Na terenach palestyńskich jest teraz około 140 izraelskich osiedli. W świetle prawa są one nielegalne, bo niezgodne z Konwencją Genewską. Organizacje praw człowieka od wielu miesięcy naciskały na internetowych pośredników mieszkań do wynajęcia i hoteli. Argumentowały, że ani internetowe firmy ani izraelscy osadnicy nie mogą zarabiać na okupowaniu palestyńskich ziem.

- W 2018 roku na Airbnb znaleźliśmy w sumie 139 ofert izraelskich mieszkań na terenach okupowanych na Zachodnim Brzegu, nie licząc palestyńskiej części Jerozolimy - mówi Eric Goldstein z bliskowschodniego oddziału organizacji Human Rights Watch. - Za każdym razem, gdy ktoś rezerwuje takie mieszkanie, zarabia na tym Airbnb. To samo robi serwis booking.com. W ten sposób platformy czerpią korzyści z łamania praw człowieka.

Z decyzji Airbnb zadowolone są natomiast palestyńskie władze. Ale rząd Izraela zapowiada kroki prawne. - To dyskryminacja, wymierzona w Żydów. To rasistowska decyzja i podwójne standardy. Takie kroki są bowiem podejmowane wyłącznie przeciwko Żydom - mówi izraelski minister turystyki Yariv Levin.

Portal Airbnb oświadczył, że podjął taką decyzję, gdyż sprawa osadnictwa jest głównym problemem w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Tym samym Airbnb jest pierwszym spośród znanych portali, który wycofał się z cichego przyzwolenia dla Izraelczyków w tej sprawie. Inni internetowi giganci, jak Google Maps, nie podają na przykład nazw palestyńskich ulic, a nielegalne izraelskie osiedla nazywają "wioskami farmerów".

W ciągu ponad 50 lat Izrael osiedlił na terenach palestyńskich ponad 600 tysięcy osadników. Budowa kolejnych osiedli za każdym razem spotykała się z krytyką całego świata. Wyjątkiem jest administracja amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa.