Swe oświadczenie wydał po katastrofie należącego do firmy statku SpaceShip Two, który eksplodował podczas eksperymentalnego lotu. W katastrofie nad kalifornijską pustynią Mojave zginął jeden pilot, drugi został ciężko ranny.
Branson oświadczył, że jest zszokowany i zasmucony tym zdarzeniem. Zapewnił jednak, że będzie trwał w swym postanowieniu, by rozwijać kosmiczną turystykę.
Jednocześnie przyszły klient Virgin Galactic, Jon Goodwin, powiedział BBC, że nie zwróci biletu na kosmiczną wycieczkę. - Jestem przekonany, że sprawy pójdą naprzód. Oczywiście byłem wstrząśnięty, ale to naturalne, że w takim przedsięwzięciu muszą zdarzać się wypadki. Jestem przekonany, że Branson nie pozwoli nam wsiąść na pokład, jeśli nie będzie to bezpieczne. Eksperci na pustyni Mojave rozwiążą ten problem - ocenił.
Richard Branson dodał, że z tego niepowodzenia zostanie wyciągnięta bardzo ważna nauka. - Stanęliśmy oko w oko z gigantem i okazaliśmy się słabsi. Dokładnie zbadamy teraz przyczyny wypadku, by wyciągnąć z nich wnioski i ruszyć naprzód razem jako przyjaciele i jako firma - mówił miliarder.
- Rozumiemy ryzyko i nie zamierzamy iść dalej po omacku. Gdyby tak się stało, stanowiłoby to policzek dla tych, których dotknął ten dramat. Będziemy się uczyć na błędach. Dowiemy się, jak poprawić bezpieczeństwo i działanie - zapewnił Branson.