Rząd zwiększył w ten sposób swoje udziały w przedsiębiorstwie do 99,8 proc. Jak poinformowało łotewskie Ministerstwo Transportu, za niemal połowę udziałów rząd zapłacił nieco ponad 430 tys. dol. Pakiet 47,2 proc. był dotychczas w posiadaniu spółki Baltijas Aviacijas Sistemas należącej do niemieckiego biznesmena Bertolta Flicka, który z kolei kupił udziały na początku 2009 roku od Scandinavian Airlines (SAS).
Od kilku miesięcy trwał spór między Flickiem, który do niedawna piastował również stanowisko prezesa airBaltic, głównym mniejszościowym udziałowcem w airBaltic, a skarbem państwa, mającym 52 proc. Wpłynęło to na sytuację finansową przewoźnika. Konflikt rozpoczął się gdy wyszły na jaw - w śledztwie o korupcję - powiązania Flicka z byłym ministrem transportu Ainarsem Sesersem.
Flick zarzucił rządowi w Rydze nieuczciwe metody negocjowania, z kolei prasa skupiła uwagę na złożonej strukturze własności holdingu Flicka. Kulminacja sporu nastąpiła we wrześniu, kiedy Flick zdecydował się uziemić samoloty co skończyło się tym tym, że prezydent Łotwy nie miał jak wrócić z Brukseli.
W odwecie rząd zażądał przeprowadzenia kontroli księgowej w przewoźniku w związku ze startą 47 mln euro w 2010 r.
Na początku października spór udało się rozwiązać. Flick zrezygnował z szefowania liniom, a w zamian rząd zgodził się uczestniczyć w podwyższeniu kapitału przewoźnika o 140 mln euro.