Europa na rowerze

Miłośnicy dwóch kółek mają do wyboru kilkadziesiąt ofert zorganizowanych wyjazdów – od wycieczki przez holenderskie poldery po rajd przez Pireneje

Publikacja: 25.03.2012 15:05

Europa na rowerze

Foto: Fotorzepa, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

Jeśli komuś brakuje dnia na jazdę na rowerze, powinien się wybrać na Lofoty. W lecie na norweskim archipelagu położonym za kołem podbiegunowym słońce nie zachodzi. Na wycieczkę rowerową, by podziwiać widoki fiordów, rybackich osad z domami na drewnianych palach i chłodny błękit arktycznego morza, można zatem wyruszyć nawet w środku nocy. Wyprawa na Lofoty to jedna z propozycji zagranicznych wypraw rowerowych przygotowanych na najbliższy sezon przez biuro podróży Bikeprotour.pl.

– Trasa prowadzi przez góry, ale wzniesienia są stosunkowo niewysokie. Natomiast trzeba się przygotować na wiatr i deszcze a więc zabrać odpowiednie ubranie – wyjaśnia jego właściciel Michał Malinowski.

Zagraniczne wyprawy rowerowe cieszą się w wielu krajach zachodniej Europy ogromnym powodzeniem. W Polsce osób, które decydują się spędzić wakacje, pedałując po kilka godzin dziennie, jest nadal stosunkowo niewiele. Ich liczba jednak systematycznie wzrasta. Od kilku lat działają już biura podróży specjalizujące się wyłącznie w turystyce rowerowej.

Na razie można je policzyć na palcach jednej ręki, ale oferta jest z roku na rok coraz bogatsza. Wcześniej wybór był ograniczony w zasadzie do niewielkiej liczby sprawdzonych tras i kierunków – doliną Dunaju na Słowację i do Austrii, Francja i zamki nad Loarą, Holandia... Dziś turyści rowerowi mogą przebierać wśród kilkudziesięciu propozycji przeznaczonych dla początkujących i zaawansowanych, nastawionych na rekreację albo wyczyny sportowe, amatorów słońca – i zwolenników romantycznych północnych krajobrazów.

Szlagierem Bikeprotour.pl jest – organizowana zwykle w czerwcu i wrześniu, gdy zarówno temperatura, jak i ceny w południowej Francji są niższe – wyprawa na Lazurowe Wybrzeże. Jej trasa wiedzie z Monaco przez Niceę i Frejus do Saint Tropez. Jej długość wynosi, w podstawowym wariancie prowadzącym równinnym brzegiem morza, około 350 km. Ale gdy grupa jest ambitniejsza i chce się zmierzyć z górskimi drogami w głębi lądu, dochodzi czasem do 500 km. Organizatorzy, w granicach rozsądku, akceptują nowe plany, dostosowane do życzeń uczestników. Indywidualiści mogą zresztą wybierać własne warianty tras, byleby dotarli na czas na miejsce noclegu.

Na Riwierze nocuje się najczęściej na nadmorskich kempingach, nieraz przy plaży, pod palmami. Program przewiduje w dość szerokim zakresie plażowanie i czas na oglądanie atrakcji tego regionu, jak kasyno w Monte Carlo czy czerwony dywan u wejścia do Grand Theatre Lumiere w Cannes, gdy odbywa się tam międzynarodowy festiwal filmowy.

Przebojem najbliższego sezonu może się okazać wycieczka warszawskiego biura Eagle do Alzacji i Lotaryngii. Łączy ona uroki turystyki rowerowej i wodnej – grupie rowerzystów jadących ze Strasburga przez Nancy do Metzu towarzyszy płynąca kanałami obok trasy barka. Zamiast kręcić pedałami, ktoś gorzej dysponowany albo chcący zakosztować żeglugi śródlądowej może przebyć kolejny dzienny etap wodą.

Pod palmą lub pod namiotem

Zupełnie inna jest wyprawa Bikeprotour.pl na Korsykę. To przygoda z górami i niezmienioną wciąż przyrodą, fantastyczne skaliste krajobrazy, puste drogi biegnące między dzikimi opuncjami i krzewami maki. W przeciwieństwie do Lazurowego Wybrzeża wyprawa na Korsykę – prawie 600 km po górskich głównie drogach – wymaga od rowerzysty doświadczenia i dobrej kondycji.

– Zachęcamy wszystkich, aby przed wyjazdem na Korsykę dodatkowo potrenowali. Przewyższenia na trasie wynoszą 17 km, podczas gdy na Lazurowym Wybrzeżu 4 km – podkreśla Michał Malinowski.

Również wyjazd z Eagle na Islandię, podczas którego trzeba przejechać w ciągu 12 dni około 1200 km po drogach i bezdrożach islandzkiego interioru, to impreza tylko dla zaprawionych cyklistów. Jeszcze wyższych kwalifikacji kolarskich, determinacji i kondycji wymaga przejechanie z Eagle liczącej 827 km trasy rajdu Pirenejów, z Hendaye do Cerbere.

Przewyższeń nie trzeba się obawiać np. w Holandii. Na liczącej 48 km trasie z Arnheim, przez Goudę i Amsterdam do Texel, wynoszą one w sumie zaledwie 1200 m. Holandia to dla rowerzysty komfortowa jazda ścieżkami rowerowymi, wśród pól tulipanów, nad którymi kręcą się skrzydła wiatraków. Jedyną tu przeszkodą mogą być wiatry znad Morza Północnego.

