Michał Setlak, zastępca redaktora naczelnego czasopisma „Przegląd Lotniczy", mówi, że te maszyny są nową konstrukcją, a zastosowane w nich rozwiązania techniczne mogą jeszcze przez jakiś czas zawodzić. Samolot jest bezpieczny, ale mnogość nowoczesnych systemów powoduje, że nie wszystkie zawsze są sprawne w 100 procentach. Jego zdaniem tak jest zawsze z każdą nową konstrukcją.
Zdaniem Michała Setlaka zarówno producenci jak i szefowie LOT-u mają świadomość, że kłopoty techniczne w dreamlinerach są nieuniknione, ale to zostało zapewne uwzględnione w kontrakcie. Ekspert uważa, że z powodu występowania potencjalnych usterek cena za pierwsze maszyny dla Polski była zdecydowanie niższa niż za kolejne samoloty.
W jednej z maszyn doszło do drobnej usterki systemu identyfikacji samolotu w powietrzu, w drugiej pojawił się kłopot z zasilaniem w samolocie.