W egipskich wyborach startuje dwóch kandydatów - Abdel Fatah al-Sisi oraz Hamdin Sabahi. Wynik wyborów jest prawie przesądzony.
Były szef egipskiej armii to teraz najbardziej wpływowa osoba w kraju. To on w ubiegłym roku odsunął od władzy Bractwo Muzułmańskie, a od wielu miesięcy Egipcjanie publicznie wyrażają się o nim niemal jak o ojcu narodu. Na temat Sisiego powstają wiersze, a jego zdjęcia obecne są na wielu egipskich ulicach. Sisi już kilka miesięcy temu deklarował, że wystartuje w wyborach prezydenckich tylko wtedy, gdy taka będzie wola narodu. Teraz ma poparcie nie tylko sporej części społeczeństwa, ale także egipskich elit i mediów, które otwarcie go faworyzują.
Wybory zbojkotują islamiści z Bractwa Muzułmańskiego. Liderzy ugrupowania siedzą w więzieniach, a większość islamistów nie uznaje nowych władz w kraju, powtarzając, że odsunięcie Mohammeda Mursiego od władzy rok temu było tak naprawdę zamachem stanu. Krytycy nowych władz podkreślają, że do Egiptu wróciła dyktatura wojskowa z czasów Hosniego Mubaraka.
Obaj kandydaci na prezydenta Egiptu zapowiadają, że w przypadku zwycięstwa nie pozwolą, by Bractwo Muzułmańskie kiedykolwiek powróciło do polityki.