W 2018 roku Swedavia AB, operator dziesięciu lotnisk w Szwecji, w tym w Sztokholmie i Göteborgu, przez siedem miesięcy z rzędu tracił pasażerów, rejestrując ostatecznie na koniec roku wzrost ich całkowitej liczby, ale najsłabszy od dekady.
Z kolei szwedzkie koleje państwowe SJ Aktion Bolaget obsłużyły rekordowe 32 miliony podróżnych. Przedsiębiorstwo przypisuje ten bezprecedensowy wzrost rozprzestrzeniającej się w Szwecji, a także poza jej granicami, modzie na nielatanie - opisuje „London Evening Standard".
Szwedzi przejęli się zmianą klimatu. Jedną z jej przyczyn jest niszczenie ozonu przez gazy wydzielane między innymi przez samoloty. Szwedzi przesiadają się do pociągów, które są bardziej przyjaznym dla środowiska środkiem transportu. Ukuli nawet nowe słowa na określenie wstydu i wyrzutów sumienia z powodu latania - flygskam i smygflyga, oraz dumy z podróżowania pociągiem - tagskryt. Ich śladem podążają inne nacje - na przykład Holendrzy wymyślili słowo vliegschaamte, a Niemcy flugscham.
Bojkot podróży lotniczych szerzy się również w mediach społecznościowych. Na Twitterze i Instagramie mnożą się posty opatrzone hasztagiem #StayOnTheGround (zostań na ziemi). Anonimowe konto na szwedzkim Instagramie potępiające influencerów, którzy chwalą się podróżami do odległych miejsc, zgromadziło ponad 60 tysięcy obserwatorów.
Jak przypomina „London Evening Standard", problem zmian klimatycznych zyskał w Szwecji większy rozgłos po akcji zainicjowanej w sierpniu zeszłego roku przez uczennicę Gretę Thunberg. Nastolatka przestała chodzić do szkoły i codziennie w pojedynkę zasiadała przed szwedzkim parlamentem z transparentem z napisem „Skolstrejk för klimatet" (Szkolny strajk na rzecz klimatu), domagając się od rządu zmniejszenia emisji dwutlenku węgla i respektowania postanowień porozumienia paryskiego z 2016 roku w sprawie zmian klimatu. Na zeszłoroczny szczyt klimatyczny ONZ w Katowicach Thunberg udała się pociągiem, podczas gdy tysiące delegatów przyleciały prywatnymi samolotami.