Jak zapewnia Tomasz Ostojski ze Small Planet Airlines odejście Jeschkego związane jest ze stanem jego zdrowia. - Od pół roku firma szukała następcy - mówi. A w komunikacie cytuje współzałożyciela i głównego udziałowca litewsko-polskiej grupy spółek lotniczych Small Planet Vytautasa Kaikarisa, który mówi: "Chciałbym podziękować Jarkowi za jego zaangażowanie w rozwój Small Planet Airlines w Polsce. Jego ciężka praca sprawiła, że nasza linia odniosła wiele sukcesów, m.in. stała się największym operatorem czarterowym na polskim rynku w 2017 roku*, a także otrzymując dwukrotnie nagrodę dla najlepszej czarterowej linii lotniczej w Polsce w 2015 i 2016 roku".
Stanowisko dyrektora zarządzającego Small Planet Airlines w Polsce objął sam Kaikaris. Zakłada się jednak, że tylko przejściowo. Docelowo szefem linii lotniczej ma zostać bowiem Bartosz Czajka, który na razie został zatrudniony jako jedyny wicedyrektor (wcześniej takiego stanowiska nie było).
Czajka jest menedżerem z ponad dziesięcioletnim doświadczeniem w branży lotniczej. Pracował w Star Alliance i w Polskich Liniach Lotniczych LOT gdzie był m.in. dyrektorem ds. czarterów i operacji specjalnych, a także szefem ds. strategii floty. Ostatnio jednak - jak donosił portal Pasazer.com - prowadził własną firmę konsultingową i zaangażował się w tworzenie nowej linii lotniczej, która ma się zająć leasingowaniem samolotów wraz z załogą (wet lease). Po odejściu z LOT-u na łamach branżowego portalu prtl.pl Czajka krytykował władze narodowego przewoźnika za - jego zdaniem - nieracjonalne zarządzanie samolotami i nierealizowanie strategicznego planu ujednolicenia floty.
- Z radością ogłaszam, że Bartek dołączy do naszego zespołu. Jestem przekonany, że jego doświadczenie i wiedza będą wspaniałym wsparciem naszej działalności i zapewnią dalszy rozwój spółki - mówi cytowany w komunikacie przewoźnika Kaikaris.
W zeszłym tygodniu głośno było o kłopotach Small Planet na lotnisku w Katowicach. Z powodu awarii dwóch maszyn na raz, nie mógł zabrać pasażerów na Korfu i na Majorkę. Musiał ich umieścić w hotelu. Pierwsi odlecieli po 40 godzinach opóźnienia, drudzy po dwóch dniach (więcej: "Opóźnione samoloty nie zabrały turystów").