– Chętnych na zimowe podróże kolejką nie brakuje. Zazwyczaj na trasę wyjeżdżają dwa składy. Pierwszy ciągnięty przez parowóz Kp-4, czyli popularną „bieszczadzką ciuchcię”, a drugi przez lokomotywę spalinową – opisuje Wermiński.
Przypomina, że tegoroczna zima w Bieszczadach jest wyjątkowo śnieżna. – Śniegu spadło tyle, że przed feriami kilkanaście osób przez prawie tydzień musiało usuwać jego zwały na stacjach BKL w Majdanie i Balnicy oraz z torowiska – wyjaśnia. Zapewnił, że BKL „jest przygotowana, żeby żaden turysta nie zrezygnował z zaplanowanej podróży”.
W czasie ferii bieszczadzka kolejka kursuje na trasie Majdan – Balnica i z powrotem. Ze stacji w Majdanie skład wyrusza w południe w każda środę i sobotę. – Podróż trawa około dwóch godzin. Przed podróżą i już po dotarciu do celu pasażerowie są częstowani gorącą herbatą z cytryną – zaznacza prezes fundacji BKL.
Parowóz lub lokomotywa na trasie ciągną ogrzewany wagon zamknięty oraz jeden lub więcej, w zależności od zainteresowania, wagony półotwarte. Te ostatnie opalane są umieszczonymi w nich piecykami tzw. „kozami”.
– Kolejką leśną podróżują wszyscy; są najmłodsi, ich rodzice, a często także dziadkowie. Choć w tym roku obserwuje szczególnie dużo dzieci. Staramy się żeby zimowe podróże wąskotorówką nawiązywały klimatem do popularnych kuligów – mówi Wermiński. Według niego zimowe podróże wąskotorówką mają być dodatkową ofertą dla wypoczywających w Bieszczadach. Podczas ferii, czyli w drugiej połowie stycznia oraz do końca lutego możliwe jest również zamówienie pociągu przez grupy zorganizowane w inne dni tygodnia.