W nocy naszego czasu odbyło się spotkanie najważniejszych doradców prezydenta Obamy do spraw bezpieczeństwa. Sekretarz stanu John Kerry, sekretarz obrony Chuck Hagel, doradczyni do spraw bezpieczeństwa Susan Rice i inni omówili zagrożenia płynące z Półwyspu Arabskiego. Ocenili obecną sytuację i zastanawiali się nad podjęciem kolejnych działań.

Przedwczoraj Stany Zjednoczone wydały globalne ostrzeżenie o zagrożeniu terrorystycznym. Zamknęły nie tylko swoją ambasadę w stolicy Jemenu - Sanie, lecz także 21 innych placówek dyplomatycznych w 17 krajach Bliskiego Wschodu i północnej Afryki. Przedstawiciele amerykańskich władz mówią, że organizatorem potencjalnego zamachu miałaby być al-Kaida Półwyspu Arabskiego i współpracujące z nią organizacje. Jedną z głównych siedzib al-Kaidy jest Jemen.

Z obawy o bezpieczeństwo personelu Niemcy zamknęły na dwa dni swoją ambasadę w Jemenie. Na podobny krok zdecydowały się także Francja i Wielka Brytania. Niemiecka placówka pozostanie zamknięta dziś i jutro. Rzecznik MSZ w Berlinie potwierdził, że chodzi o względy bezpieczeństwa, ale nie chciał udzielić żadnych dodatkowych informacji w tej sprawie.

Media zwracają uwagę, że ostrzeżenie zbiega się w czasie z końcem Ramadanu. W alercie wystosowanym przez skupiający 190 krajów świata Interpol jest mowa o zagrożeniu atakami terrorystycznymi na Bliskim Wschodzie i północnej Afryce do końca sierpnia.

Interpol apeluje o zachowanie szczególnej czujności i przypomina, że w ostatnim czasie z więzień w Libii, Iraku i Pakistanie uciekły setki osób podejrzanych o działalność terrorystyczną, w tym członków al-Kaidy.