Jak wynika z tegorocznego raportu magazynu „Cruise Industry News”, po wycofaniu starych jednostek łączna liczba statków turystycznych wzrośnie o 86, co oznacza powiększenie światowej floty o 22 procent. Jeśli przeliczyć to na liczbę dostępnych miejsc dla pasażerów, okazuje się, że do 2027 roku urośnie ona o 48 procent, z obecnych 26,7 miliona do 39,6 miliona.

Analiza cen biletów na rejsy i wydatków na pokładach pokazuje, że obroty armatorów zwiększą się do 59 miliardów dolarów (z 40 szacowanych na ten rok). Zysk sięgnie 9 miliardów dolarów, zakładając jednak, że wysokość marży utrzyma się na poziomie z 2017 roku (dane oparte są o informacje giełdowe trzech największych organizatorów rejsów).

Najwięcej turystów wsiądzie na statki w Ameryce Północnej. W 2018 roku z tej części świata pochodzić będzie około 55 procent wszystkich pasażerów wycieczkowców. Na kolejnym miejscu zestawienia znalazły się Europa (27,8 procent udziału w rynku) i region Azji i Pacyfiku (17,4 procent).

Zdaniem autorów raportu za dziesięć lat sytuacja nieco się zmieni. Nastąpi spadek liczby klientów z kontynentu północnoamerykańskiego. Nawet wówczas ich udział w rynku rejsów wycieczkowych sięgnie jednak 51 procent. Na znaczeniu wzrośnie za to Europa. Ze Starego Kontynentu pochodzić będzie 31,5 procent pasażerów wycieczkowców. Praktycznie nic nie zmieni się na rynku rejsów w regionie Azji i Pacyfiku. Łącznie z tej części świata pochodzić będzie 17,5 procent wypoczywających na statkach turystów. Analitycy zapowiadają, że w dalszej przyszłości wzrośnie jednak liczba turystów wypływających z Chin.