Czesi sprawdzili ceny ponad miliona biletów lotniczych w 80 krajach świata na podróże tego samego dnia. Jak wynika z ich analizy, taryfy w naszym kraju są nadal dość niskie, a Polska ze średnią ceną 10,32 euro za każde przeleciane 100 km plasuje się na 15. miejscu w rankingu cenowym.
Średnia cena wszystkich oferowanych lotów, w tym także czarterowych długodystansowych, obniża tę stawkę do 7,13 euro za każde 100 km. To przede wszystkim zasługa dwóch niskokosztowych przewoźników – Ryanaira i Wizz Aira, do których należy prawie połowa rynku w naszym kraju, i LOT-u, ostro konkurującego z nimi na trasach europejskich.
Najtaniej na świecie jest w Malezji, gdzie za 100 km lotu płaci się średnio jedynie 3,84 euro. Najdrożej lata się z Belgii, choć tam zawyża ceny Bruksela, gdzie przeważają drogie podróże biznesowe. W Belgii średnia cena biletu, tak w liniach niskokosztowych, jak i tradycyjnych, to ponad 50 euro za każde przeleciane 100 km.
Z taryf na świecie szokująco wysoka wydaje się zanotowana w Chile, gdzie za każde 100 km przeleciane na połączeniach wewnętrznych trzeba zapłacić równowartość 137,7 euro.
Czy ceny biletów nadal będą szły w górę ? W Europie raczej nie, bo będzie je hamowała dalsza ekspansja Ryanaira, który nawet obniżając taryfy, zarabia z roku na rok więcej, bo dzięki niskim cenom rośnie wypełnienie samolotów. Na ten rok Irlandczycy zapowiadają spadek cen średnio o 8 procent. I zapewne będzie to odczuwalne zwłaszcza na rynkach, o które zaczął ostro walczyć – w Niemczech, gdzie już doszło do starcia z Lufthansą we Frankfurcie, oraz we Włoszech. Prezes linii Michael O’Leary nie ukrywa, że wykorzystuje trudną sytuację na swoich najważniejszych europejskich rynkach, gdzie linie tradycyjne albo tak jak LOT wychodzą z restrukturyzacji, albo stoją na skraju bankructwa – jak jest to w przypadku Alitalii we Włoszech, Air Berlin w Niemczech i Tarom w Rumunii. – Wszędzie tam będziemy szukali nowych możliwości – zapowiada Michael O’Leary.