Gdańskie biuro podróży Gro-Tour, działające jak samo o sobie pisze, od 25 lat, a zarejestrowane w centralnej ewidencji organizatorów turystyki od roku 2013, nie wywiązało się z umów i zostawiło bez pieniędzy i bez wyjazdów kilkadziesiąt osób. Jak wyjaśnia urząd marszałkowski w Gdańsku, zgłosili się do niego klienci tego organizatora, którzy wpłacili pieniądze na wyjazd o Grecji, do Hiszpanii i na kolonie, które miały odbyć się w Polsce, w Grabowie.
Była wśród nich grupa 36 dziewczynek z Młodzieżowego Domu Kultury w Gdyni, gimnastyczek, które miały jechać na festiwal gimnastyczny w Grecji. Kilka godzin przed odjazdem dowiedziały się, że nie polecą. Biuro podróży zawiadomiło rodziców esemesem. Sytuację opisała na forum jedna z czytelniczek gdańskiej „Gazety na Pomorzu": „W środę 28 czerwca 2017 r. około godziny 18ej, na kilka godzin przed planowaną zbiórką rodzice otrzymali wiadomość, że wyjazd dzieci zostaje odwołany. (...) Z nie potwierdzonych wiadomości, bilety na samolot oraz miejsce w hotelu nigdy nie zostały dla dzieci zarezerwowane".
„- Dzieci od tygodnia płaczą, a my nie wiemy, kiedy odzyskamy pieniądze – portal „Gazety Wyborczej" w Trójmieście cytuje rodziców. Jak pisze dalej, Młodzieżowy Dom Kultury umowę z tym biurem podpisał już w grudniu zeszłego roku. Wtedy też rodzice wpłacali zaliczki na poczet wyjazdu. Tygodniowy udział w festiwalu każdej z uczestniczek oraz trzech trenerów i tłumaczki kosztował ponad dwa tysiące złotych. W sumie na konto biura Gro-Tour wpłynęło 82 tysiące złotych.
„– Biuro podróży Gro-Tour nie potrafiło nam tego wytłumaczyć – mówi Eugeniusz Korek, dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury w Gdyni. – Kiedy zadzwoniłem do tego biura, właścicielka powtarzała tylko „nawaliłam, to nasza wina, obiecuję zwrócić pieniądze" i to było całe jej wytłumaczenie. Dałem jej termin na zwrot pieniędzy do środy, 5 lipca, do godziny 15, ale pieniądze w tym terminie nie zostały zwrócone. Właścicielka prosiła mnie jeszcze o przesunięcie terminu, ale ja już dłużej nie mogłem czekać, bo naciskali na mnie rozgoryczeni rodzice. Dlatego w czwartek udałem się do urzędu marszałkowskiego i rozpoczęliśmy procedurę odzyskania roszczenia poprzez ubezpieczyciela" – relacjonuje portal trojmiasto.wyborcza.pl.
Urząd marszałkowski zawiadomiony przez klientów o problemie z odzyskaniem pieniędzy wywiesił na swojej stronie apel do wszystkich poszkodowanych, żeby się zgłaszali z roszczeniami. Jak mówi Marcin Szumny z departament promocji i komunikacji społecznej urzędu, do tej pory zgłosiło się kilkadziesiąt osób, które swoje straty wyceniły na 92 tysiące złotych.