– Gdynia wygrała z KE postępowanie przed sądem Unii Europejskiej. To niezaprzeczalny sukces miasta, Kosakowa i spółki, jednakże ta wygrana jest iluzoryczna, proceduralna. Sąd nie odniósł się do meritum zagadnienia – wskazał jedynie, że Komisja Europejska popełniła błąd i tym samym jej decyzja musi zostać anulowana – mówi agencji Newseria Maciej Fornalczyk z firmy doradczej Comper – Fornalczyk i Wspólnicy, specjalizującej się w postępowaniach antymonopolowych i sprawach dotyczących pomocy publicznej.
Sprawa cywilnego lotniska w Gdyni-Kosakowie sięga 2007 roku, kiedy obie gminy podjęły decyzję o wybudowaniu cywilnego portu lotniczego na terenach zajmowanych dotąd przez Marynarkę Wojenną. Według planów lotnisko miało obsługiwać czartery i tanie linie lotnicze. Na początku 2014 roku Komisja Europejska orzekła, że finansowanie inwestycji z pieniędzy samorządów było niedozwoloną pomocą publiczną i nakazała zwrot 92 mln złotych. Kilka miesięcy później Gdynia i Kosakowo zaskarżyły tę decyzję do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu, uzyskując poparcie polskiego rządu.
– Komisja Europejska wydała decyzję wskazującą, że wparcie stanowiło pomoc publiczną niezgodną z wewnętrznym rynkiem. W toku postępowania KE w dość niefrasobliwy sposób zmieniła ścieżkę i – jak potem się okazało – popełniła błąd proceduralny, który polegał na tym, że nie wezwała stron do zajęcia stanowiska w momencie otwarcia nowego postępowania – tłumaczy Maciej Fornalczyk.
W połowie listopada br. Trybunał Sprawiedliwości UE unieważnił decyzję Komisji Europejskiej z 2015 roku, która nakazała cywilnemu lotnisku w Gdyni-Kosakowie zwrot 92 mln zł pomocy publicznej. W międzyczasie spółka zarządzająca portem lotniczym ogłosiła jednak upadłość.
– Ten wyrok daje nam jedynie wskazówkę, że w Gdyni-Kosakowie jest nowe otwarcie i można się zacząć zastanawiać, jak inaczej i lepiej zagospodarować już istniejącą kubaturę lotniskową i infrastrukturę paliwową i co dalej z tym robić, aby nie popełniać wcześniejszych – mówi Maciej Fornalczyk.