- Porty Lotnicze się restrukturyzują. Do końca czerwca w ramach programu dobrowolnych odejść z pracy odeszło ok. 500 osób i w tej chwili firma zatrudnia 1700 ludzi – wyjaśnia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy Przedsiębiorstwa Porty Lotnicze. Łącznie z przedsiębiorstwa odejdzie ok. 800 osób, w tym 300 jeszcze do końca tego roku. Na część stanowisk opuszczonych przez osoby korzystające z programu dobrowolnych odejść musieliśmy jednak ogłosić nabory.
Przybylski podkreśla, że dotyczy to stanowisk, na których brak obsady zakłócałby funkcjonowanie lotniska. Dotyczy to m.in Służby Ochrony Lotniska. Na początku czerwca lotnisko ogłosiło do niej nabór 230 pracowników. Łącznie spółka przyjmie do pracy ok. 300 nowych pracowników, przez co zatrudnienie netto zmniejszy się w porównaniu ze stanem sprzed rozpoczęcia restrukturyzacji o ok. 500 osób. Po zakończeniu zmian w PPL ma być ok. 1700 pracowników.
Odejście 800 osób będzie kosztować spółkę 250 mln złotych. Wynika to m.in. z kosztów odpraw zapisanych w rozwiązanym 10 marca zakładowym układzie zbiorowym pracy. Według niego pracownicy odchodzący z PPL mogli liczyć na równowartość nawet 3-letniej pensji po zaledwie 10 latach spędzonych w spółce.
- Szacujemy, że koszt restrukturyzacji zatrudnienia zwróci nam się w przeciągu niespełna trzech lat, czyli o podobną kwotę zmniejszy się fundusz wynagrodzeń w przedsiębiorstwie. To znaczy, że w przeciągu trzech lat wyjdziemy na prostą i przedsiębiorstwo będzie mogło znów na siebie zarabiać – prognozuje Przybylski.
Dodaje, że nie ma już groźby strajku pracowników. Negocjowany jest nowy zakładowy układ zbiorowy pracy. Termin zakończenia tych negocjacji to koniec września i Przybylski ocenia, że uda się go dotrzymać.