 2011 roku utknął w malowniczej zatoczce, zepchnięty z kursu na mieliznę przez sztorm. Załogę ewakuowano, a statek stał się atrakcją turystyczną i tłem do fotografii ślubnych. Choć oficjalnie nie wolno na niego wchodzić, na zardzewiałym kadłubie pojawia się coraz więcej graffiti. Na przykład „Wisła KRK”.
Wrak frachtowca Edro III
Foto: Nelly Kamińska
Kilka kilometrów dalej zatrzymujemy się na krótki popas w restauracji Lara. Ryk zasilającego ją generatora miesza się z cykaniem cykad – trudno ocenić, co jest głośniejsze. Z knajpki, która ma formę zawieszonej na klifie werandy, drewniane schody prowadzą na niemal zupełnie pustą plażę, pełną mieniących się w słońcu, kolorowych otoczaków.
Przy odrobinie szczęścia na plażach Akamas (szczególnie na plaży Lara) można zobaczyć żółwie morskie – półwysep jest jednym z ich najważniejszych miejsc lęgowych w rejonie Morza Śródziemnego. Jaja składają tu dwa gatunki – żółw zielony i karetta, a sezon lęgowy trwa od maja do września.
Półwysep Akamas to jedno z najważniejszych miejsc lęgowych żółwi morskich nad Morzem Śródziemnym
Foto: Nelly Kamińska
Akamas jest jednym z ostatnich autentycznie dzikich miejsc na Cyprze, wolnych od masowej zabudowy turystycznej. Porasta go pachnąca i kłująca makia, w której szaleją cykady.
Jadąc gruntową drogą wijącą się między pagórkami, widzimy gdzieniegdzie ślady bytności człowieka, na przykład świeżo zasadzone drzewa oliwne, ale większość miejsc wydaje się nietknięta ludzką ręką.
Dzikie pejzaże Akamas
Foto: Nelly Kamińska
Aya Napa i
Protaras – tu znajdziesz najlepsze plaże na Cyprze
Objeżdżając Cypr, korzystaliśmy z każdej możliwej okazji, by zażyć kąpieli, jeśli nie w morzu, to w górskich wodospadach. Kąpiel nie wszędzie była komfortowa – zdarzało się, że przeszkadzały w niej duże fale albo skaliste dno. Ale te niedogodności zniknęły, kiedy dotarliśmy na wschodni kraniec Cypru.
Największym kurortem w tej części wyspy jest Ayia Napa, zwana „cypryjską Ibizą”. – Wszystko, co tu widzicie, powstało na przestrzeni ostatnich 50 lat. Wcześniej była tu wioska licząca 500 mieszkańców – mówi Christina Mita.
Z ciekawości zaglądamy na najsłynniejszą cypryjską plażę, wielokrotnie nagradzaną w różnych konkursach i plebiscytach – Nissi. Miejsce na szczytach plażowych rankingów zapewniają jej miękki, biały piasek i mleczno-turkusowa woda.
Nissi Beach – najpopularniejsza i najbardziej utytułowana plaża na Cyprze
Foto: Nelly Kamińska
Na Nissi panuje jednak spory tłok (nic dziwnego), dobrze więc, że ostatnie chwile na Cyprze spędzamy nie tam, ale w pobliskim Protaras, na niewielkiej, piaszczystej plaży Konnos. Woda jest tu tak przejrzysta, że mam ochotę się jej napić. Trudno uwierzyć, ale rankiem (i to nie bardzo wczesnym, bo między 8 a 9) na plaży zastajemy… jednego turystę. W sąsiedztwie Konnos jest jeszcze kilka mniejszych zatoczek zdatnych do kąpieli, też prawie pustych.
Kameralna plaża Konnos w Protaras
Foto: Nelly Kamińska
W tym roku Cypr kolejny raz zajął pierwsze miejsce w Unii Europejskiej pod względem jakości wód kąpieliskowych (pozycję lidera rankingu zajmuje od 2005 roku). Aż 99,2 procent jego plaż Europejska Agencja Środowiska oceniła jako znakomite („excellent quality”).
Ponadto 66 cypryjskich plaż i dwie mariny dostały też międzynarodowy certyfikat Błękitna Flaga, świadczący o ich czystości i bezpieczeństwie.
Niewielka zatoczka nieopodal plaży Konnos świetnie nadaje się do kąpieli
Foto: Nelly Kamińska
W tym roku Cypr pierwszy raz uczestniczyć będzie w targach turystycznych ITTF Warsaw.