Można. W sposób naturalny porównuję to, co się dzieje w PLL LOT, do tego, co zastałem w PKP Cargo. Gruntowna restrukturyzacja wymaga spokoju, a teraz wokół LOT sporo się dzieje. Sytuacja powinna się uspokoić po wyborze nowego prezesa.
Jako rada nadzorcza wskazaliśmy szereg działań, które muszą zostać szybko podjęte. Widzimy rezerwy, trzeba renegocjować dotychczas zawarte przez LOT umowy, uporządkować strukturę spółki, istotnie wzmocnić pion handlowy – odpowiedzialny m.in. za kreowanie siatki połączeń. Konieczne jest wypracowanie optymalnego modelu biznesowego, który musi uwzględniać konsekwencje podpisania umowy pożyczki na 400 mln zł, jak również wymogi stawiane przez Komisję Europejską w aspekcie pomocy publicznej.
Nie obędzie się bez zwolnień?
Tego zapewne nie da się uniknąć. Najpierw jednak trzeba dopracować siatkę połączeń. Jeżeli ustalimy docelowy model biznesowy funkcjonowania spółki, kolejnym krokiem będzie dopasowanie optymalnej wielkości zasobów, w tym oczywiście poziomu i struktury zatrudnienia.
Dlaczego prezes LOT stracił zaufanie rady nadzorczej?
Wiedza rady nadzorczej bazuje na informacjach przedstawianych przez zarząd. Nie dostaliśmy w odpowiednim czasie wyraźnego sygnału od prezesa, że sytuacja finansowa LOT odbiega tak znacznie od tego, co było prezentowane na posiedzeniach rady. Przedstawiano nam dane, z których wynikało, że w ostatnich miesiącach roku działalność zostanie zbilansowana. Różnica między tymi danymi a tym, jak faktycznie wyglądała sytuacja, była więc gigantyczna. Wyniki nie były dobre, strata się powiększała . Nie odczuwaliśmy, że ze strony prezesa jest wola radykalnej restrukturyzacji. O tym, że był do niej przekonany, ale nie miał na nią pieniędzy, dowiedzieliśmy się z informacji prasowych już po jego odwołaniu.