Europa wymarzona, ale nieosiągalna

Paryż, Barcelona, Lizbona - to, według amerykańskich czytelników, najciekawsze miasta Europy. Jednak kryzys sprawił, że dla mieszkańca USA dwutygodniowy wyjazd to luksus

Publikacja: 28.04.2012 09:28

Europa wymarzona, ale nieosiągalna

Foto: archiwum prywatne, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

Amerykanie nadal marzą o wakacjach w Europie, przemierzeniu jej z plecakiem, zanurzeniu się w jej kulturze lub o europejskim miesiącu miodowym – zapewnia w rozmowie z „Uważam Rze" Emily Britcher, redaktorka "U.S. News Travel". Ona również tuż po ślubie wsiadła z mężem do samolotu i poleciała do Paryża. – Dla części osób trudne gospodarczo czasy stały się przeszkodą w realizowaniu tych marzeń. Wciąż jednak obserwujemy ogromne zainteresowanie naszym rankingiem 20 najlepszych miejsc na europejskie wakacje – dodaje.

Ranking najwspanialszych miast na Starym Kontynencie redaktorzy "U.S. News Travel" ułożyli na podstawie opinii ekspertów i głosów internautów, którzy mogli oceniać, czy dane miejsce pasuje do pierwszej dwudziestki, czy powinno z niej wypaść.

Vicky Cristina Kraków?

Francuska stolica, w której po uszy zakochał się między innymi amerykański reżyser i aktor Woody Allen, znalazła się jednak dopiero na drugim miejscu. Pierwsze miejsce w rankingu najwspanialszych europejskich miast zajęła Barcelona. Całkiem ładne plaże i gorące nocne życie przyciągają spragnione miłosnych przygód amerykańskie turystki, chcące pójść w ślady filmowych Vicky i Cristiny.

Miasto odwiedzają także całe rodziny, które między najpiękniejszymi zakątkami Starego Kontynentu przemieszczają się na pokładach statków wycieczkowych.

– Sprzedajemy bardzo dużo rejsów po Europie. Amerykanie lubią tak podróżować, bo o nic już nie muszą się martwić. W cenę wliczone jest bowiem wszystko poza fakultatywnymi wycieczkami – mówi Lucyna Serlin z podwaszyngtońskiej agencji turystycznej All Travel & Cruises. – Kiedyś wycieczki do Europy były niezwykle popularne. Obecnie, choć Amerykanie nadal myślą o europejskich wakacjach i często nas o nie pytają, to drogie euro, wysoka cena biletów lotniczych i wciąż nie najlepsza sytuacja ekonomiczna w USA sprawiają, że liczba takich wycieczek spadła o ok. 20 proc. – dodaje Serlin.

Ci, którzy nawet w kryzysie decydują się na zwiedzanie Starego Kontynentu, dzielą się na dwie główne grupy: tych, którzy wiedzą dokładnie, gdzie i co konkretnie chcą zwiedzić, oraz tych, którzy w Europie jeszcze nigdy nie byli i chcą w ciągu 7–10 dni zobaczyć jak najwięcej.

Właśnie ci ostatni często wybierają rejsy lub chcą zobaczyć największe miasta. Na liście "U.S. News Travel" na trzecim miejscu europejskich przebojów jest Lizbona, a po niej Berlin, Budapeszt, Praga, Amsterdam, Londyn, Stambuł i Madryt. Na 19. miejscu znalazł się zaś Kraków. – Niezwykle popularne są też Włochy - Rzym, Wenecja i inne włoskie miasta – zauważa Serlin.

O wycieczki do Krakowa i innych miast nad Wisłą turyści pytają rzadko. Najczęściej do Polski wybierają się głównie Polonusi lub Amerykanie, którzy chcą odwiedzić kraj swoich rodziców.

– Myślę, że ci, którzy już raz byli w Europie, wracając, chcą zobaczyć mniej znane miejsca. Wtedy wybierają na przykład Europę Wschodnią – zaznacza Emily Britcher.

Wielu Amerykanów jeszcze przed wylotem stara się dowiedzieć jak najwięcej o Starym Kontynencie. Czytają przewodniki lub oglądają w telewizji programy turystyczne.

– Czymś, co poznaje się jednak dopiero podczas samej podróży, jest wyjątkowa atmosfera odwiedzanych miast. Europa ma niezwykle długą historię, której my w USA nie mamy. Między innymi dlatego wydaje się tak bardzo romantyczna. Poza tym wielu Amerykanów nigdy w niej nie było, więc to również miejsce egzotyczne i nieco magiczne – opowiada redaktorka "U.S. News Travel".

Na opublikowaną przez dziennik „USA Today" listę dziesięciu miejsc, w których „można znaleźć szczęście", obok Tajlandii, Bali czy Egiptu, trafiły dwie europejskie wyspy: Orkady i Sycylia.

– Marzę o rejsie lub wycieczce do Europy, ale nie mogę sobie wyobrazić wyjazdu na tak długi czas – mówił niedawno reporterowi CNN Don Brock, mieszkający pod Waszyngtonem programista, który ostatni raz na dwutygodniowych wakacjach był ponad dziesięć lat temu. Podobnych osób jest w USA wiele. – W dzisiejszych czasach rzeczywiście rzadko ktoś wybiera się na ponaddziesięciodniowy urlop. Dwutygodniowa wycieczka to już naprawdę długa podróż – mówi Lucyna Serlin.

