Projekt o nazwie „flex lounge” zgłosiła niemiecka grupa Heinkel na popularny konkurs Crystal Cabin Awards, który ma wyłaniać innowacyjne rozwiązania dla branży lotniczej. Pomysł wywołał skrajne emocje, a nawet przerażenie u wielu internautów.
Dlaczego? Cztery fotele w dwóch następujących po sobie rzędach są odwrócone do siebie, tak że pasażerowie siedzą twarzą w twarz z osobami przed sobą. Jak w niektórych wagonach kolejowych tyle że „flex lounge” nie zakłada istnienia żadnego stolika między podróżnymi, a odległość między nimi jest jeszcze bardziej ograniczona. Widać to na opublikowanej przez Heinkela na Facebooku wizualizacji, na której pasażerowie usytuowani vis-a-vis stykają się nogami.
Heinkel twierdzi, że to świetny pomysł dla rodzin i grup przyjaciół i uspokaja, że rozwiązanie nie wywołuje żadnego zagrożenia. Fotele pasażerów z pierwszego rzędu są bowiem obrotowe i podczas startu i lądowania pasażerowie siedzą przodem do kierunku lotu. Dopiero po zgaszeniu sygnalizacji zapięcia pasów można poprosić personel pokładowy o obrócenie przednich siedzeń.
CZYTAJ TAKŻE: Odmówiono im lotu klasą biznesową. Były „zbyt duże”
Zastosowanie układu foteli jest więc dobrowolne i nie przeczy zasadom bezpieczeństwa. „Flex lounge” został szybko okrzyknięty najbardziej krępującym układem foteli w samolocie i wiele osób wyraziło przerażenie wizją, że mieliby spędzić kilka godzin podróży twarzą w twarz z innym pasażerem, nawet swoim znajomym
„Choć projekt z technicznego punktu widzenia dostosowuje się do układu normalnych foteli w klasie ekonomicznej, to sam pomysł czterech osób siedzących na wprost siebie godzinami w ograniczonej przestrzeni (niezależnie od relacji między nimi) wywołuje u mnie odruch obrony bądź ucieczki” – skomentował pisarz Louis Hanson dla portalu „Pedestrian”.
Zdaniem innych internautów to świetny pomysł, ponieważ może zagwarantować trochę prywatności rodzinie, większy komfort podróży z dzieckiem czy umilić czas gronom znajomych.