We Włoszech można się starać o rozwód po trzech latach formalnej separacji. Jeśli obie strony godzą się na rozwiązanie małżeństwa, średnio procedura trwa cztery lata. I kosztuje 4 tys. euro. Jeśli rozwodu życzy sobie tylko jedna ze stron, nierzadko trzeba czekać 12 lat i wysupłać 15 tys. euro na koszty sądowe i adwokatów.

Ale mocą unijnego prawa (dyrektywy z 2001 i 2003 r.) obywatele Unii mogą rozwieść się w dowolnym z jej krajów po spełnieniu wymogów miejscowego prawa. Stąd coraz więcej włoskich małżeństw szuka tańszych i szybszych rozwodów za granicą. Jak informuje Stowarzyszenie Włoskich Matrymonialistów, w ciągu ostatnich trzech lat było takich przypadków co najmniej 8 tysięcy, przy czym liczba rośnie z roku na rok.

Bardzo popularnym kierunkiem rozwodowej turystyki jest Rumunia. Trzeba się tam najpierw formalnie osiedlić, co jest bardzo proste, bo wystarczy podpisać trzymiesięczny kontrakt na wynajem mieszkania i uiścić czynsz - ok. 600 euro. Już trzy dni potem do pracy może przystąpić rumuński adwokat (kosztuje średnio 1000 euro). Po 60 dniach odbywa się pierwsza rozprawa. Miesiąc później rumuński sąd za równowartość 100 euro orzeka rozwód uznawany również we Włoszech. Równie ekspresowo można się rozwieść w Hiszpanii, choć trzeba się liczyć z kosztami rzędu 5 tys. euro. Włosi korzystają również z bardzo konkurencyjnych ofert „all inclusive" w Holandii, gdzie w pięciogwiazdkowym hotelu od piątku do niedzieli można wszystko załatwić na miejscu z adwokatami, doradcami podatkowymi, a jak trzeba, również psychologiem. Po 180 dniach orzeczenie o rozwodzie można otrzymać pocztą. Wszystko kosztuje2,5 tys. euro.

Włosi mogą się rozwodzić od 1970 r. Cztery lata później przeciwnicy rozwodów chcieli znieść tę ustawę w referendum. Przy 87-procentowej frekwencji za rozwodami opowiedziało się 59 proc. głosujących. W 2010 r., skąd pochodzą ostatnie dane, zawarto we Włoszech 230 tys. małżeństw, przeprowadzono 55 tys. rozwodów i orzeczono86 tys. separacji.

Piotr Kowalczuk z Rzymu