1500 to o 200 więcej, niż wcześniej przewidywał. Jak podał wiceprezes Lufthansy ds. finansowych Ulrik Svansson, jeden dzień strajku kosztował firmę około 20 milionów euro.
CZYTAJ: Lufthansę czeka jeden z największych strajków w historii
W czasie protestu, zorganizowanego przez związek zawodowy UFO, ucierpiało 200 tysięcy pasażerów, o 20 tysiecy więcej, niż wcześniej sądzono. Ostatecznie w ciągu tych dwóch dni udało się przewoźnikowi zrealizować 4,5 tysiąca z 6 tysięcy zaplanowanych rejsów. Związkowcy usiedli w sobotę do rozmów, ale zastrzegają, że jeśli nadal nie osiągną porozumienia z kierownictwem linii lotniczej, będą strajkować ponownie. Lufthansa ma 350 samolotów i zatrudnia 135 tys. pracowników. Lata z czterech portów przesiadkowych: Frankfurtu, Monachium, Zurychu i Wiednia. W proteście wzięła udział jedynie niemiecka część Grupy Lufthansy. Inne linie wchodzące w skład Grupy LH, Austrian Airlines, Swiss, Brussels Airlines i Eurowings, funkcjonowały bez zakłóceń.
Oficjalnie strajk zakończył się w nocy z piątku na sobotę, ale szef UFO, Nicolas Baublies, ostrzega, że protest został jedynie zawieszony, a nie zakończony i wszystko zależy od wyniku negocjacji, które powinny się zakończyć w poniedziałek, 11 listopada. Związkowcy domagają się lepszych warunków pracy i płacy, w tym dla pracowników sezonowych, zatrudnianych jedynie w letnim szczycie przewozowym. UFO jest potężną organizacją, reprezentuje 21 tysięcy pracowników pokładowych. Zarząd Lufthansy kwestionuje legalność tego przywództwa.
Na razie straty finansowe, wynikające z odwołanych lotów i konieczności wypłacenia odszkodowań, nie zaniepokoiły inwestorów. To też efekt zapowiedzianych oszczędności w linii Eurowings, program ograniczania kosztów został tam rozpoczęty kilka dni temu.