Wypocząć jak Francuz

Kryzys gospodarczy i wysokie bezrobocie, uparcie utrzymujące się na poziomie ok. 9 proc., sprawiają bowiem, że Amerykanie biorą urlopy jeszcze rzadziej niż kiedyś. Nie pomagają ukazujące się w gazetach artykuły z poradami lekarzy tłumaczących, że każdy ciężko pracujący człowiek musi dla zdrowia psychicznego i fizycznego zapewnić sobie trochę odpoczynku. Telewizyjni prezenterzy przepytują więc ekspertów, dlaczego mieszkańcy USA tak niechętnie biorą urlopy, a ci przekonują pracowników i pracodawców, że dzięki urlopom będą bardziej wydajni, i z rozrzewnieniem wspominają o Europie.

Z danych Światowej Organizacji Turystycznej wynika, że najhojniej płatnym urlopem obdarzają swoich podwładnych właściciele europejskich firm. Przeciętny Włoch może liczyć średnio na 42 dni płatnego urlopu, Francuz na 37 dni, a Niemiec na 35 dni. Większość pozostałych mieszkańców Starego Kontynentu ma zaś do dyspozycji przynajmniej 20 dni wakacji na koszt pracodawcy. Czas na odpoczynek mają też Brazylijczycy (34 dni w roku), Kanadyjczycy (26 dni), a nawet Japończycy (25 dni wolnego w roku).

W przeciwieństwie do państw europejskich, w których odpowiednie ustawy wymagają, aby pracownicy nie tylko otrzymywali, ale również wykorzystywali urlopy, w Ameryce nie istnieje żadne prawo federalne, które nakazywałoby szefom wysyłanie podwładnych na zasłużony wypoczynek.

– Stany Zjednoczone to jedyny rozwinięty kraj na świecie, który nie gwarantuje pracownikom prawa do urlopu. Mniej więcej jedna czwarta pracowników w USA nie ma więc w ogóle płatnego urlopu. To wstyd dla naszego kraju i dowód na to, że polityka zakładająca, iż przedsiębiorcy będą dobrowolnie wysyłać ludzi na urlopy, jest błędna – mówi John Schmitt, ekonomista z waszyngtońskiego Center for Economic and Policy Research i współautor raportu „No-Vacation Nation". W jeszcze gorszej sytuacji znajdują się osoby najgorzej zarabiające. W tej grupie ponad 30 proc. pracowników nie ma w ogóle prawa do urlopu.

Wiele firm płatnymi wakacjami stara się jednak przyciągnąć najlepszych specjalistów. – Nawet w tych przypadkach liczba dni wolnych nie spełniłaby wymogów Unii Europejskiej, w której pracownicy muszą mieć co najmniej 20 dni płatnych wakacji. Dzieje się tak między innymi dlatego, że pracodawcy w Stanach Zjednoczonych mają dużo większą władzę nad podwładnymi niż w większości państw na świecie – zauważa Schmitt. Stosunkowo niewielka liczba związków zawodowych – w sektorze prywatnym zrzeszonych jest ok. 6–7 proc. zatrudnionych – sprawia zaś, że wielu pracowników nie ma praktycznie żadnych szans w sporze z pracodawcą.

– W USA możesz zgodnie z prawem stracić pracę, gdy zachorujesz, spóźnisz się, przyjdziesz do pracy niewłaściwie ubrany albo gdy po prostu nie spodobasz się swojemu szefowi. Pracodawcom nie grożą wówczas sądy pracy ani inne tego typu instytucje, chyba że udowodni mu się dyskryminację ze względu na płeć, przynależność etniczną etc. – podkreśla waszyngtoński ekonomista.

Setki milionów wolnych dni

Według sondażu przeprowadzonego przez Reuters/Ipsos tylko 57 proc. pracowników w USA wykorzystuje przyznane przez szefa dni wolne. Reszta rezygnuje z wypracowanego wypoczynku. We Francji cały urlop wykorzystuje 89 proc. pracujących, na Węgrzech 78 proc., w Polsce 66 proc., a w Japonii tylko 33 proc.

Jak te procenty przekładają się na dni wolne? Z badania serwisu turystycznego Expedia.com wynika, że choć statystyczny pracownik w USA miał w zeszłym roku do dyspozycji 18 dni urlopu, to wykorzystał tylko 14 z nich.

– Powodem takiej sytuacji jest większy niż w Europie strach o stabilność ekonomiczną. Wielu Amerykanów nie wykorzystuje przysługującego im urlopu nie dlatego, że są tacy pracowici, ale ponieważ obawiają się, iż zbyt długi wypoczynek zwiększy ryzyko wyrzucenia ich z pracy albo zmniejszy szansę na awans – tłumaczy nam Schmitt.

Nawet w firmach, które przewidują płatne wakacje, szefowie niechętnym okiem patrzą bowiem na podwładnych, którzy za jednym razem chcieliby wziąć więcej niż tydzień wolnego. Według Expedii.com w 2010 r. pracownicy nie wykorzystali więc 448 mln przysługujących im dni wolnych, wartych w sumie 67,5 mld dol.

Niektórzy menedżerowie białych kołnierzyków oczekują zaś, że nawet podczas siedmiodniowej podróży ich podwładny, leniuchując na plaży albo wspinając się po górach, będzie pod telefonem lub przejrzy chociaż służbowe e-maile.

Amerykanie nadal marzą o wakacjach w Europie, przemierzeniu jej z plecakiem, zanurzeniu się w jej kulturze lub o europejskim miesiącu miodowym – zapewnia w rozmowie z „Uważam Rze" Emily Britcher, redaktorka "U.S. News Travel". Ona również tuż po ślubie wsiadła z mężem do samolotu i poleciała do Paryża. – Dla części osób trudne gospodarczo czasy stały się przeszkodą w realizowaniu tych marzeń. Wciąż jednak obserwujemy ogromne zainteresowanie naszym rankingiem 20 najlepszych miejsc na europejskie wakacje – dodaje.

Pozostało 94% artykułu
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek