Pierwsze miesiące 2018 roku są dla Lotniska Chopina rekordowe. Od początku stycznia do końca kwietnia obsłużyło ono prawie 5 milionów pasażerów, co oznacza niemal 15-procentowy wzrost rok do roku. Rośnie też pozycja warszawskiego lotniska jako punktu przesiadkowego w Europie Środkowo-Wschodniej.
– Już co czwarty pasażer był pasażerem tranzytowym. Coraz więcej osób z krajów ościennych jest obsługiwanych na naszym lotnisku. To dla nas istotny sukces dlatego, że naszą misją jest tworzenie masy ruchu przesiadkowego, który zostanie później przeniesiony do Centralnego Portu Komunikacyjnego – mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Mariusz Szpikowski, prezes PPL i dyrektor Lotniska Chopina w Warszawie.
W 2017 roku Lotnisko Chopina obsłużyło 15,75 mln pasażerów (wzrost o 22,7 proc.). Zostało zakwalifikowane tym samym do grupy „szybkich i wściekłych”, czyli dziewiętnastu lotnisk z największą dynamiką wzrostu od 2012 roku (według organizacji ACI). Warszawskie lotnisko okazało się bezkonkurencyjne pod względem wzrostu liczby pasażerów wśród lotnisk Unii Europejskiej, w grupie portów obsługujących 10–25 mln pasażerów. W klasyfikacji wszystkich europejskich lotnisk zajęło drugie miejsce.
Ruch pasażerów będzie wciąż rosnąć. Nawet najbardziej pesymistyczne warianty zakładają, że w ciągu 10 lat lotnisko będzie obsługiwać rocznie 24 mln pasażerów. Dlatego choć w 2027 roku Lotnisko Chopina ma zostać zamknięte, a jego rolę przejmie wielki Centralny Port Komunikacyjny, to konieczna jest przebudowa, by w najbliższych latach lotnisko mogło przyjmować większą liczbę pasażerów.
– Ze względu na decyzje podjęte w przeszłości mamy bardzo ograniczone możliwości rozbudowy. Podejmiemy rozbudowę Lotniska Chopina, ale już w ramach konkretnego planu, konkretnej funkcji tego lotniska jako lotniska przesiadkowego. Tak czy inaczej mamy ograniczenia środowiskowe – wyjaśnia Szpikowski.