Port zapewnia, że negocjuje z nowym operatorem i obiecuje atrakcyjną siatkę połączeń. Współpraca ze Sprint Airem trwała półtora roku. Przewoźnik latał z Radomia niedużymi, 33-miejscowymi saabami 340.

Teraz, jak mówi Kajetan Orzeł, rzecznik spółki Port Lotniczy Radom, pora na większe maszyny. Zapewnia on, że dobiegają końca rozmowy z innym przewoźnikiem, który wkrótce będzie latał z Radomia. Na razie nie chce jednak podać jego nazwy.

Według Orła samoloty muszą być większe, żeby radomskie lotnisko sprostało ogromnemu zainteresowaniu podróżami mieszkańców Mazowsza i województwa Świętokrzyskiego. Jego zdaniem radomianie chcą, by lotnisko działało. Oczekują, że albo samorząd, albo państwo zainwestują w port, by rozwinąć jego działalność. Inaczej zmarnują się pieniądze już wydane na ten port. Dotąd przedsięwzięcie pochłonęło prawie 130 milionów złotych.

Wcześniej z radomskim portem cywilnym współpracowali narodowi przewoźnicy Czech i Łotwy. Nie było jednak chętnych na ich loty więc się wycofali.