Niemiecki portal branżowy Gloobi.de przeprowadził ankietę, w której pytał o ostatnie protesty mieszkańców przeciwko tłumom turystów zalewających ich miasta i wyspy. W badaniu wzięło udział prawie 500 pracowników branży turystycznej.

Dwie trzecie z nich rozumie niezadowolenie osób żyjących na Majorce z najazdu gości i jego skutków. Ich zdaniem na wyspa przekroczono już granicę liczby osób, które można godnie przyjąć. Jeszcze więcej pytanych, bo ponad 70 procent, popiera protesty przeciwko pijanym turystom i tym, którzy zachowują się agresywnie. Natomiast nieco mniej niż 50 procent rozumie, dlaczego mieszkańcy nie zgadzają się na wynajem zakwaterowania w prywatnych domach. Ta sama liczba pytanych uważa, że protesty można zaakceptować tak długo, jak długo będą odbywały się pokojowo. 5 procent badanych nie rozumie jednak motywów protestujących i przypomina, że na przyjazdach zyskuje lokalna gospodarka.

Większość ankietowanych popiera lokalne władze, które chcą ograniczenia liczby turystów na ulicach i plażach w szczycie sezonu. Około 80 procent twierdzi, że zakaz tworzenia nowych pokojów jest krokiem w dobrą stronę, 60 procent nie sprzeciwia się wprowadzeniu limitu na wynajem samochodów. Natomiast mniej niż 20 procent zgadza się na ograniczenie dostępu do plaży. Ponad 25 procent jest zdania, że cena to najlepszy sposób na regulację liczby przyjeżdżających. 50 procent badanych nie ma nic przeciwko informacjom o problemach wynikających z życia w tłumie turystów. 20 procent uznaje jednak temat za szkodliwy, ponieważ wpływa na decyzje klientów o wyborze wakacyjnego miejsca. Tyle samo przyznaje, że musiało już odpowiadać na pytania turystów o tę kwestię.