Przewoźnik już teraz ma status największego w Europie – przynajmniej jeśli chodzi o liczbę przewiezionych pasażerów. W ubiegłym Roku Ryanair obsłużył 80 mln klientów, a do 2019 roku chce zwiększyć tę liczbę o dodatkowe 50 procent, czyli do 120 milionów rocznie. O potencjale Ryanaira świadczy też jego ostatnie zamówienie na 380 nowych samolotów Boeinga.
Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli linii, większość zakładanego wzrostu będzie możliwa dzięki zwiększeniu mocy przewozowych w najważniejszych krajach Europy — Niemczech, Polsce i W. Brytanii — a nie na skutek wchodzenia na nowe rynki w rodzaju dawnych republik radzieckich czy Bliskiego Wschodu.
— Znacząca część tego wzrostu będzie z pozoru mało spektakularna, natomiast będzie spektakularna pod względem rozmiarów — stwierdza David O'Brien, który odpowiada w Ryanairze za zawieranie umów z lotniskami.
Atrakcyjni biznesmeni
Starając się przyciągnąć pasażerów podróżujących służbowo, linia, która dotąd nie interesowała się nimi, obniżyła w ostatnich miesiącach ceny biletów, przyznała dodatkowy limit bagażu i poprawiła jakość podawanej kawy. W przyszłym roku skupi się zaś na oferowaniu biznesmenom w podróży większej liczby krótkich połączeń, przynajmniej dwóch lotów dziennie i większej liczby samolotów obsługujących najważniejsze miasta. Zwiększyć, i to znacznie, ma się też liczba lotów krajowych.
- To całkiem nudne i mało widowiskowe, ale właśnie w tym tkwią prawdziwe możliwości wzrostu — uważa wiceprezes z Dublina. Ryanair szacuje, że ok. 20 mln (na 83 mln) przewożonych rocznie pasażerów to latający służbowo. Teraz chce zwiększyć ich liczbę do 30-36 milionów.