Do krajów najbardziej przyjaznych rowerzystom oprócz Holandii należy m.in. Szwajcaria – i to mimo Alp zajmujących większość jej terytorium. Jest tu rzecz jasna wiele trudnych górskich szlaków rowerowych. Ale sporo tras turystycznych prowadzi dolinami rzek u stóp alpejskich masywów. Można je podziwiać z siodełka, jeśli gotowi jesteśmy w ciągu dziesięciu dni pokonać np. 5,5 km przewyższeń na liczącej 480 km trasie prowadzącej z Lucerny przez Rapperswil i St. Gallen do Vaduz w Liechtensteinie.

Większość wypraw polskie biura rowerowe organizują w krajach zachodniej Europy, o wysokim poziomie kultury rowerowej i dobrze rozwiniętej infrastrukturze turystycznej. Ale wielu turystów pociąga przygoda w krajach mniej znanych od tej strony. Z myślą o nich Bikeprotour.pl przygotował w tym sezonie pierwszy raz wyprawę do Rumunii, a dokładniej Transylwanii, czyli tajemniczej ojczyzny Drakuli. W planach jest zwiedzanie jego zamku i pokonanie 420 km z Sibiu przez Braszów do Sighisoary, w części przez rumuńskie Karpaty (7 km przewyższeń).

Rumunia pod względem rowerowym stoi mniej więcej na poziomie Polski, należy więc się liczyć z nieprzewidzianymi sytuacjami. Ale, jak zapewnia właściciel biura, nie z niebezpieczeństwami czy poważniejszymi niewygodami. - Nigdy nie narażamy klientów na ryzyko - zaznacza.

Pewien margines nieprzewidywalności w tym rodzaju turystyki jest jednak nieunikniony. Minimalny, gdy trasa wiedzie np. wzdłuż Dunaju, większy na nawiedzanych wiatrami i deszczami szlakach w Islandii. Biuro Eagle wprowadziło więc dwa rodzaje wyjazdów – wycieczki i wyprawy. Te pierwsze dostępne są w zasadzie dla wszystkich, którzy w miarę regularnie jeżdżą na rowerze. Dzienne etapy są niedługie, szlaki niezbyt trudne, nocuje się w hotelach lub bungalowach dobrej klasy. Inaczej podczas wypraw – noce spędza się często pod namiotami, można zmarznąć, zmoknąć, nie dotrzeć na czas tam gdzie planowano.

Nie ważny wiek, ważny pojazd

Obawa przed różnymi zagrożeniami powoduje, że liczba zwolenników rowerowych wakacji za granicą jest wciąż stosunkowo niewielka. Na wyjazd taki, nawet jeśli lubimy jeździć na rowerze, patrzymy bowiem z polskiej perspektywy – spodziewamy się np. ulicznych korków w wielkich miastach i ruchliwych, niebezpiecznych szos. W rzeczywistości rowerzysta na zachodzie Europy może się czuć bezpiecznie, jest szanowanym, a nawet uprzywilejowanym uczestnikiem ruchu drogowego, a ponadto ma do dyspozycji rozwiniętą sieć dróg rowerowych. Wyprawy rowerowe, dzięki m.in wykorzystywaniu doświadczeń wyspecjalizowanych w tej dziedzinie touoperatorów zagranicznych, organizowane są tak, by zaoszczędzić uczestnikom wszelkiej zbędnej mitręgi.

Zasadą jest jazda „na lekko", tj. bez konieczności wożenia ze sobą ciężkich sakw z bagażami na cały okres wyjazdu. Do każdego kolejnego etapu: ok. 50 – 70 km dziennie – rowerzysta startuje tylko z tym, co danego dnia może być mu potrzebne. Bagaże jadą transportem samochodowym organizatora. Samochód towarzyszący rowerzystom to także asekuracja na wypadek, gdyby ktoś doznał jakiejś niedyspozycji lub przeliczył się z siłami i nie mógł wjechać np. na górską przełęcz. – O tempie grupy decyduje jej najsłabsze ogniwo – wyjaśnia szef Eagle Piotr Kobus.

Taka organizacja sprawia, że w wyprawach mogą brać udział osoby w różnym wieku i o różnej kondycji. Uczestnicy zagranicznych wyjazdów rowerowych mają zwykle 40 – 50 lat, ale bywają i sporo starsi. Około połowy stanowią kobiety, a są i wyprawy – np. Bikeprotour.pl – do Szwajcarii, na których panie zdecydowanie przeważają.

Nie są też potrzebne wysokiej klasy rowery. Organizatorzy przestrzegają nawet przed kupowaniem roweru specjalnie na wyprawę. Lepiej zabrać ze sobą swój sprawdzony rower. I przynajmniej jedną dętkę do niego. Na wypadek kłopotów technicznych wyprawom towarzyszą mechanicy z narzędziami i zapasem części zamiennych, którzy są w stanie uporać się z co najmniej 90 proc. możliwych defektów.

Ceny wyjazdów rowerowych odpowiadają mniej więcej wakacyjnym wyjazdom na plażę: Alzacja i Lotaryngia z barką 3480 zł, Lofoty – 3130 zł (plus bilet lotniczy), Korsyka – 2980 zł, Rajd Pirenejów – 2960 zł, Transylwania – 2810 zł, Nad modrym Dunajem – 2740 zł, Lazurowe Wybrzeże – 2590 zł, Holandia – 2090 zł, Bornholm – 1890 zł.

Jeśli komuś brakuje dnia na jazdę na rowerze, powinien się wybrać na Lofoty. W lecie na norweskim archipelagu położonym za kołem podbiegunowym słońce nie zachodzi. Na wycieczkę rowerową, by podziwiać widoki fiordów, rybackich osad z domami na drewnianych palach i chłodny błękit arktycznego morza, można zatem wyruszyć nawet w środku nocy. Wyprawa na Lofoty to jedna z propozycji zagranicznych wypraw rowerowych przygotowanych na najbliższy sezon przez biuro podróży Bikeprotour.pl.

Pozostało 94% artykułu
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive