Firma informuje, że mimo że działalność na Litwie przynosi zyski, zdecydowała się na ten krok, żeby zabezpieczyć się przed negatywnymi konsekwencjami płynącymi z problemów finansowych przewoźników w Niemczech i w Polsce. Obie spółki zgłosiły niewypłacalność we wrześniu. W konsekwencji firma na Litwie będzie musiała zapisać po stronie strat koszty usług, które im świadczyła, a za które nie dostała pieniędzy. Przedsiębiorstwo potrzebuje też czasu, żeby spłacić zobowiązania, które na nie spłynęły w związku z niewypłacalnością firm niemieckiej i polskiej. Small Planet Airlines na Litwie wystawiły bowiem gwarancje i zobowiązały się przejąć odpowiedzialność wobec dostawców obu spółek.
Czytaj też: „Small Planet zwija biznes i szuka inwestora”.
Small Planet zapewnia, że sytuacja nie będzie miała wpływu na działalność linii na Litwie i w bazach zagranicznych, która ma być realizowana na podstawie umów długoterminowych z touroperatorami. Żadnych zmian nie odczują także pasażerowie. Jak tłumaczy prezes litewskiego przewoźnika Kristijonas Kaikaris, podczas gdy linie w Polsce i na rynku niemieckim przynosiły straty, to na Litwie były rentowne. Szacunki mówią, że zysk operacyjny wyniesie w tym roku 3,4 miliona euro, jednak długi dwóch niewypłacalnych przewoźników będą większe od tej kwoty.
Kaikaris przyznaje, że aby spółki te mogły dalej funkcjonować, niezbędne jest znalezienie inwestorów, którzy zasilą je gotówką. Firma na Litwie poradzi sobie natomiast bez takiej pomocy. Nie oznacza to jednak, że w wypadku znalezienia zainteresowanego, nie dojdzie do przejęcia. Rozmowy z potencjalnymi kupcami są prowadzone, a zastrzyk kapitału pozwoliłby przeprowadzić proces szybciej i łatwiej.
– Wierzymy, że restrukturyzacja pozwoli nam zmniejszyć negatywny wpływ na firmę na Litwie i że będzie ona mogła nadal prowadzić operacje lotnicze – dodaje prezes.